Stanęły prace nad ustawą, która miała zliberalizować politykę migracyjną. A tym samym ulżyć przedsiębiorcom.
– Czekamy na rozstrzygnięcie komitetu stałego rządu. Wtedy będziemy wiedzieli, na czym stoimy – mówi wiceminister pracy Stanisław Szwed, który pilotował ustawę o rynku pracy. Miała ona ułatwić i przyśpieszyć zatrudnianie obcokrajowców. Niechętny zmianom jest m.in. resort spraw wewnętrznych. – MSWiA będzie pilnować, by nowe zasady nie stwarzały zagrożeń dla bezpieczeństwa Polaków – deklaruje wiceminister Paweł Szefernaker. W efekcie nie wiadomo nawet, czy w ustawie znajdzie się jedno z jej kluczowych założeń: wydłużenie – z obecnych 6 do 12 miesięcy – możliwości zatrudniania cudzoziemców na podstawie prostszych niż pozwolenie na pracę oświadczeń. MSWiA twierdzi, że resort pracy zgodził się wycofać z tej propozycji.
Spór o te ułatwienia kładzie się cieniem na gospodarce. – Z powodu przeciągających się procedur wielu Ukraińców rezygnuje z pracy w firmach, które ich ściągnęły do Polski. Szukają gdzie indziej, często zasilając szarą strefę. Dla pracodawców to realne straty – komentuje Cezary Mączka, wiceprezes Budimexu.
– Jeśli dotychczasowe tempo wzrostu zatrudnienia Ukraińców zostanie utrzymane, realne jest podwyższenie prognozy wzrostu gospodarczego na przyszły rok – zapowiada Jakub Borowski z Crédit Agricole. Ale jeśli zmian nie będzie, sytuacja może się pogorszyć.
– Za chwilę czeka nas otwarcie niemieckiego rynku. Jeśli nie zakotwiczymy Ukraińców u siebie, duża część wyjedzie – prognozuje Maciej Duszczyk, ekspert ds. migracji. W RFN kończą się właśnie prace nad ustawą, która liberalizuje zasady napływu pracowników spoza UE. Jej projekt znajduje się w konsultacjach międzyresortowych i może zostać przyjęty 19 grudnia.
Ale w Polsce spór ma wyraźny kontekst polityczny. Wiosną odbędą się wybory europejskie, a jesienią parlamentarne, dlatego PiS obawia się, że zmiany w polityce migracyjnej stałyby się paliwem dla konkurencji z prawej strony. Na wszelki wypadek projekt ustawy został już zdjęty z oficjalnych stron rządowych.

Najważniejsze zmiany w polityce migracyjnej stanęły pod znakiem zapytania

Kluczowy pomysł przewidywał wydłużenie okresu pracy na oświadczenie – znacznie łatwiejsze do uzyskania niż klasyczne pozwolenie na pracę – z 6 miesięcy do roku. Projekt ustawy o rynku pracy daje także możliwość rozszerzenia pracy na oświadczenia na obywateli kolejnych krajów. Dziś mają je obywatele Armenii, Białorusi, Gruzji, Mołdawii, Rosji i Ukrainy. Pojawiły się nawet sugestie, że system może być rozszerzony na niektóre państwa Azji.
Te plany torpeduje MSWiA. „Resort w ramach konsultacji ustawy konsekwentnie podnosił kwestie związane z zapewnieniem odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa. Dlatego w ramach uzgodnień dotyczących ustawy – na wniosek MSWiA – Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wycofało przepis dotyczący wydłużenia okresu legalnej pracy cudzoziemców na podstawie oświadczenia o powierzeniu pracy cudzoziemcowi. Inicjatywą MSWiA było także wycofanie możliwości objęcia systemem oświadczeniowym innych krajów niż te, których system ten obecnie dotyczy” – napisało nam biuro prasowe ministerstwa.
Projekt przewidywał także inne ważne propozycje, np. możliwość pracy dla małżonka osoby, która w Polsce już pracuje i ma zezwolenie, oraz szybszą ścieżkę legalizacji zatrudnienia. W praktyce przewidywała ona, że imigrant mógłby sprowadzić rodzinę już półtora roku po przyjeździe do Polski, a w sprzyjających warunkach otrzymać stały pobyt przed upływem 3 lat. Dziś na zezwolenia na pobyt stały trzeba czekać minimum 4 lata. Dziś także los tych propozycji wydaje się przesądzony. Choć zapewne przynajmniej o część tych przepisów resort pracy będzie jeszcze walczył na komitecie stałym rządu.
Według ostatnich danych w Polsce pracuje i odprowadza składki na ZUS ponad 500 tys. obcokrajowców, z czego niemal 450 tys. to Ukraińcy. To blisko 3 proc. ogółu ubezpieczonych. Z kolei w I półroczu 2018 r. urzędy pracy wpisały do ewidencji 756 tys. oświadczeń o pracę, z czego 692 tys. dotyczyło Ukraińców (faktyczna liczba pracujących była niższa, bo nie wszyscy ostatecznie do Polski przyjeżdżali). Dane z urzędów pracy i liczba przekroczeń granicy sugerują, że liczba Ukraińców w Polsce stabilizuje się po latach szybkich wzrostów.
Liczby potwierdzają, że imigranci zaczynają być istotnym fragmentem polskiej gospodarki i ubezpieczeń społecznych. Dlatego zmiany w polityce migracyjnej są ważne. Stąd postulat ekspertów, by zamieniać emigrację krótko- na długookresową. Choć prof. Maciej Duszczyk, ekspert ds. migracji, zastrzega, że polityka powinna być elastyczna.
– Powinniśmy stabilizować sytuację tych, którzy od dawna są w Polsce, by nie wyjechali na Zachód. Ale także stosować elastyczne rozwiązania pozwalające wstrzymać nową imigrację, gdyby przyszło gospodarcze spowolnienie – podkreśla demograf.
Jego zdaniem takie rozwiązanie mogłoby zakładać postulowane przez resort pracy wydłużenie pracy na oświadczeniach do 12 miesięcy. Później imigrant miałby prawo pobytu na pięć lat z możliwością pracy i gdyby większość tego okresu przepracował, mógłby otrzymać zezwolenie na pobyt stały. Mniej więcej w tym kierunku szły rozwiązania projektu ustawy o rynku pracy.
Według Jerzego Bartnickiego, dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Kwidzynie, sytuację w Polsce uzdrowiłoby utworzenie specjalnego urzędu do spraw imigrantów, którego rolę mógłby pełnić już istniejący Urząd ds. Cudzoziemców. W takim urzędzie obcokrajowiec powinien załatwiać wszelkie formalności związane z pobytem i zatrudnieniem.
Informacje o tym, co się dzieje z projektem ustawy, pokazują, że perspektywa liberalizacji polityki migracyjnej w tej kadencji się oddala. To ruch w przeciwną stronę niż potrzeby gospodarki. – Z punktu widzenia prognoz średnioterminowego wzrostu w Polsce to zła wiadomość. Co więcej, to także niedobre wieści dla finansów publicznych. Doskonale wiemy, jak duży wpływ na sytuację budżetu miały nadspodziewanie wysokie wpływy do ZUS – podkreśla Jakub Borowski z Crédit Agricole.
Podobnego zdania są pracodawcy. – Trzeba dążyć do osiedlania się obcokrajowców w Polsce. Inaczej problem z pracownikami nie zniknie. Zawsze, gdy pojawi się okazja lepszego zarobku za granicą, będą oni emigrować. A takie ryzyko istnieje teraz bardziej niż kiedykolwiek. Na obywateli ze Wschodu otwierają się Niemcy – wskazuje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. I dodaje, że RFN wprowadza rozwiązania, które zamierzała wdrożyć Polska.
W ramach szybkiej i prostej procedury Berlin ma uznawać kwalifikacje zdobyte poza UE, a także promować podejmowanie pracy nad Renem i oferować wsparcie w nauce języka niemieckiego. Według szacunków ZPP, w umiarkowanym wariancie, zakładającym odpływ z rynku pracy 500 tys. imigrantów z Ukrainy, potencjalny uszczerbek PKB wyniesie 1,6 proc., czyli 1/3 dynamiki wzrostu PKB w 2017 r.