Przy okazji ustalania tego limitu Ministerstwo Obrony Narodowej (MON) potwierdziło, że nie będzie likwidowało NSR, ale planuje zawiesić nabór do tej formacji. Powstała ona w 2010 r., kiedy tworzono armię zawodową, a rezerwiści w liczbie 20 tys. mieli ją wspierać. Nigdy nie udało się osiągnąć takiego stanu. Obecnie w NSR jest ok. 10 tys. osób.
W 2019 r. osoby należące do tej formacji będą powołane na ćwiczenia trwające do 30 dni. MON nie będzie już jednak przedłużało im kontraktów ani prowadziło naborów na przeszkolenia wojskowe.
– Żołnierze NSR po przeszkoleniu trafiali do służby zawodowej. Jeśli ta formacja zostanie wygaszona, to zostanie naruszona struktura armii – przestrzega prof. Bogusław Pacek, były doradca ministra obrony narodowej.
Nie wszyscy podzielają tę argumentację. – NSR od początku były atrapą i miały tylko pokazać, że armia, łącznie z żołnierzami zawodowymi, ma liczyć 120 tys. Bardzo dobra decyzja, że wreszcie zlikwidują ten sztuczny twór – mówi gen. Waldemar Skrzypczak, były wiceminister obrony narodowej.
– Mam nadzieję, że szef sztabu generalnego przygotuje inny skuteczny system przygotowania do wojska rezerw, które zasilą armię zawodową lub trafią do innej formy służby, która uczyni z nich specjalistów – dodaje.
Resort obrony narodowej nie przewiduje alternatywy dla NSR. Zamierza jednak w przyszłym roku przeszkolić ponad 17 tys. osób, które zasilą WOT. Nie rezygnuje też z cyklu szkoleń dla studentów. W przyszłym roku obejmą one 5 tys. ochotników. Kurs składa się z części teoretycznej, która odbywa się w trakcie roku akademickiego. Drugim etapem są ćwiczenia praktyczne trwające sześć tygodni w trakcie wakacji.
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do uzgodnień międzyresortowych