Lukę na rynku pracy powinni wypełnić Polacy z zagranicy - mówił w poniedziałek minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński. Dodał, że również w kraju są jeszcze niewykorzystane zasoby.

Minister zaznaczył, że obecnie za granicą żyje ok. 20 mln Polaków, co oznacza, że "jesteśmy czwartą diasporą na świecie". Wyraził nadzieję, że część z 20 mln emigrantów mogłaby zapełnić lukę na rynku pracy. Dodał, że oprócz pozyskiwania pracowników ze środowisk emigracyjnych, rząd stara się też przyciągnąć tych z kapitałem. "Zachęcamy ich, żeby zakładali tu firmy, wspomagali nas swoim doświadczeniem" - wyjaśnił.

Dodał, że w Polce jest jeszcze duży potencjał, który można wykorzystać na rynku pracy. Poproszony o szczegóły wskazał np. na osoby 50 plus, a także bezrobotnych, którzy nie mogą znaleźć pracy w najmniej uprzemysłowionych regionach.

Pytany o to, czy rząd zamierza wspomóc branżę budowlaną, która jest dziś najbardziej dotknięta brakiem rąk do pracy, Kwieciński powiedział, że "nie może zastępować menadżerów". Dodał jednak, że "budowlanka" byłaby dziś w znacznie lepszej kondycji, gdyby wcześniej ruszyły inwestycje finansowane ze środków unijnych. "Mam pretensję do swoich poprzedników, bo ta perspektywa finansowa była nieprzygotowana i to nieprawda, że tych projektów nie można było wcześniej realizować" - powiedział. Jego zdaniem wiele inwestycji, zwłaszcza na poziomie regionalnym, mogłoby ruszyć już na początku 2014 roku. To - jak zaznacza - uchroniłoby nas od zapaści inwestycyjnej w 2016 roku i tak dużym wzrostem kosztów pracy i cen materiałów budowlanych w tym roku.

Powiedział też, że poprzednia perspektywa finansowa też nie była domknięta i z "trudem uratowaliśmy 30 mld zł".

Jego zdaniem lata 2019 i 2020 to będzie szczyt wydawania funduszy unijnych, a rozpoczęte programy rządowe, jak Mieszkanie plus, czyste powietrze, wsparcie dla miast średnich czy budowa dróg lokalnych, mogą pomóc nam w uporaniu się z prognozowanym spowolnieniem gospodarczym.

"Mieliśmy dwa kwartały na poziomie 5 proc. i wszystko wskazuje na to, że trzeci kwartał nie powinien być dużo gorszy (...) To oznacza, że cel, który wytyczyliśmy sobie z premierem Mateuszem Morawieckim, jeszcze w 2016 r., żeby utrzymywać tempo wzrostu PKB między 4 a 5 proc. udaje nam się utrzymywać. I chcielibyśmy to tempo utrzymać również w przyszłym roku" - powiedział.