Zmiany w przepisach nie spowodowały nagłego odwrotu firm od umów cywilnoprawnych. Co więcej, w niektórych branżach ich liczba nawet wzrosła.
Z najnowszych danych GUS wynika, że w ubiegłym roku w firmach zatrudniających ponad dziewięciu pracowników nieco ponad milion osób pracowało na tzw. umowach śmieciowych. To zaledwie o 17 tys. (o 1,6 proc.) mniej niż rok wcześniej. Chodzi przy tym wyłącznie o osoby, które nigdzie nie wykonywały zadań na podstawie stosunku pracy, a nie takie, które dorabiały sobie w ten sposób do etatu.
Umów cywilnoprawnych jest więc nadal bardzo dużo. – Nie są one złe. Niewłaściwe jest ich nadużywanie – uważa prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Problem ten miały rozwiązać zmiany prawne. Od początku ubiegłego roku zaczęła obowiązywać nowelizacja ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, która wprowadziła zasadę oskładkowania umów-zleceń do poziomu co najmniej płacy minimalnej. Wcześniej takiego wymogu nie było, dlatego przedsiębiorcy często przy pierwszym zleceniu ustalali bardzo niskie wynagrodzenie i to od niego płacili niewielkie składki na ZUS – ponosili więc znacznie niższe koszty niż ci, którzy zatrudniali na stałą lub okresową umowę o pracę.
– Powolny spadek liczby umów-zleceń mógł wynikać z regulacji, które zmierzały do poprawy w jakości zatrudnienia. Polegały one na ograniczeniu stosowania umów na czas określony i ograniczeniu pracy tymczasowej – ocenia prof. Jacek Męcina z Uniwersytetu Warszawskiego. Po tych zmianach zachowały w dużym stopniu swoją atrakcyjność w oczach pracodawców ze względu na swoją elastyczność.
/>
Zmiany w poszczególnych branżach były jednak zróżnicowane – w jednych mieliśmy wyraźny spadek liczby osób zatrudnionych na umowach-zleceniach, a w innych wzrost. W ubiegłym roku najbardziej skurczyła się (o ponad 10 proc.) liczba takich osób w administrowaniu i działalności wspierającej, która obejmuje m.in. firmy ochroniarskie i sprzątające. – Te pierwsze zredukowały zatrudnienie w związku ze wzrostem kosztów spowodowanych ozusowaniem umów-zleceń i faktem, że kontrahenci nie chcieli podnieść stawek za ochronę. Ponadto firmy zwalniały pracowników, dlatego że przygotowywały się do wprowadzenia od początku tego roku minimalnej stawki godzinowej w wysokości 13 zł, co gwałtownie podniosło koszty prowadzenia działalności – wyjaśnia Sławomir Wagner, wieloletni prezes Polskiej Izby Ochrony. Dodaje, że liczba umów śmieciowych zmniejszyła się również dlatego, że część z nich została przekształcona w standardowe kontrakty o pracę. Choć nie było to masowe zjawisko.
Dla odmiany w handlu mieliśmy w ubiegłym roku wzrost (o ok. 10 proc.) liczby pracujących w oparciu o umowy-zlecenia. Zdaniem Renaty Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, to między innymi efekt wzrostu zatrudnienia w całej branży o ponad 68 tys. osób. – Ponadto handel staje się atrakcyjnym pracodawcą dla cudzoziemców, którzy często przebywają w naszym kraju czasowo i z tego względu podejmują pracę na zlecenie. Ta branża jest też najważniejszym pracodawcą dla studentów i osób rozpoczynających swoją drogę zawodową, a dla tych grup nie zawsze umowa o pracę jest najbardziej pożądanym rozwiązaniem – ocenia prezes Juszkiewicz.
W tym roku – mimo bardzo niskiego bezrobocia – umowy-zlecenia przeżywają renesans. – Wśród tegorocznych ofert zatrudnienia stanowią aż 30,9 proc. W ubiegłym roku było ich 35,5 proc., a w 2015 r. tylko 25 proc. – informuje Irena Lebiedzińska, dyrektor PUP w Opolu.
Z kolei z danych ZUS wynika, że w całej gospodarce w pierwszych 10 miesiącach tego roku na umowach-zleceniach, agencyjnych lub innych o świadczeniu usług, do których stosuje się przepisy dotyczące zlecenia, pracowało wyłącznie lub dorabiało do etatu tylko o 13 tys. (1,3 proc.) mniej osób niż w tym samym okresie roku ubiegłego.
Liczba zatrudnionych na umowach-zleceniach będzie więc w tym roku prawdopodobnie na tym samym poziomie co w roku ubiegłym. Tym bardziej że Polaków, którzy nie przyjmują takich kontraktów, zastępują Ukraińcy masowo przyjeżdżający za pracą do naszego kraju. Najwięcej z nich otrzymuje takie właśnie umowy. Potwierdza to statystyka Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Według niej pracodawcy chcieli zatrudnić na śmieciówkach w pierwszym półroczu tego roku 493,2 tys. Ukraińców – o 80,5 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Z danych GUS wynika również, że w ubiegłym roku 144 tys. osób zarabiało na umowach o dzieło – o 23 proc. mniej niż w roku poprzednim. – Tak duży spadek spowodowany był m.in. kurczącą się liczbą osób zainteresowanych tego typu umowami, jeśli nie były one dodatkowym źródłem dochodu. Zdecydowanie wzrosła siła przetargowa pracowników przy rekordowo niskim bezrobociu – uważa prof. Wiśniewski.