Płace wyższe od średniej krajowej oferuje pracownikom niewiele więcej niż co czwarte średnie i duże przedsiębiorstwo przemysłowe.
/>
W pierwszym półroczu przeciętne wynagrodzenie brutto w firmach przemysłowych wyniosło 4653 zł. To o 4,9 proc. więcej niż rok wcześniej. Takie i wyższe przeciętne płace oferowało tylko ok. 2,3 tys. przedsiębiorstw spośród blisko 8,5 tys. – wynika z najnowszych danych GUS. To zaledwie 27 proc. ogółu firm. W dużej części pozostałych pensje były zdecydowanie niższe. W 154 firmach nie przekraczały płacy minimalnej – 2 tys. zł. A w 1315 wynosiły co najwyżej 2,5 tys. zł.
Wzrosła równocześnie liczba zakładów, w których pracownicy zarabiają przeciętnie ponad 5,5 tys. zł – w ciągu roku o 179, do 966. Nierówności płacowe są więc ogromne. Widać je także w poszczególnych branżach przemysłu.
– Średnia ma to do siebie, że jest zniekształcona licznymi czynnikami – mówi Marta Petka-Zagajewska, kierownik zespołu analiz makroekonomicznych w PKO BP. Wyjaśnia, że wiele branż ze swej natury dobrze płaci, bo ma zazwyczaj wysoką rentowność. Do tej grupy należą firmy przemysłu rafineryjnego, farmaceutyczne, cementowe oraz energetyczne. Zatrudniają wysokiej klasy specjalistów, często o unikatowych kwalifikacjach. Dlatego muszą wypłacać im wysokie pensje. – Jest też sporo bardzo dużych firm zatrudniających nawet po kilka tysięcy osób, w związku z tym mają one liczną kadrę kierowniczą, która otrzymuje relatywnie wysokie pensje. Takie zakłady także podnoszą średnią wynagrodzenia w przemyśle – ocenia Petka-Zagajewska.
Publikowany przez GUS przeciętny poziom wynagrodzeń budzi wśród pracowników wiele emocji.
– Często słusznie twierdzą, że zarabiają dużo mniej. Ale upowszechniane są najczęściej comiesięczne statystyki GUS, które mówią tylko o przeciętnych płacach w branżach, bez podania zróżnicowań pensji. Te ostatnie publikowane są co kwartał, ale tylko dla średnich i dużych firm przemysłowych – zauważa prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Podkreśla, że poziom płac zależy od wydajności pracy, kondycji finansowej firm, poziomu bezrobocia, polityki pracodawców i siły związków zawodowych.
– Można oczekiwać, że w przyszłości, tak jak w tym roku, dysproporcje w płacach będą się zmniejszać pod wpływem coraz powszechniejszego braku rąk do pracy – twierdzi Wiśniewski.
Wynagrodzenia rosną najszybciej na ogół w tych branżach, które najmniej płacą, bo pracodawcy nie chcą stracić pracowników. Widać to m.in. w średnich i dużych firmach odzieżowych. Zarobki urosły w nich przez rok o 6,4 proc., podczas gdy średnie podwyżki w całym przemyśle sięgnęły 4,9 proc. W efekcie w branży odzieżowej podwoiła się liczba przedsiębiorstw – z 13 do 26 – oferujących średnie pensje od nieco ponad 3 tys. do 3,5 tys. zł. Spadła za to liczba zakładów z przeciętną płacą poniżej 2,5 tys. zł – z 219 do 185.