Warto podkreślić, że zmiany w regulacji prawnej pracy tymczasowej nie są bynajmniej kaprysem obecnej władzy. Ustawa o zatrudnianiu pracowników tymczasowych była bowiem mocno krytykowana niemal od początku jej obowiązywania, czyli od 1 stycznia 2004 r. Sprzeciw związków zawodowych budziła zwłaszcza fikcyjność limitów czasowych wykonywania pracy tymczasowej (1,5 roku w ciągu kolejnych 3 lat), które to odnosiły się wyłącznie do zatrudnienia przez daną agencję, a nie do pracy u konkretnego pracodawcy użytkownika. Były one bowiem nagminnie obchodzone z wykorzystaniem „siostrzanych” agencji, tworzonych niejednokrotnie tylko po to, by mogły przerzucać pracowników tymczasowych między sobą – i to niemal w nieskończoność.
Również cała branża agencji zatrudnienia już od dawna domagała się zmian w dotyczących ich regulacjach. Co znamienne, same agencje dostrzegały potrzebę walki z licznymi nadużyciami na tym rynku i potrzebę wzmocnienia kontroli działających na nim podmiotów. Nieuczciwe agencje od lat psuły bowiem wizerunek całej branży.
Te patologie zlikwiduje – przynajmniej częściowo – najnowsza nowelizacja przepisów. Niewykluczone jednak, że powstaną kolejne. Taka obawa pojawia się w kontekście nowej regulacji wydłużającej umowy ciężarnym pracownicom tymczasowym. Obejmie ona jednak tylko zatrudnione na umowach o pracę, a przez to po zmianach większości kobiet mogą być proponowane wyłącznie umowy cywilnoprawne.