Problem: Pracownik nagrał w celach dowodowych swoje rozmowy z pracodawcą, ponieważ przełożony zwlekał z podpisaniem z zatrudnionym umowy na piśmie. Pracownik i pracodawca umówili się na 3 miesięczny okres próbny z wynagrodzeniem 2100 netto. Kiedy pracownik kategorycznie upomniał się o pisemną umowę, po tygodniu podziękowano mu za pracę i wypłacono bez pokwitowania 600 zł. Nagrania rozmów pracownika i pracodawcy potwierdzają ustalenia odnośnie warunków umowy i fakt zatrudnienia w firmie. Czy można je wykorzystać w sądzie?
Analiza problemu: Przede wszystkim od 1 września 2016 roku pracodawca powinien podpisać z pracownikiem umowę jeszcze przed dopuszczeniem go do pracy. Przedtem miał obowiązek wręczyć pracownikowi umowę do końca pierwszego dnia pracy, co w efekcie prowadziło do nadużyć - w razie wizyty inspektora Państwowej Inspekcji Pracy pracodawca mógł tłumaczyć, że dana osoba pracuje dopiero pierwszy dzień, a ostatecznie umowa często w ogóle nie była podpisywana. Szef PIP: Nikt teraz nie skłamie w żywe oczy inspektorowi, że pracuje od dziś>> Po zmianie przepisów pracodawca nie może jednak tłumaczyć się w ten sposób.
Do sądu pracy poszkodowana osoba może się zgłosić z każdą sprawą z zakresu prawa pracy, między innymi w przypadku niewypłaconego wynagrodzenia, stosowania przez pracodawcę mobbingu i dyskryminacji, bezpodstawnego zwolnienia z pracy czy właśnie niepodpisania z pracownikiem umowy. Ile kosztuje pozwanie pracodawcy do sądu, dowiesz się tutaj>> Pracownik musi jednak udowodnić bezprawne działanie pracodawcy, przedstawiając odpowiednie dowody - i takim dowodem może być nagranie uzyskane wbrew woli i wiedzy rozmówcy.
Zasadniczo nagranie dokonane bez wiedzy drugiej osoby jest nielegalne i nie powinno być dopuszczone jako dowód w sądzie. - Nie ma zakazu formalnego przyjmowania tego typu nagrań jako dowodu, jednak zgodnie z dobrym obyczajem "owoce zatrutego drzewa" nie powinny być dopuszczone. Pracownik dopuścił się bowiem podstępu, nagrywając nieświadomego pracodawcę - tłumaczy Bogusław Kapłon z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. Nagranie uzyskane podstępem, bez wiedzy drugiej strony może też stanowić naruszenie konstytucyjnego prawa do prywatności.
Jednak w praktyce sądy pracy przyjmują tego typu dowody, zwłaszcza w sprawach dotyczących naruszeń uprawnień pracowniczych czy dyskryminacji lub mobbingu. - Sądy przesłuchują nagrania i każdorazowo decydują, czy można uznać je za dowód. Tego typu dowody są przyjmowane, gdy stanowią jedyny dowód na łamanie praw pracowniczych - podkreśla dr Katarzyna Antolak-Szymanski z Uniwersytetu SWPS.
Sądy są skłonne przyjmować nielegalne nagrania ze względu na fakt, że pracownik jest słabszą stroną stosunku pracy i niejednokrotnie trudno jest mu udowodnić bezprawne działanie pracodawcy. Potwierdził to w wyroku z 22 kwietnia 2016 r. Sąd Najwyższy (II CSK 478/15), który uznał, że tajne nagrania są dopuszczalne w procesie cywilnym, jeśli w ten sposób zostanie zapewnione prawo do sprawiedliwego wyroku. SN uznał więc, że można naruszyć tajemnicę komunikowania i prawo do prywatności, jeśli ma to służyć ochronie ważnego interesu, czyli na przykład ze względu na dobro pracownika.
Nagranie jako dowód sądowy zostało też zaakceptowane w nowelizacji przepisów kodeksu postępowania cywilnego, która weszła w życie 8 września 2016 r. Dowodem z dokumentu jest zgodnie z nowymi przepisami każdy nośnik informacji, a więc także nagrania ("zapis obrazu, dźwięku albo obrazu i dźwięku"), które jednak sąd przeprowadza, stosując odpowiednio przepisy o dowodzie z oględzin oraz o dowodzie z dokumentów. Oznacza to, że można zakwestionować autentyczność nagrania czy jego słabą jakość techniczną.
Nielegalnie nagrywany pracodawca może też zwrócić uwagę na naruszenie zasad współżycia społecznego. - Pracownik, który wnosi o ujawnienie nagrania musi liczyć się z tym, że ta czynność może stanowić naruszenie dóbr osobistych pracodawcy w postaci prawa do swobody wypowiedzi, wyboru rozmówcy i tajemnicy komunikowania się - wyjaśnia dr Katarzyna Antolak-Szymanski. Z tego tytułu pracownik ponosi więc odpowiedzialność cywilną, a pracodawca może w oddzielnym procesie domagać się odszkodowania. Jak zauważa dr Katarzyna Antolak-Szymanski, w razie przegranej ujawnienie nagrania może wtedy okazać się dla pracownika nieopłacalne.
Nie ma natomiast w tym wypadku problemu naruszenia ochrony danych osobowych. - Dopóki nagranie jest robione na własny użytek, nie ma mowy o naruszeniu danych osobowych. Eksperci są podzieleni, ale przed sądem, dopóki to pracownik jest stroną postępowania, nagranie może być dopuszczone jako dowód - tłumaczy rzecznik prasowy GIODO.