Tworzenie przez niektóre firmy rekrutacyjne "czarnych list" jest niezgodne z prawem - uznała Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych Edyta Bielak-Jomaa. Zapowiedziała, że zbada tę sprawę.

Według informacji resortu rodziny i pracy niektóre firmy rekrutacyjne tworzą "czarne listy", wymieniając między sobą dane o osobach, których nie powinno się zatrudniać. Wiceminister Stanisław Szwed mówił w rozmowie z PAP, że takie działania są dyskryminujące i bezprawne. Zwrócił uwagę, że ministerstwo zastanawia się, w jaki sposób przeciwdziałać takim praktykom.

Zespół prasowy GIODO poinformował PAP, że do Generalnego Inspektora nie wpłynęły żadne sygnały związane z istnieniem takiej praktyki. "Niewątpliwie może być ona trudna do wychwycenia, lecz Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych dr Edyta Bielak-Jomaa uznała za celowe zajęcie się tą sprawą z urzędu i dokładne jej przeanalizowanie, by wypracować sposoby przeciwdziałania takiemu niezgodnemu z prawem zjawisku" - podkreślono.

GIODO liczy na współpracę w tym zakresie ze strony Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Państwowej Inspekcji Pracy.

Do tworzenia "czarnych list" krytycznie odniosła się Państwowa Inspekcja Pracy, która wyjaśniła, że kodeks pracy wyraźnie określa zakres danych osobowych, które osoby starające się o pracę muszą ujawnić. "Pracodawca ma prawo zażądać podania danych osobowych, takich jak imię i nazwisko, imiona rodziców, data urodzenia, miejsce zamieszkania (adres do korespondencji), wykształcenie. Z pewnością zapyta o dotychczasowe doświadczenie zawodowe, do czego ma pełne prawo" - zaznaczono.

PIP zwróciła również uwagę, że art. 22 kodeksu pracy wskazuje na takie prawo także w stosunku do innych danych osobowych pracownika, imion i nazwisk oraz dat urodzenia dzieci, jeżeli przekazanie tych danych jest konieczne ze względu na korzystanie ze szczególnych uprawnień przewidzianych w prawie pracy. "Pracodawca ma prawo zażądać podania numeru PESEL. Z przepisów nie wynika obowiązek przekazania zdjęcia kandydata" - dodała Inspekcja.

Tworzenie "czarnych list" skrytykowała także Fundacja Panoptykon, uznając takie praktyki za bezprawne. Przedstawicielka Fundacji Katarzyna Szymielewicz zaznaczyła, że przy rekrutowaniu przyszłych pracowników firmy nierzadko sięgają po dane zawarte w sieci. "Firma, która rekrutuje, bardzo często nie opiera się w 100 proc. na tym, jakiego człowieka widzi, ale na tym, co zbierze z internetu " - mówiła.