Rafał Jankowski: Funkcjonariusze powinni otrzymywać wynagrodzenie adekwatne do wykonywanej pracy, to jest służby z narażeniem zdrowia i życia. Niestety tak nie jest.
Rafał Jankowski przewodniczący ZG NSZZ Policjantów / Dziennik Gazeta Prawna
Ile zarabia początkujący policjant?
Ze wszystkimi dodatkami około dwóch tysięcy pięciuset złotych brutto.
Czy pana zdaniem funkcjonariusze policji zarabiają za mało?
Tak. Nikt nie będzie narażać swojego zdrowia, a nawet życia za takie pieniądze. Zarobki w dyskontach stanowią konkurencję dla służby w policji. Szczególnie dla młodych osób rozpoczynających karierę zawodową.
Jednak jeszcze niedawno policja się chwaliła, ile to jest osób chętnych na jedno miejsce.
W policji coraz głośniej się mówi o tym, że w województwach zachodnich może zabraknąć funkcjonariuszy. Osoby nabywające uprawnienia emerytalne uciekają ze służby na emeryturę. A chętnych na ich miejsca nie ma. Tak się dzieje w Wielkopolsce, w Lubuskiem, na Dolnym Śląsku. Młodzi ludzie wybierają pracę za Odrą, gdzie mogą zarobić więcej. Natomiast ci, którzy z różnych powodów wolą zostać w Polsce, decydują się na pracę w innych branżach.
Czy to oznacza pogorszenie bezpieczeństwa w zachodniej części Polski?
To nie jest wykluczone.
Czy zarobki policjantów są takie same w całej Polsce?
Nie. Nie ma jednej taryfy dla funkcjonariuszy. Różnice w wysokości płacy wynikają ze zróżnicowania wysokości dodatku służbowego. Na przykład osoba, która skończyła podstawowe szkolenia, w Małopolsce może otrzymać dodatek w wysokości 50 zł miesięcznie, w Komendzie Stołecznej w Warszawie zaś ten dodatek wyniesie już 200 zł.
Ale przecież rząd chciał stworzyć taki system płac, żeby służba w policji była konkurencyjna wobec ofert na wolnym rynku.
To byłoby możliwe, gdyby przed nominalną kwotą tegorocznych podwyżek znalazła się cyfra jeden.
Funkcjonariusze służący w policji nadal mają prawo do wcześniejszej emerytury. Osoby z najdłuższym stażem korzystają ze specjalnego zwiększenia wysokości świadczenia. Czy to mało?
Ale nie o to chodzi. Podstawowym problemem jest niepewność. W ostatnich pięciu latach podwyższono staż wymagany do przejścia na emeryturę oraz wprowadzono kryterium wieku. Obniżono o 20 proc. wysokość uposażenia wypłacanego funkcjonariuszom, jeśli zachorowali w czasie pełnienia służbowych obowiązków. A ostatnio ustawa dezubekizacyjna wprowadziła nieznaną wcześniej w systemie emerytalnym zerową wysokość świadczenia za służbę. Nie bronię ubeków, ale chodzi o prawo, które nie może się zmieniać co kilka lat. Ci funkcjonariusze, którzy przeszli pozytywną weryfikację i przez ostatnie 28 lat ofiarnie służyli demokratycznej Polsce, nie powinni być w taki sposób potraktowani.
Czyli chodzi o politykę?
Nie. Zawsze chodzi o pieniądze. Policjanci powinni otrzymywać wynagrodzenie adekwatne do wykonywanej pracy, to jest służby z narażeniem zdrowia i życia.
W takim razie wróćmy do tegorocznych podwyżek. Minister spraw wewnętrznych i administracji podpisał rozporządzenie, zgodnie z którym funkcjonariusze dostaną z wyrównaniem od stycznia po 218 zł bez względu na stopień. Resort zaś mówi o 253 zł, skąd się bierze ta kwota?
Jest to przeliczenie kwoty bazowej razy etat. Ta różnica powoduje, że będzie więcej pieniędzy, niż to wynika z treści rozporządzenia. [W policji jest bowiem obecnie około 3,5 tys. wakatów – red.]
W jaki sposób zostanie podzielona ta kwota?
Pozostałe 35 zł zostanie podzielone między policjantów. Uzgodniliśmy z komendantem głównym, żeby najwięcej dostały osoby obecnie otrzymujące najniższe wynagrodzenie. W takiej sytuacji są policjanci zaszeregowani w grupach od 2 do 5. Liczymy także na 100 zł specjalnego dodatku służbowego dla tych funkcjonariuszy, którzy ukończyli szkolenia podstawowe. Z naszych wyliczeń wynika, że możliwe jest wygospodarowanie 50 zł, żeby zwiększyć dodatki służbowe dla policjantów, którym zostały te dodatki obniżone w związku z karą dyscyplinarną.
Jak w takim razie ocenia pan Program modernizacji, który zakłada w latach 2017-2020 systematyczny wzrost wynagrodzeń?
Dobrze się stało, że w końcu taki dokument został przyjęty. Problem jednak polega na tym, że wydatki na zwiększenie uposażeń funkcjonariuszy nie rosną systematycznie. W 2017 r. na wzmocnienie systemu motywacyjnego zostanie przeznaczone 148,8 mln zł, w przyszłym już tylko 38 mln zł. Skokowy wzrost jest przewidziany w 2019 r., w którym na ten ma być przeznaczone 611 mln zł. Ale już rok później tylko 46,5 mln zł. Liczby wyglądają świetnie, ale jeśli się im dokładanie przyjrzymy, to okazuje się, że największa podwyżka jest przewidziana w 2019 r., a więc w roku wyborczym. Myślę, że sprawa byłaby o wiele czystsza, gdyby w ustawie budżetowej zostało zapisane, że na wydatki policji jest przeznaczany na przykład jeden procent PKB. I wówczas nie byłoby żadnych wątpliwości, czy funkcjonariusze będą mieć podwyżki, czy też nie.
A jeśli nie, to czy wyjdą na ulice?
Nie możemy strajkować. Nie można nas porównywać z górnikami, których strajk powoduje wymierne straty dla kopalni. Jeśli zaistnieje potrzeba, będziemy protestować. Nasze protesty nie mogą godzić w bezpieczeństwo państwa, mogą jednak pozostawić rysę na jego wizerunku. Chcę być jednak optymistą. Sądzę, że porozumiemy się z rządem w każdej ważnej dla policjantów sprawie.