Święto zakochanych nie powinno ośmielać na tyle, by do osób pozostających w zawodowych relacjach wysyłać wiadomości zawierające śmiałe treści. Pracownicy powinni zachowywać się etycznie i zgodnie z zasadami współżycia społecznego.

Sprawa dotyczyła powództwa byłego pracownika Politechniki, skierowanego przeciwko pracodawcy. Mężczyzna żądał przywrócenia do pracy. Twierdził, że uczelnia w wypowiedzeniu nie doprecyzowała odpowiednio przyczyn zwolnienia.

Powód był zatrudniony na stanowisku referenta inżynieryjno-technicznego w jednej w wydziałowych bibliotek. Mężczyzna w czasie walentynek wysyłał do kobiet zatrudnionych w tym samym miejscu, anonimowe kartki okolicznościowe, w których zapewniał o swoim uwielbieniu. Jak wynika z ustaleń sądu, obchodzenie tego typu świąt nie było utartym zwyczajem na uczelni.

Gdy jednego roku amant zdradził swoje personalia, kobiety zwróciły się do niego z wyraźną prośbą o zaprzestanie tego typu działań. Niestety w lutym 2015 roku okazało się, że prośby nie są wystarczające. Co prawda nadesłane walentynki nie były podpisane, ale adresatki nie miały wątpliwości, kto jest nadawcą. Każda z trzech kobiet otrzymała komunikat złożony z czterech zdań. „W pierwszym powód wyznawał miłość, w drugim wskazywał, że marzy o stosunku płciowym z pracownicą, w trzecim ocenił wygląd adresatki z wyraźnym podtekstem seksualnym, wreszcie w ostatnim zdaniu powód „skierował” pocałunki w jej miejsce intymne”. Dla podkreślenia przekazu, zdania kończyły wykrzykniki.

Kobiety po zapoznaniu się z treścią wiadomości były zgorszone i przestraszone, dlatego od razu interweniowały u nadawcy. Mężczyzna przeprosił i zapewnił, że w przyszłości nie dojdzie do podobnych incydentów. Jednak tym razem kobiety poinformowały o zdarzeniu władze wydziału. Przedstawiły sytuację dziekanowi ds. ogólnych i zażądały, by powód więcej nie wysyłał im tego typu kartek, nie wnosiły jednak o jego ukaranie. Reagując na zawiadomienie zwierzchnik przeprowadził z pozwanym rozmowę, podczas której mężczyzna przyznał się do winy i przeprosił za swoje zachowanie. W odpowiedzi poinformowano go o następujących sankcjach:
1. groźbie dalszych konsekwencji, gdyby przewinienie zostało powtórzone,
2. pozbawieniu premii kwartalnej,
3. przekazaniu sprawy do dziekana oraz rektora.
Uzasadniono, że powyższe działania mają na celu dbałość o dobro studentów, „z którymi powód miał styczność” oraz ukrócenie zachowań powoda o podłożu seksualnym. Po rozpatrzeniu sprawy przez władze uczelni podjęto decyzję o wypowiedzeniu stosunku pracy łączącego pozwanego z pracodawcą z zachowaniem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia. Jako przyczynę wskazano „naganne i niedopuszczalne w miejscu pracy zachowanie naruszające godność osobistą innych pracowników”. Toczące się przed komisją pojednawczą postępowanie nie doprowadziło do zawarcia ugody.



W pozwie mężczyzna zarzucał, że „nie wyjaśniono mu na czym miało polegać jego naganne zachowanie, kiedy do niego doszło oraz czyją godność osobistą naruszyło”. Podkreślał, że jego zachowanie zostało już wystarczająco napiętnowane, a kobiety nie domagały się jego ukarania. Tym bardziej, że „kartki walentynkowe nie miały żadnego związku z pracą, zaś korespondencja miała charakter prywatny”.

W odpowiedzi uczelnia podnosiła, że „pracownik ma obowiązek przestrzegania zasad współżycia społecznego w zakładzie pracy tym samym złożenie powodowi wypowiedzenia o pracę było zasadne. Naganne zachowanie powoda polegało na wysyłaniu do pracowników obraźliwych kartek. Pozwana podkreśliła, że jest uczelnią wyższą, w której obowiązują wysokie standardy etyczne, a zachowanie powoda uniemożliwia dalsze zatrudnianie go na jakimikolwiek stanowisku, nie tylko w bibliotece”.
Sąd rozpatrujący sprawę w pierwszej instancji przychylił się do stanowiska pozwanej i oddalił powództwo. Zdaniem składu orzekającego „treść kartek głęboko uraziła godność osobistą adresatek”. Sędzia podkreślił, że „ skonkretyzowana przyczyna wypowiedzenia umowy o pracę powinna być znana pracownikowi najpóźniej z chwilą otrzymania pisma wypowiadającego umowę”. Podana przez pracodawcę przyczyna mogłaby budzić wątpliwości, gdyby nie fakt, że „w chwili wręczenia powodowi wypowiedzenia miał on bowiem pewną świadomość, że zarzucane mu zachowanie dotyczy wysłania pracownicom kartek walentynkowych”. Świadomość ta została przez mężczyznę potwierdzono w czasie postępowania. Tak więc zdaniem Sadu Rejonowego przyczynę wypowiedzenia można uznać za konkretną.

Tym bardziej, że „pracownik jest obowiązany w szczególności przestrzegać w zakładzie pracy zasad współżycia społecznego, który jak wskazuje orzecznictwo sądów obejmuje również powstrzymywanie się poza miejscem i czasem pracy od takich zachowań, które wywołują lub potęgują wzajemnie negatywny stosunek współpracowników i konflikty w środowisku pracy. W ocenie Sądu orzekającego postępowanie dowodowe wykazało, że powód w lutym 2015 roku złamał panujące u pozwanej zasady współżycia społecznego poprzez zachowanie, które naruszyło godność innych pracowników” – argumentowano. Sąd zauważył również, że pracownik winien przestrzegać zasad współżycia społecznego, także poza godzinami pracy i dbać o atmosferę wśród pracowników.

Powód wniósł apelację od powyższego rozstrzygnięcia. Wskazywał, że przeświadczenie o naruszeniu godności innych pracowników i zasad współżycia społecznego w zakładzie pracy nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości, gdyż kobiety przyjęły jego przeprosiny, a atmosfera w pracy nie uległa zmianie.
Zdaniem sądu drugiej instancji apelacja była nieuzasadniona i nie zasługiwała na uwzględnienie. Zachowanie powoda zostało uznane za „niewątpliwie naruszające zasady współżycia społecznego i godzące w dobro zakładu pracy”.

„Swoim nagannym z moralnego punktu widzenia zachowaniem powód naruszył wskazane obowiązki i wywołał niepokój w środowisku pracy (…) Ustawodawca nieprzypadkowo wyraźnie formułuje obowiązek pracownika dbałości o "dobro zakładu pracy" rozumianego przedmiotowo jako jednostka organizacyjna, będąca miejscem pracy, a tym samym wspólną wartością, "dobrem" nie tylko pracodawcy, ale również zatrudnionych pracowników” – podkreślono w uzasadnieniu.

Potwierdzono, że mężczyzna może stanowić potencjalne zagrożenie dla przebywających na uczelni studentek, co jest dla uczelni, jako pracodawcy nie do zaakceptowania.

Z uwagi na powyższe apelację oddalono.

Wyrok Sądu Okręgowego w G., sygn. akt: VIII Pa 61/16