9 mln ton w Polsce i 15 mld ton na świecie. Tyle żywności jest marnowanej każdego roku. I nie tylko dlatego, że już nie nadaje się do spożycia. Jak podaje Komisja Europejska, jednym z najczęstszych powodów wyrzucania jedzenia jest przekroczony termin ważności. Sęk w tym, że wiele artykułów jest dobrych jeszcze całe miesiące po wydrukowanej na etykiecie dacie. I właśnie dlatego z części produktów data ta ma zostać usunięta.
Oczywiście, informacja o tym, że pewien produkt, np. jogurt czy ser, "należy spożyć do" określonego dnia, nie powinna być przez konsumentów ignorowana. Zupełnie inną informacją jest jednak oznaczenie "najlepiej spożyć przed" lub „best before”, które znajdziemy nie nabiale, ale na produktach suchych. Niestety, mimo fundamentalnej różnicy pomiędzy oznaczeniami, większość konsumentów traktuje je jak synonimy. A co za tym idzie, wyrzuca kilogramy wciąż dobrych do spożycia produktów.
Co oznacza „najlepiej spożyć przed”?
Przypomnijmy, że oznaczenie „najlepiej spożyć przed” dotyczy artykułów trwałych, takich jak herbata, kawa, kasza, mąka, czy płatki owsiane.
Oznaczenie to informuje o terminie, do którego przechowywany we właściwy sposób produkt z pewnością się nie zepsuje. I tak naprawdę nie mówi nic o dacie, po której z pewnością będzie zepsuty, bo tę trudno jest określić.
Problem z oznaczeniami na produktach spożywczych
Niestety, dla wielu konsumentów termin „najlepiej spożyć przed” jest równoznaczny z terminem, po którym produkt nadaje się już tylko do wyrzucenia. W ten sposób wśród odpadów lądują tony wciąż dobrej żywności. I temu właśnie chce zaradzić Komisja Europejska, pozbywając się źle interpretowanego oznaczenia.
Komisja Europejska w akcji. Zmiany w oznaczeniach
Rezygnacja z oznaczenia „najlepiej spożyć do” jest inicjatywą części państw członkowskich, która obecnie czeka na rozpatrzenie przez Parlament Europejski.
Jak przewidują eksperci, zmiany mogą wejść w życie jeszcze w tym roku.