Kupowałam ostatnio buty turystyczne. Ekspedientka powiedziała mi, że mam na nie trzy lata gwarancji, ale żebym od razu po powrocie do domu skserowała paragon, bo w razie czego reklamacja jest możliwa jedynie z paragonem – opowiada Monika z Krosna. – A ja czytałam, że do reklamacji nie jest on już wcale potrzebny. Można reklamować i bez... I tak mam w domu pół szuflady różnych ważnych paragonów, a gdyby przyszło do reklamacji, nie wiem, czy znajdę wśród nich ten właściwy... Czy mam jeszcze składać kserokopię?
Raczej tak. Bo choć paragon nie jest jedynym możliwym sposobem potwierdzenia transakcji, to jednak gdyby reklamacja okazała się niezbędna, pojawi się konieczność udowodnienia, że ten konkretny przedmiot kupiła pani w tym konkretnym sklepie. Szczególnie ważne jest to w odniesieniu do towarów powszechnego użytku, które da się kupić w wielu różnych sklepach. I choć można to zrobić na kilka sposobów (zależnie od okoliczności – fakturą, pisemnym potwierdzeniem zawarcia umowy kupna sprzedaży, zapisem na kasach fiskalnych sklepu, zapisem w systemie sklepu internetowego, zapisem w monitoringu sklepu, zeznaniami świadka, a wreszcie – można domagać się uznania zakupu na podstawie tylko naszego oświadczenia), to większość tych środków sprawdza się w sytuacjach spornych, przed sądem. Posiadanie czytelnego paragonu natomiast rozwiewa wszelkie wątpliwości już na starcie. Zgodnie bowiem z kodeksem cywilnym to na konsumencie spoczywa obowiązek udowodnienia faktu i okoliczności (data, nazwa towaru, cena) zakupu.
Wbrew powszechnemu przekonaniu, jeśli nie mamy paragonu, nie musimy od razu iść ze sklepem na wojnę ani ustawiać się na przegranej pozycji. Ustawa o rachunkowości nakłada na sklepy obowiązek archiwizowania transakcji, więc w razie wątpliwości sklep może łatwo odnaleźć paragon. Nowe kasy fiskalne robią to automatycznie.
Podstawa prawna
Rejestr Klauzul Niedozwolonych: poz. 585, 2685, 4242 i in. Art. 3851 par. 1 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 121).