Kody, zwane też kluczami, umożliwiają instalację i uruchomienie gry z płyty i jednocześnie zapewniają dostęp do rozgrywek pomiędzy graczami w sieci. Gry można też ściągnąć ze stron internetowych producentów. Do ich uruchomienia potrzeba jednak klucza. Producenci lub firmy, które podpisują z nimi umowy, sprzedają je za pośrednictwem stron lub w serwisach aukcyjnych. Do takich aukcji Allegro oczywiście nie ma zastrzeżeń.
– Jeżeli są to klucze nowe, nieużywane, a ich dystrybucja opiera się na licencji ESD (Electronic Software Distribution), ich sprzedaż jest dozwolona – wyjaśnia Anna Tokarek z Grupy Allegro.
Aukcje prywatnych użytkowników nie są już dozwolone regulaminem Allegro, ale również pojawiają się w serwisie. Oferty można znaleźć też na innych stronach. Ceny takich kodów są znacznie niższe od cen producentów i oficjalnych dystrybutorów, które mogą sięgać np. 120 zł.
Według ekspertów sprzedaż kodów z drugiej ręki jest nielegalna.

Kod to zabezpieczenie

– Przede wszystkim prawo użytkownika do korzystania z gry nie wynika z posiadania działającego kodu, ale z zawarcia umowy licencyjnej – wyjaśnia Andrzej Oryl, radca prawny z Kancelarii Marka Czernisa.
Dodaje, że formą jej zawarcia jest np. zakup egzemplarza gry u legalnego dystrybutora albo jej legalne ściągnięcie i instalacja na komputerze.
– Ściągając grę przy użyciu klucza bez równoczesnego nabycia ważnej licencji, gracz naruszy zatem autorskie prawa majątkowe producenta – dodaje Ewa Kurowska-Tober, radca prawny z Kancelarii Linklaters.
Tutaj nie mają zastosowania przepisy dotyczące wyczerpania prawa (art. 51 ust. 3 prawa autorskiego) jak w przypadku sprzedaży używanej gry na płycie. Przepis ten mówi bowiem tylko o zbywaniu egzemplarza utworu. A przecież kod nie jest egzemplarzem utworu, ale zabezpieczeniem.
– Oznacza to, że pierwotny nabywca ma prawo sprzedać kody, które umożliwią instalację i uruchomienie gry oraz zapewnią dostęp do rozgrywek online, wyłącznie z płytą – mówi Andrzej Oryl.
Zbycie samego kodu może stanowić natomiast naruszenie art. 79 ust. 6 prawa autorskiego, który mówi o usuwaniu zabezpieczeń przed bezprawnym korzystaniem z utworu.
– Osoba, która sprzedaje kod, w pewnym sensie pomaga przecież obejść takie zabezpieczenia – potwierdza prof. Ryszard Markiewicz, specjalista od prawa autorskiego z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Tymczasem sankcje, które przewiduje prawo autorskie, są bardzo surowe. Od naruszającego art. 79 ust. 6 producent może zażądać sumy będącej trzykrotnością kwoty, którą zarobiłby, gdyby to on zezwolił na korzystanie z utworu.



Bezużyteczny klucz

Sprzedawcy nie oferują jednak oryginalnych płyt, bo często ich po prostu nie mają. Co gorsza, każdy klucz może mieć swoją historię. Bywa przecież, że kody podkradają pracownicy sklepów z grami i sprzedają je w sieci. Niekiedy też oferują je pierwotni nabywcy, którzy otwarcie informują o tym, że kod został już użyty, przez co należy rozumieć, że jest on bezużyteczny. Podekscytowani okazyjną ceną kupujący często nie zwracają jednak na to wszystko uwagi. Zastanawiać zaczynają się dopiero wtedy, gdy wpisany kod nie działa albo też przestaje działać po kilku dniach. Odzyskanie pieniędzy może okazać się jednak niemożliwe, nawet jeśli kupujący był święcie przekonany, że nie narusza żadnych regulacji.
– Usprawiedliwiony jest tylko ten kupujący, który zabiegał o to, by dowiedzieć się od sprzedającego, skąd ma kod – mówi Tomasz Lustyk, adwokat prowadzący własną praktykę.
Jeśli jednak okaże się, że w opisie aukcji pojawiło się słowo „używany”, a cena klucza była podejrzanie niska, przepisy o rękojmi z kodeksu cywilnego nie będą mieć zastosowania, co oznacza, że nie ma szans na odzyskanie pieniędzy.
Od osób obchodzących zabezpieczenia utworu producent może żądać:
● zaniechania naruszenia;
● usunięcia skutków;
● naprawienia wyrządzonej szkody poprzez zapłacenie dwukrotności lub trzykrotności wynagrodzenia producenta;
● wydania uzyskanych korzyści.