Sądy powinny z urzędu badać swoją właściwość w sporach pomiędzy przedsiębiorcą i konsumentem, gdy ten pierwszy powołuje się na wypełniony przez siebie weksel. W praktyce oznacza to, że skończy się ciąganie ludzi po kraju przez firmy windykacyjne. Taki wniosek płynie z najnowszej uchwały Sądu Najwyższego.
Nadal w branży finansowej częstą formą zabezpieczenia jest weksel in blanco. Gdy klient nie spłaca swego zobowiązania, papier zostaje wypełniony, a następnie składane jest powództwo do sądu. Najczęściej tego, który znajduje się najbliżej siedziby przedsiębiorcy. Zgodnie z art. 371 par. 1 kodeksu postępowania cywilnego powództwo przeciwko zobowiązanemu z weksla lub czeku można wytoczyć przed sąd miejsca płatności.
Istnieją jednak poważne wątpliwości, czy taka praktyka nie powinna być uznana za niedozwoloną wobec konsumentów, jeśli nie została ta kwestia z nimi indywidualnie uzgodniona. Rzecz w tym, że wiele sądów, choć to dostrzegało, uważało, że ma związane ręce. To za sprawą art. 202 k.p.c., zgodnie z którym niewłaściwość sądu dającą się usunąć za pomocą umowy stron sąd bierze pod rozwagę tylko na zarzut pozwanego, zgłoszony i należycie uzasadniony przed wdaniem się w spór co do istoty sprawy. Sąd nie bada z urzędu tej niewłaściwości również przed doręczeniem pozwu.
Pozwani konsumenci zaś zarzutów nie zgłaszają. Często dlatego, że nie wiedzą o swoim uprawnieniu. A wielokrotnie i z tego powodu, że w ogóle nie angażują się w sprawę.
Firmy windykacyjne z lubością bowiem wykorzystują w drobnych sprawach weksle z miejscem płatności korzystnym dla siebie. Pożyczkobiorca wówczas często rezygnuje z dochodzenia swoich praw, gdyż uważa, że z powodu np. 500 zł nie warto jechać do sądu na drugi kraniec Polski.
Do takich wniosków doszedł także jeden z sądów okręgowych, który postanowił skierować pytanie prawne do Sądu Najwyższego. Zwrócił bowiem uwagę na to, że regulacja z art. 202 k.p.c. może być sprzeczna z unijną dyrektywą nr 93/13 w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich. Przepisy unijne nakazują, by sąd obowiązkowo ustalał, czy konkretny warunek umowny ma nieuczciwy charakter. I to bez względu na to, czy konsument sam go zakwestionuje.
Sąd w uzasadnieniu pytania jednoznacznie opowiedział się za uwzględnieniem prokonsumenckiej wykładni przepisów. Jego zdaniem nieuzgodnione indywidualnie postanowienie pozwalające na dowolne wskazanie miejsca płatności na wekslu należy traktować jako nieuczciwe. Jest bowiem w oczywisty sposób korzystne dla powoda przedsiębiorcy i skrajnie niekorzystne dla pozwanego konsumenta.
Sąd Najwyższy przyznał mu rację. W uchwale wskazano, że w sprawie z powództwa przedsiębiorcy przeciwko konsumentowi zobowiązanemu z weksla sąd z urzędu uwzględnia nieskuteczność powołania się przez powoda na podstawę właściwości miejscowej przewidzianą w art. 371 par. 1 k.p.c. Gdyby miało być inaczej, w praktyce nie obowiązywałaby w Polsce unijna dyrektywa chroniąca konsumentów.
Dodatkowo – co podkreślono w ustnych motywach uzasadnienia – nie można zapominać o tym, że prawo do sądu musi być realnie gwarantowane, nie zaś iluzoryczne. Takie zaś by się stało, gdyby konsumenci, chcący bronić swoich praw w sprawach o wartości przedmiotu sporu rzędu kilkuset złotych, musieli odbywać często kosztowniejsze podróże po kraju.
ORZECZNICTWO
Uchwała Sądu Najwyższego z 19 października 2017 r., sygn. akt III CZP 42/17.