Prezentujemy ranking najbardziej wpływowych prawników w 2020 roku w Polsce.
Krzysztof Jedlak, redaktor naczelny Dziennika Gazety Prawnej: W naszym rankingu najbardziej wpływowych prawników są tradycyjnie tacy, którzy zmieniają rzeczywistość na lepszą, i tacy, którzy psują tak wiele, że nie sposób ich „owocnej” działalności pominąć. Przeważają zaś pewnie ci, których jedni ocenią pozytywnie, a inni negatywnie – w zależności m.in. od przekonań lub przysłowiowego punktu siedzenia. My staramy się patrzeć na fakty i chłodno oceniając ich „ciężar gatunkowy” albo społeczny rezonans, uszeregować je – a co za tym idzie również tych, którzy za nimi stoją. Czyli tych, którzy – czy nam się to podoba, czy nie – mają moc sprawczą. Mają wpływ.
Tradycyjnie też – choć jest to tradycja licząca ledwie kilka lat – poza nawias, czyli poza ranking przesuwamy trzy osoby (prezesa PiS, prezydenta RP, ministra sprawiedliwości), których urząd lub pozycja polityczna determinują ich wpływy i sprawiają, że w porównaniu z innymi prawnikami są w uprzywilejowanej sytuacji. Jak z tego uprzywilejowania korzystają, to już inna sprawa.
Wniosek z naszej listy płynie jeden: wpływowych prawników nigdy i nigdzie nie brakuje. Jak zawsze są wśród polityków, pracują dla wielkiego biznesu (dla mniejszego zresztą też), decydują o obliczu wymiaru sprawiedliwości, spierają się o jego kształt, proponują ustawy lub odciskają na nich swoje wyraźne piętno, maczają palce w wielu inicjatywach i ruchach społecznych. Krótko mówiąc, w wielu miejscach pociągają za sznurki lub pomagają to robić swoim mocodawcom. Co ze wspomnianym w tytule paradoksem?
Odkąd pamiętam, narzekamy na ilość (nadmierną), a tym bardziej jakość (fatalną) polskiego prawa. Nie jest to tylko rytuał, bo powodów, by je krytykować, zazwyczaj nie brakuje. Nic się w tej kwestii nie zmienia na lepsze, choć powinno. Wiele za to zmieniło się na gorsze. Mówiliśmy dawniej nierzadko o złej legislacji. Teraz mówimy o patolegislacji (a jej przykłady podajemy na co dzień na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”). Za pomocą słów próbujemy chyba oswoić rzeczywistość, która trochę nas i naszą wyobraźnię przerasta. Sądzimy, że nie może być gorzej. Potem widzimy, że się myliliśmy. Mamy więc dziwną, chyba odwrotną proporcjonalność: im więcej wpływowych prawników w różnych miejscach naszego politycznego i gospodarczego życia, tym gorsze prawo. I niższa kultura prawna w ogóle.
Czy istnieje tu związek przyczynowo-skutkowy, nie rozstrzygam. Ale oczekiwałbym innej tendencji. Z tą refleksją zapraszam do lektury ciekawej, choć pewnie i kontrowersyjnej, listy najbardziej wpływowych prawników.
20. Adam Bartosiewicz, radca prawny, doradca podatkowy
Człowiek, którego imię i nazwisko pojawia się 384 razy w wyszukiwarce podatkowych interpretacji indywidualnych, 366 razy w bazie orzeczeń sądów administracyjnych i kilkanaście
razy na stronach sejmowych. Na jego komentarze do ustaw podatkowych zgodnie powołują się bowiem podatnicy, urzędnicy skarbówki, sędziowie administracyjni i posłowie. On sam skupia się jednak na pracy zawodowej, co pozwoliło mu w ubiegłym roku odnieść sukces, z którego skorzysta wielu polskich przedsiębiorców. Od dawna mówiło się, że przepisy ustawy o VAT w sprawie tzw. ulgi na złe długi są niezgodne z prawem unijnym, bo wierzyciele powinni móc z niej skorzystać, nawet jeśli ich dłużnicy zakończyli działalność, zostali wyrejestrowani, zlikwidowani bądź upadli. Trzeba było jednak determinacji, aby potwierdził to Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wyroku z 15 października 2020 r. (sygn. akt C-335/19). Zwycięstwo pozwoli wielu firmom na odzyskanie pokaźnych kwot zapłaconego już VAT z nigdy nieopłaconych faktur. Resort finansów, który chętnie przy innych okazjach powołuje się na poglądy wyrażane przez mec. Bartosiewicza, nie ma zaś wyjścia i musi odpowiednio zmienić przepisy. stanawiającej zbrodnię środowiskową, za którą będzie można trafić za kratki nawet na 25 lat.
19. Janusz Kowalski, wiceminister aktywów państwowych, poseł
Gdybyśmy chcieli wyczerpująco opisać jego życie i twórczość, potrzebowalibyśmy całej gazety. Gdy wypowiada się o polityce i kwestiach światopoglądowych, można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z tanim populizmem, na dodatek kiepsko obudowanym intelektualnie. Jednocześnie jednak Kowalski to jeden z najlepiej przygotowanych parlamentarzystów w temacie prawa spółek (choć skutecznie ukrywa to przed światem). W ostatnim roku zespół ekspertów pod jego przewodnictwem opracował największą reformę kodeksu spółek handlowych od wielu lat. Jej najistotniejszym elementem jest tzw. prawo holdingowe, czyli przepisy, które mają ułatwić funkcjonowanie grup spółek. Reforma jest różnie oceniana przez ekspertów. Doszło do tego,
że współtwórcy kodeksu sprzed ponad dwóch dekad publicznie się wyzłośliwiają pod swoim adresem. Faktem jednak jest to, że rzutki polityk to jedna z niewielu osób w obecnym
Sejmie, której można przypisać chęć zmiany zastanego status quo. Jeśli więc chcielibyśmy znaleźć kogoś, kto naprawdę wierzy w „dobrą zmianę”, Kowalski byłby niezłym kandydatem.
18. Tomasz Szafrański, prokurator Prokuratury Krajowej
Człowiek do zadań specjalnych. W 2019 r. przepychał przez Sejm dużą reformę kodeksu karnego w sposób, który okazał się nieakceptowalny nawet dla tak nieczułego na łamanie konstytucji prezydenta jak Andrzej Duda. W ubiegłym roku Trybunał Konstytucyjny co prawda wywalił do kosza całą tą wielką reformę, wskazując na wadliwy tryb procedowania w Sejmie, ale zanim to nastąpiło, Ministerstwu Sprawiedliwości udało się – przy wydatnej pomocy prokuratora Szafrańskiego – uchwalić dużą część tych przepisów na nowo, wklejając je do poszczególnych tarcz kryzysowych. Bo przecież nie ma przepisów, które zabraniałyby uchwalania takich samych regulacji jak te zaskarżone. Okazało się nawet, że można te same przepisy uchwalić z popełnieniem tych samych błędów proceduralnych, ale tym razem prezydent nie okazał się już tak pryncypialny i ustawę podpisał. Teraz Tomasz Szafrański ma na tapecie następne kontrowersyjne zmiany, które po raz kolejny zwiększają uprawnienia prokuratury – np. uzależnienie wydania listu żelaznego od zgody prokuratora czy ograniczenie dostępu do akt postępowań, które prokuratura zamiotła pod dywan.
17. Marcin Romanowski, wiceminister sprawiedliwości
Rozgrzał debatę na temat konwencji stambulskiej do czerwoności, pisząc w mediach społecznościowych, że „trzeba ten bełkot wypowiedzieć”. Jest przedstawicielem frakcji w Zjednoczonej Prawicy, która uchodzi za ultrakonserwatywną. Jako zaufany człowiek ministra Ziobry jest współodpowiedzialny za operujący milionami złotych Fundusz Sprawiedliwości. Z tego źródła, za aprobatą wiceministra, poszło wsparcie dla polskich gmin po tym, jak unijna komisarz ds. równouprawnienia Helena Dalli napisała, że polskie samorządy, które ogłosiły się „strefami wolnymi od ideologii LGBT”, nie dostaną nic z UE na partnerstwo miast. Nie kryje niechęci wobec środowisk lewicowych, co nie przeszkodziło mu przeforsować wprowadzenia w życie rozwiązań prawnych, których od lat bezskutecznie domagały się od poprzednich rządów organizacje kobiece. Chodzi o pakiet zmian w m.in. w Ustawie o policji i kodeksie postępowania cywilnego, który wprowadza nakaz natychmiastowego opuszczenia mieszkania przez sprawcę przemocy w rodzinie.
16. Piotr Schab, rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych
Odkąd objął funkcję rzecznika dyscyplinarnego sędziów, dzielnie wspomagany przez dwójkę swoich zastępców – Michała Lasotę oraz Przemysława Radzika – Piotr Schab nie daje o sobie zapomnieć i z niezmiennym zapałem pełni misję powierzoną mu przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Jak bardzo jest skuteczny w tym, co robi, najlepiej wiedzą oczywiście sędziowie. I nie chodzi tutaj o skuteczne doprowadzanie do przykładnego ukarania niepokornych sędziów. Na tym polu bowiem Piotr Schab za bardzo nie się czym pochwalić. To jednak nie przeszkadza rzecznikowi oraz jego zastępcom skutecznie siać postrach w środowisku sędziowskim, wszczynając co rusz nowe postępowania dyscyplinarne. To wystarcza, aby osiągnąć cel, którym jest wywołanie efektu mrożącego. A to już duży sukces. Dzięki niemu, bez oskarżeń o wywoływanie bezpośredniego wpływu na sędziów, można osiągnąć całkiem satysfakcjonujące osiągnięcia w zakresie orzecznictwa, które z różnych powodów jest w orbicie zainteresowania ekipy rządzącej.
15. Maciej Nawacki, sędzia, członek Krajowej Rady Sądownictwa
To nieformalny leader tzw. grupy jastrzębi, czyli tej części KRS, która kojarzona jest z ministrem sprawiedliwości oraz jego byłym już zastępcą Łukaszem Piebiakiem. Stał się symbolem walki z wszelkimi przejawami obywatelskiego nieposłuszeństwa sędziów, drąc przed kamerami uchwałę olsztyńskich sędziów, która zawierała żądanie przywrócenia do pracy zawieszonego właśnie przez Nawackiego sędziego Pawła Juszczyszyna. Nawacki jest zawsze na pierwszej linii frontu w walce o tzw. reformę sądownictwa. Nie dziwi więc, że robi wiele, aby eliminować tych, którzy – jego zdaniem – wykazują w tej walce zbyt mały zapał rewolucyjny. To on złożył wniosek o odwołanie z funkcji wiceprzewodniczącego KRS przedstawiciela prezydenta Wiesława Johanna. Jego szarża na jednym z posiedzeń rady doprowadziła do ujawnienia przez DGP procederu polegającego na podwójnym zarobkowaniu na dietach przez niektórych członków KRS (w tej grupie znalazł się sam Nawacki), co z kolei skończyło się odwołaniem z funkcji przewodniczącego KRS Leszka Mazura.
14. Sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN
Sędziowie z tej izby przez cały zeszły rok udowadniali, że mimo wątpliwości co do ich niezawisłości oraz prawidłowości ich powołania są naprawdę solidnymi prawnikami, a co ważniejsze – że potrafią się wzbić ponad podziały i nie odpowiadać na oczekiwania ze strony ludzi władzy. Wystarczy wspomnieć kilka rozstrzygnięć, jakie zapadły w 2020 r. w IKNiSP. I nie chodzi tutaj
tylko o rozpoznawanie protestów, jakie były wnoszone w związku z zeszłorocznymi wyborami prezydenckimi. Izba bowiem nieraz uchylała uchwały Krajowej Rady Sądownictwa zawierające wnioski o powołanie na wyższe stanowiska sędziowskie osób związanych ze Zbigniewem Ziobrą. Tak było m.in. w przypadku konkursu, w którym rada wskazała do awansu Dariusza Pawłyszczego, jeszcze niedawno dyrektora w resorcie kierowanym przez Zbigniewa Ziobrę, a obecnie – także z woli ministra – szefa Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Nie można także zapominać o uchyleniu uchwały dotyczącej awansu Michała Lasoty, zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów. Ponadto IKNiSP wielokrotnie rozprawiała się z wnoszonymi bezpodstawnie przez prokuratora generalnego skargami nadzwyczajnymi. W wielu tego typu przypadkach sędziowie wytykali Zbigniewowi Ziobrze niezrozumienie przepisów regulujących instytucję skargi nadzwyczajnej oraz nieumiejętność formułowania zarzutów.
13. Wanda Buk, do sierpnia 2020 r. wiceminister cyfryzacji
Twarz polskiego 5G. Przeciwnicy wprowadzenia sieci komórkowej piątej generacji – jako rzekomo wywołującej choroby i odbierającej płodność – do tego stopnia utożsamili wiceminister Buk z nową technologią, że wysyłali jej wiadomości z obelgami, a nawet groźbami. W kontrowersyjnej akcji w sprawie podjętej przez Urząd Komunikacji Elektronicznej próby rozdysponowania częstotliwości na 5G to właśnie Buk przekonywała Sejmową Komisję Finansów Publicznych do wprowadzenia w tarczy 3.0 poprawek unieważniających aukcję i kończących kadencję prezesa UKE. Argumentowała, że na początku pandemii UKE zmienił treść dokumentacji trwającego postępowania, więc łatwo będzie zaskarżyć jego wyniki. Pilotowała prace nad Prawem komunikacji elektronicznej, czyli wdrożeniem najważniejszego dla branży aktu prawnego – Europejskiego Kodeksu Łączności Elektronicznej (EKŁE).
12. Łukasz Piebiak, były wiceminister sprawiedliwości
Człowiek z teflonu. Kiedy w 2019 r. Onet opublikował serię artykułów na temat tzw. afery hejterskiej, wielu wróżyło mu koniec kariery. On jednak cały zeszły rok udowadniał, że nie tak łatwo go zatopić. Po rezygnacji z funkcji wiceministra sprawiedliwości postanowił nie brudzić sobie rąk ciężką pracą sędziego liniowego i załatwił sobie ciepłą posadkę w rządowym Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości. Szybko jednak okazało się, że ma apetyt na więcej. Zgłosił się bowiem do konkursu na stanowisko sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego, zupełnie nie przejmując się tym, że niemal całe swoje życie zawodowe spędził w sądzie rejonowym. Dla każdego, kto uważnie obserwuje to, co się dzieje w sądownictwie, jest oczywiste, że mimo oficjalnego odejścia z resoru sprawiedliwości jego wpływ na dobór kadry orzekającej, a zwłaszcza na obsadę stanowisk funkcyjnych w sądach, nadal jest znaczący.
11. Jacek Jastrzębski, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego
Być może będziemy zawdzięczać mu rozwiązanie problemu kredytów frankowych. Rozwiązania jeszcze nie ma, ale Jastrzębski wykonał kluczowy krok, proponując, by banki potraktowały walutowe hipoteki tak, jakby od początku były w złotych. To spowoduje, że kredytodawcy będą musieli wziąć na siebie straty, które dziś są na barkach klientów – związane z osłabieniem złotego wobec franka. Koszt: kilkadziesiąt miliardów złotych. Co najbardziej istotne: nigdy do tej pory nie byliśmy tak blisko zamknięcia sprawy trapiącej gospodarkę od ponad sześciu lat. Jastrzębski ma też za sobą kolejny rok „czyszczenia” rynku z efektów afery GetBacku, co oznacza milionowe kary (Idea Bank) czy pozbawianie licencji TFI. Tu jednak zaliczył też porażkę. Jesienią 2020 r. sąd zakwestionował decyzję z poprzedniego roku o cofnięciu zgody na prowadzenie działalności przez Lartiq (dawniej Trigon) TFI.
Sprawdź kolejne miejsca:
Ranking DGP: 50 najbardziej wpływowych prawników 2020 [MIEJSCA 50-41]
Ranking DGP: 50 najbardziej wpływowych prawników [Miejsca 40-31]
Ranking DGP: 50 najbardziej wpływowych prawników [Miejsca 30-21]
Ranking DGP: 50 najbardziej wpływowych prawników 2020 [Miejsca 10-1]