Skutki wyroku TSUE

Czy ubiegłotygodniowy wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakazuje ignorowanie wszystkich wyroków Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego?

W nawiązaniu do swojego dotychczasowego orzecznictwa, TSUE stwierdził, że IKNiSP SN nie spełnia wymogów sądu prawidłowo ustanowionego. Skutki dla procedury sądowej takiego stanu rzeczy zależą od kilku warunków. Po pierwsze, sąd powszechny musi zbadać, czy w składzie sądu rozpoznającym skargę nadzwyczajną zasiadała osoba wadliwie powołana na urząd sędziego. Po drugie, musi patrzeć na wydane orzeczenie przez pryzmat zapewnienia wykonalności prawa unijnego. Mówiąc krótko, TSUE nie nakazał sądom za każdym razem uznawać orzeczeń IKNiSP SN za niebyłe, a jedynie stworzył im taką możliwość, ale tylko wtedy, gdy osoba powołana przez Prezydenta RP na urząd sędziego nie jest sędzią i gdy jednocześnie wymaga tego wykonalność prawa unijnego. Mówi o tym tzw. zasada pierwszeństwa, która gwarantuje, że w razie kolizji unijnych przepisów z polskimi pierwszeństwo w stosowaniu zyskują przepisy unijne.

Obywatele bez prawa do kasacji i skargi kasacyjnej

Co to oznacza dla zwykłych obywateli? Czy stracą prawo do kasacji?

Z punktu widzenia stron sądowego postępowania, ten wyrok TSUE utrzymuje je w niepewności co do skutków działania sądu. To kolejna odsłona toczącego się od dekady sporu o praworządność. Skutki tego konfliktu odczuwają Polacy, którzy z jakiegoś powodu mają sprawę, która wymaga sądowego działania.

Może się zdarzyć, że obywatel de facto straci prawo do skutecznego środka zaskarżenia, czy to kasacji, lub skargi kasacyjnej. Jeśli bowiem jakiś skład sędziowski uzna, że w rozpoznawanej przezeń sprawie orzekał nieprawidłowo obsadzony skład SN, wówczas sąd powszechny będzie mógł powołać się na orzeczenie TSUE z 4 września 2025 r. (sprawa C-225/22) i uznać, że jest nie tylko kompetentny, ale zobowiązany uznać orzeczenie SN za niebyłe, wskazując przy tym, że tego wymaga realizacja prawa unijnego. Czy jednak w tych okolicznościach podjęte orzeczenie nie będzie kwestionowane jako niemające umocowania w prawie polskim, a oparte na interpretacji TSUE i jako takie obarczone wadą prawną, która wymaga usunięcia? Także ten wariant postępowania uważam za prawdopodobny.

To po co składać kasacje do SN? Czy IKNiSP SN stanie się wydmuszką?

Mając na uwadze rozbieżności orzecznicze sądów i trybunałów krajowych i zagranicznych, nie jest to kwestia łatwa do jednoznacznego przesądzenia. Jeśli w składzie orzekającym tej izby SN zasiądą osoby, które nie będą uznawane przez jakiś sąd za sędziów w rozumieniu prawa unijnego, to podejmowane orzeczenia mogą być uznawane za nieistniejące. Nie jest to nowa wykładnia. Tak TSUE, jak i niektóre polskie sądy, już kilkukrotnie dochodzili do podobnych wniosków. Teraz jednak TSUE dał konkretną instrukcję sądom powszechnym. Wskazał im, że mogą uznawać za niebyłe te wyroki IKNiSP SN, które zostały wydane z udziałem sędziów powołanych w procedurze niezgodnej ze standardami unijnymi, ale tylko wtedy, gdy wykonanie takiego wyroku godziłoby w wartości prawa unijnego.

Mamy do czynienia z pogłębieniem dotychczasowego chaosu. Wątpię, by obywatele doceniali działania sądu, który w toczącym się w ich sprawie postępowaniu, często po kilku czy kilkunastu latach, uznał wyrok SN za niebyły, uzasadniając, że jego zdaniem wydający go sędzia, chociaż powołany na ten urząd przez prezydenta, jednak nie jest sędzią.

Problem kwestionowania statusu sędziego (osoby uprawnionej do orzekania) przez część sędziów skutkuje narastającą niepewnością polskiego orzecznictwa i jego skutków dla uczestników stosunków prawnych. Niepewność ta nie ma już charakteru jednostkowego, ale przybrała charakter systemowy i w mojej ocenie wymaga nie orzeczniczego, ale legislacyjnego rozwiązania. Mając na uwadze, że ten spór prawny jest pochodną sporu politycznego, jego rozwiązanie wymaga narzędzi politycznych.