Czego dotyczy pozew przeciwko Onetowi, który złożył Karol Nawrocki?
– Prezydent Karol Nawrocki złożył do sądu prywatny pozew przeciwko portalowi Onet w sprawie ochrony dóbr osobistych. Sprawa dotyczy artykułu opublikowanego w trakcie kampanii prezydenckiej, w którym zarzucono mu, że – pracując jako ochroniarz – miał uczestniczyć w procederze sprowadzania prostytutek do Grand Hotelu w Sopocie. Wówczas, jako kandydat na prezydenta, nie zdecydował się na złożenie pozwu. Uczynił to dopiero po objęciu urzędu. Dlaczego, pana zdaniem, zdecydował się na ten krok dopiero teraz?
Powodów może być kilka. Być może po prostu nie zdążył tego zrobić wcześniej, jeżeli materiał dowodowy był obszerny. Samo przygotowanie pozwu mogło zająć sporo czasu. Sądzę też, że mógł się obawiać, że jeśli sprawa wypłynie przed wyborami, a nie uda się jej dobrze przygotować i udowodnić racji, to pójdzie w świat przekaz, że prezydent milczy, bo coś jest na rzeczy.
Trzeba też pamiętać, że w Polsce – jak i w większości krajów – nie byłoby możliwe szybkie rozpoznanie tak złożonej sprawy w trybie wyborczym. Poza tym są też wątpliwości, czy w ogóle taka sprawa mogłaby być procedowana w trybie wyborczym. Artykuły nie miały formy agitacji wyborczej – a tryb wyborczy dotyczy właśnie agitacji. Takie są przepisy, choć moim zdaniem zbyt wąsko zakreślone.
W praktyce przeprowadzenie skomplikowanego postępowania dowodowego – z udziałem świadków, analizą materiałów – w ciągu 24–48 godzin, jest niemożliwe. A taka właśnie jest specyfika trybu wyborczego. Istniała obawa, że jeśli nie uda się w tym czasie udowodnić swoich racji, to opinia publiczna może uznać milczenie za przyznanie się do winy. Czasem więc lepiej nie korzystać z doraźnych środków, tylko przygotować sprawę spokojnie. Sąd mógłby też wtedy uznać, że oddala powództwo wyborcze z powodu braku dowodów, a nie z powodu braku racji – natomiast opinia publiczna już by dorobiła do tego swój pogląd.
A jak wygląda sytuacja procesowa samego prezydenta? Czy fakt, że złożył pozew jako urzędujący prezydent, ma znaczenie dla sądu?
– Nie. W przypadku prawa cywilnego nie ma to znaczenia. Pozew o ochronę dóbr osobistych został złożony przez Karola Nawrockiego jako osobę fizyczną, nie jako prezydenta. Oczywiście jego funkcja może mieć wpływ np. na wysokość zadośćuczynienia, bo jest osobą publiczną, a zarzuty mogą mieć dla niego większe konsekwencje społeczne, ale sama procedura jest dokładnie taka sama, jak w przypadku każdego obywatela. W teorii wszyscy jesteśmy równi wobec prawa.
Karol Nawrocki vs Onet - procedura rozpatrzenia pozwu prezydenta RP
Jakich scenariuszy można się teraz spodziewać po złożeniu pozwu?
To zależy. Przede wszystkim, czy wraz z pozwem złożono wniosek o zabezpieczenie, czyli o doraźny środek, który mógłby np. czasowo zakazać dalszych publikacji. Taki wniosek – przynajmniej teoretycznie – powinien zostać rozpoznany w ciągu tygodnia, choć w praktyce w Warszawie trwa to raczej około dwóch miesięcy. Podejrzewam jednak, że taki wniosek nie został złożony.
Wtedy sprawa toczy się w zwykłym trybie. Biorąc pod uwagę realia sądu okręgowego w Warszawie, pierwsza rozprawa może odbyć się za rok, półtora. Każda ze stron zapewne zgłosi świadków, więc łącznie może być 3–5 rozpraw. Jeśli pierwsza instancja zakończy się w dwa i pół roku, to i tak będzie dobry wynik. Potem apelacja, kolejne półtora do dwóch lat. Jeśli nie trafi do Sądu Najwyższego, wyrok prawomocny może zapaść za około 4–4,5 roku. A jeśli SN się tym zajmie, to jeszcze później.
Czyli prezydent może już nie pełnić urzędu, kiedy zapadnie wyrok.
Tak, bardzo prawdopodobne. Choć jeśli nie zostanie wybrany na drugą kadencję, to może będzie to jeszcze pod koniec pierwszej.
Scenariusz pierwszy - Onet przegrywa. Co to oznacza dla redakcji?
Załóżmy czysto hipotetycznie, że prezydent wygrywa. Jakie konsekwencje mogą spotkać Onet?
– Główna sankcja to obowiązek złożenia przeprosin – oświadczenia o odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie. Powinno ono zostać opublikowane w taki sposób, by dotarło do tej samej grupy odbiorców, co pierwotna publikacja. Jeśli sąd uzna, że przeprosiny mają pojawić się tylko na Onecie – to pół biedy. Ale jeśli nakaże ich publikację w innych mediach, na pierwszych stronach gazet czy portali – koszty będą ogromne. Takie przeprosiny potrafią kosztować dziesiątki, nawet setki tysięcy złotych.
Do tego dochodzi zadośćuczynienie – najpewniej nie na rzecz prezydenta osobiście, tylko na cel społeczny, np. Caritas. Jeśli sąd uzna, że zarzuty były nieprawdziwe, a dziennikarze naruszyli dobra osobiste, to moim zdaniem zadośćuczynienie powinno być bardzo wysokie – pół miliona złotych to absolutne minimum.
Zaznaczam jednak, że nie ferujemy tu wyroków – bez znajomości materiału dowodowego i przebiegu rozprawy nie możemy choćby przypuszczać, jakie będzie rozstrzygnięcie.
Można więc spodziewać się poważnych kosztów dla redakcji?
Tak. Jeżeli okaże się, że artykuły zawierały nieprawdziwe informacje, to konsekwencje finansowe będą znaczące. W grę wchodzą wysokie kwoty i koszty publikacji przeprosin. Pamiętajmy też, że w sprawach o ochronę dóbr osobistych obowiązuje szczególny rozkład ciężaru dowodu.
W jakim sensie?
W typowych sprawach cywilnych to powód musi udowodnić swoje twierdzenia. W przypadku dóbr osobistych – zgodnie z art. 24 Kodeksu cywilnego – ciężar dowodu przechodzi w dużej mierze na pozwanego. Prezydent nie musi udowadniać, że nie był naganiaczem prostytutek. To dziennikarz musi udowodnić, że był. To istotna różnica, która bardzo komplikuje sytuację pozwanych.
Czy istnieje scenariusz, w którym dziennikarz przegrywa merytorycznie, ale nie zostaje uznany za winnego?
Teoretycznie tak. Istnieje wyjątek – jeżeli dziennikarz działał w imię uzasadnionego interesu społecznego i dochował należytej staranności. W przeszłości był taki przypadek – chodziło o słynny artykuł „Wakacje z agentem” dotyczący prezydenta Kwaśniewskiego. Tam sąd uznał, że informacje okazały się nieprawdziwe, ale dziennikarze działali rzetelnie, przeprowadzili śledztwo, sprawdzili fakty i nie mieli podstaw, by sądzić, że są one fałszywe.
W takiej sytuacji sąd może odstąpić od zasądzenia zadośćuczynienia. Ale to są sytuacje wyjątkowe, zdarzające się rzadko i tylko wtedy, gdy dziennikarz faktycznie dołożył wszelkiej staranności. W tej konkretnej sprawie zobaczymy, co uda się udowodnić.
Drugi scenariusz - sprawę wygrywa Onet. Co to oznacza dla prezydenta RP?
A załóżmy, że jednak wygrywa Onet. Co wtedy?
.Jeśli okaże się, że zarzuty dziennikarzy były prawdziwe, powództwo zostanie oddalone, a prezydent poniesie koszty procesu – choć niewielkie. Pojawi się jednak pytanie, czy opisane działania nie powinny zostać ocenione jako przestępstwo. Na razie, dopóki Karol Nawrocki sprawuje urząd prezydenta, postępowanie karne jest niemożliwe – w grę wchodzi jedynie Trybunał Stanu.