Były minister obrony i poseł PiS, Mariusz Błaszczak, został wezwany na piątek na godzinę 10 przez Wydział do Spraw Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak poinformował PAP prokurator, podpułkownik Marcin Maksjan, wezwanie dotyczy ogłoszenia mu zarzutów oraz przesłuchania w charakterze podejrzanego.
PiS oraz Kluby Gazety Polskiej organizują w piątek w Warszawie protest przeciwko "upolitycznionemu wymiarowi sprawiedliwości" oraz by wesprzeć b. szefa MON, posła PiS Mariusza Błaszczaka, który tego dnia ma otrzymać zarzuty w związku z odtajnieniem części dokumentu planu użycia Sił Zbrojnych RP "Warta". Zarzuty te poseł ma usłyszeć w Wydziale do Spraw Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która wezwała go na przesłuchanie w charakterze podejrzanego na godzinę 10, co potwierdził PAP prokurator, podpułkownik Marcin Maksjan z tego wydziału prokuratury.
Sejm 6 marca zdecydował o uchyleniu immunitetu Błaszczakowi, co otworzyło drogę dla prokuratury, by postawić mu zarzuty przekroczenia uprawnień w związku z tym, że jako szef MON odtajnił w lipcu 2023 r. i publicznie ujawnił we wrześniu 2023 r. fragmenty Planu Użycia Sił Zbrojnych RP WARTA-00101. Plan ten to dokument z 2011 r. dotyczący sposobu obrony przed ewentualnym atakiem Rosji. Powołując się na ten dokument, Błaszczak zarzucał wtedy politykom PO, że za czasów swoich rządów planowali w razie inwazji obronę państwa na linii Wisły i "oddanie napastnikowi połowy kraju".
Protest PiS
We wtorek Prawo i Sprawiedliwość poinformowało w mediach społecznościowych, że w najbliższy piątek o godz. 9.30 w Warszawie organizuje protest "wobec patologii obecnej władzy - rządu Tuska!".
"Chcemy zaprotestować przeciwko patologii tej władzy, przeciwko upolitycznionemu wymiarowi sprawiedliwości oraz wesprzeć premiera Mariusza Błaszczaka, który tego dnia będzie otrzymywał zarzuty za ujawnienie planu pierwszego rządu Donalda Tuska dotyczącego oddania połowy Polski bez walki" - powiedział PAP wicerzecznik PiS Mateusz Kurzejewski.
Jak dodał, protest organizuje PiS wspólnie z Klubami Gazety Polskiej, a wśród uczestników protestu mają być m.in. parlamentarzystów PiS; podczas protestu planowanych jest kilka wystąpień. "O szczegółach będziemy informować bliżej samego wydarzenia" - zaznaczył Kurzejewski.
Błaszczak przed dwoma tygodniami mówił w Sejmie, że jako minister obrony miał prawo do tego, by odtajnić archiwalne materiały. "Wręcz powiem, że miałem obowiązek wobec mieszkańców Polski wschodniej" - oświadczył. Prezes PiS Jarosław Kaczyński podkreślał wówczas, że cała sprawa to "operacja polityczna, która niestety przypomina lata odległe". "Która ma za zadanie zastraszyć, nie tyle nas, ale polskie społeczeństwo. Ma wprowadzić nową atmosferę, taką, której nie było w Polsce od czasów komunizmu. Ma doprowadzić do tego, by ta wola demokratyczna w Polsce upadła" - mówił.
Zdaniem prezesa PiS, cała sprawa jest "pretekstowa". "To co jest przedmiotem oskarżenia, z punktu widzenia prawnego nie ma najmniejszych podstaw. Minister obrony tak jak i inni dysponenci odpowiednich materiałów mają prawo je odtajnić. To jest sprawa ich oceny. W tym wypadku żadnej szkody z tego nie ma i być nie mogło. Jedyną szkodę mogą ponosić tylko ci, którzy podejmowali tego rodzaju decyzje" - powiedział Kaczyński.
Podejrzenie popełnienia przestępstwa
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez b. szefa MON w związku z odtajnieniem dokumentów złożył w prokuraturze latem zeszłego roku szef SKW gen. Jarosław Stróżyk. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie Wydział do Spraw Wojskowych.
Prokuratura uznała, że Błaszczak podejmując decyzję o zniesieniu klauzuli tajności działał z naruszeniem prawa, bowiem dokumenty pomimo że znajdowały się w Wojskowym Biurze Historycznym, to nie ustały ustawowe przesłanki ochrony zawartych w nich informacji niejawnych.
Rzeczniczka PG prok. Anna Adamiak w lutym wskazywała, że choć minister posiada kompetencję do podjęcia decyzji o zniesieniu lub zmianie klauzuli tajności nadanej określonym dokumentom, to może to uczynić wyłącznie po uprzednim uzyskaniu zgody osoby, która klauzulę tym dokumentom nadała.
"W przypadku dokumentów planowania operacyjnego zgodę na odtajnienie dokumentów powinien wydać szef Sztabu Generalnego, bowiem to Sztab Generalny WP-Zarząd Planowania Użycia Sił Zbrojnych i Szkolenia wykonuje i nadaje klauzulę tajności tej kategorii dokumentów" – zaznaczyła prokuratura. Jak podkreślono, MON "zgody takiej nie uzyskało, a nawet nie poinformowało szefa Sztabu Generalnego o zamiarze odtajnienia dokumentów".
"O zamiarze i podjęciu decyzji o odtajnieniu części dokumentów dotyczących obronności RP nie został poinformowany Prezydent RP, który postanowieniem z 17 lipca 2015 r. wprowadził Polityczno-Strategiczną Dyrektywę Obronną RP. Wiedzy tej nie miało również Biuro Bezpieczeństwa Narodowego w Kancelarii Prezydenta" – wyliczała rzeczniczka PG. (PAP)