– W naszej ocenie konstrukcja „sędziów ustawowych” powstała wyłącznie po to, by uzasadnić czystkę sędziów – mówi dr Marek Antas, prezes Stowarzyszenia Absolwentów i Aplikantów KSSiP VOTUM, sędzia Sądu Rejonowego w Przemyślu.
Nie tylko nie wypełniają tych wytycznych, ale naruszają też w wielu punktach Konstytucję RP, prawo UE i europejską konwencję praw człowieka (EKPC). Nasza ocena jest surowa, ale trudno oceniać te projekty inaczej.
Zarzutów jest kilka, zacznę od tych natury ogólnej. Założenie projektów jest takie, że funkcjonująca od 2018 r. w nieprawidłowym składzie Krajowa Rada Sądownictwa utraciła „tożsamość konstytucyjną”. Że nie jest to organ, o którym mówi konstytucja. Z tego ma płynąć wniosek, że powołania sędziów były nieprawidłowe, bo zabrakło wniosku o ich powołanie pochodzącego od właściwego organu. Zdaniem KKUSiP osoby te nie są więc sędziami, o których mówi konstytucja, a jedynie „sędziami ustawowymi”, działającymi w oparciu o prawo o ustroju sądów powszechnych. Nie przysługują im gwarancje konstytucyjne, takie jak zasada nieusuwalności. Są zwykłymi urzędnikami państwowymi, których można pozbawić urzędu. I do tego oba te projekty zmierzają. W naszej ocenie konstrukcja „sędziów ustawowych” powstała wyłącznie po to, by uzasadnić czystkę sędziów.
To jest konstrukcja, która nie ma umocowania w nauce prawa. Nie znam opracowania, które mówiłoby o tym, kiedy jakiś organ traci swoją tożsamość konstytucyjną albo czym są sędziowie ustawowi. Owszem, koncepcja sędziów ustawowych występuje w nauce niemieckiej, ale w zupełnie innym znaczeniu. Co więcej, tezy o utracie tożsamości konstytucyjnej przez KRS są w naszej opinii sprzeczne z zasadą ciągłości władzy państwowej, która wynika z art. 126 ust. 1 konstytucji. Tymczasem z projektów KKUSiP wynika, że przez siedem lat w państwie polskim nie funkcjonowała KRS, nie było w ogóle konstytucyjnego organu. Nie sposób się z tym zgodzić. KRS funkcjonowała i podejmowała skuteczne decyzje, nie tylko w zakresie nominacji sędziowskich.
Jeśli zgodzić się z KKUSiP, mogłoby się okazać np., że sędziowie, którzy przez te siedem lat składali do KRS wnioski o przedłużenie możliwości orzekania pomimo osiągnięcia wieku stanu spoczynku, nie złożyli ich skutecznie, bo KRS nie istniała. Zatem nie mieli prawa dłużej orzekać. W konsekwencji ich wyroki należałoby uchylić. Absurdów pojawiłoby się więcej. Weźmy choćby pod uwagę, że jeżeli te kilka tysięcy osób nie jest „sędziami konstytucyjnymi”, oznacza to, że ich powołanie nie mieściło się w katalogu prerogatyw prezydenta. Wynika stąd, że dla skuteczności takiego powołania potrzebna była kontrasygnata premiera – której oczywiście nie było. Co to znaczy? To znaczy, że akty powołania są nieważne i wszystkie orzeczenia takich osób należałoby uchylić. Trudno sobie wyobrazić skalę dewastacji, jaką przyjęcie takich koncepcji by wywołało.
No ale jakoś sytuację z KRS naprawić trzeba. Wyroki europejskich trybunałów nie pozostawiają wątpliwości, że po 2017 r. mamy do czynienia z organem, który pozostaje pod zbyt silnym wpływem władzy politycznej – ustawodawczej.
Zgoda. Ale pytanie jest o to, czy naruszenie było tak krytyczne, że należy przyjąć najbardziej drastyczny jego skutek: uznanie, że organu nie było. Jak to się ma do wyroku TSUE z 9 lipca 2020 r. w sprawie C-272/19 Land Hessen? W Hesji, i w Niemczech w ogólności, w procedurze powołania sędziów bierze udział rada sądownicza, w której większość stanowią przedstawiciele władzy ustawodawczej. Tak jak obecnie w Polsce. Pytanie do TSUE sformułował sąd w Hesji, który podawał w wątpliwość własną niezawisłość ze względu na takie a nie inne, polityczne ukształtowanie rady sądowniczej. TSUE stwierdził jednak, że sam fakt, że w procedurze powołania sędziów bierze udział organ ukształtowany w ten sposób, nie jest wystarczającym powodem, by podważać niezawisłość tych sędziów. I ten wyrok był później przywoływany przez TSUE również w sprawach polskich, np. C-791/19. Trybunał orzekał, że nieprawidłowe ukształtowanie KRS nie wystarcza, by uznać każdego sędziego powołanego w procedurze z jej udziałem za pozbawionego atrybutu niezawisłości. Stwierdził tak również w odniesieniu do wymogów wynikających z art. 47 karty praw podstawowych UE i art. 6 ust. 1 EKPC, które gwarantują obywatelom prawo do sądu ustanowionego ustawą.
Komisja Wenecka w swojej opinii przypomniała, że przywracanie praworządności nie może się odbywać z naruszeniem praworządności. Nie można w toku naprawy naruszać konstytucji. Tymczasem projekty idą wbrew wytycznym – i przepisom konstytucji – już w samej koncepcji sędziów ustawowych, którzy mają nie być chronieni art. 180 ust. 2 konstytucji, a więc mają nie być nieusuwalni. KW wprost w punktach 10 i 21 swojej opinii wskazała, że ten artykuł konstytucji ma do nich zastosowanie. Jasno przesądziła, że mamy do czynienia z sędziami w rozumieniu konstytucji. W pkt. 19 opinii KW odrzuciła koncepcję sędziów ustawowych. Nie zgodziła się bowiem z tezą, że nie jest konieczna indywidualna ocena powołań. Zdaniem ministra sprawiedliwości wszystkich dotyczy ta sama wada – brak wniosku właściwego organu o powołanie – więc można ich zbiorowo złożyć z urzędu. Ale komisja bardzo jasno stwierdziła, że tak nie jest. Co jest zresztą zbieżne z uchwałą trzech Izb Sądu Najwyższego, która przesądziła, że nie może być odpowiedzialności zbiorowej. Wszystkie te organy podkreślają, że konieczne jest indywidualne zbadanie, czy w danej procedurze nominacyjnej doszło do złamania prawa – polskiego, europejskiego czy konwencji. Nie ma drogi na skróty.
Sposoby mogą być różne. Tam, gdzie istnieją wątpliwości co do prawidłowości procedury przed KRS, należałoby badać dokumenty, powołać świadków; mogłaby się tym zająć odrębna, powołana do tego celu komisja albo też sama KRS. Ale ostatecznie zgodnie z Konstytucją RP decyzję o złożeniu sędziego z urzędu lub przeniesieniu go na inne stanowisko służbowe bez jego zgody, może podjąć tylko i wyłącznie sąd. To jest fundament trójpodziału władz i odrębności władzy sądowniczej. Zdaniem Stowarzyszenia VOTUM właściwym trybem indywidualnej oceny procedur nominacji jest postępowanie dyscyplinarne.
Po pierwsze, ze strony samych sędziów pozbawianych urzędów z naruszeniem konstytucji i prawa europejskiego należy się spodziewać skarg do europejskich trybunałów, choćby z powodu pozbawienia ich drogi sądowej. Za tym pójdą zapewne odszkodowania płacone przez Polskę. Po drugie, dojdzie oczywiście do potężnego osłabienia sądów. Weźmy pod uwagę choćby ok. 350-osobową grupę sędziów, którzy przyszli z wolnych zawodów prawniczych. Dla nich KKUSiP przewiduje po prostu odebranie sędziowskiego łańcucha, wyrzucenie z sądownictwa. Należy jednak mieć na uwadze, że adwokaci, radcowie, referendarze, notariusze powoływani na stanowiska sędziowskie zasilali w dużej mierze wydziały rodzinne. Wydziały, w których od wielu lat jest niedobór orzekających, w których sytuacja kadrowa jest dramatyczna, m.in. dlatego, że ustawa w tych wydziałach nie dopuszcza do orzekania asesorów. Wyjęcie teraz z tego pionu sądownictwa kilkuset sędziów doprowadzi do zapaści.
KKUSiP nie zna tych konsekwencji?
Trudno ocenić, na ile komisja bierze je pod uwagę, ponieważ Ministerstwo Sprawiedliwości mimo wniosków kilku organizacji pozarządowych nie udostępnia protokołów z jej posiedzeń. Nie wiemy więc, jakie argumenty brane są pod uwagę ani jakie i z jakiego powodu nie znajdują zrozumienia u członków komisji. W ogóle w procesie przygotowywania projektów kluczowych dla sądownictwa nie ma realnego dialogu ze środowiskami innymi, niż te reprezentowane przez członków komisji. Dyskusje toczą się raczej w gronie osób, które projekty komisji popierają, co mówiąc eufemistycznie nie sprzyja wymianie poglądów czy zmierzeniu się z uwagami krytycznymi.
Ani ja, ani większość członków Stowarzyszenia VOTUM nie bylibyśmy dotknięci zmianami proponowanymi przez komisję. Nasz status nie uległby zmianie, bo w większości jesteśmy absolwentami KSSiP, asesorami lub byłymi asesorami, i nas te radykalne ruchy omijają. Jeżeli alarmujemy o wadach projektów, to nie w interesie własnym, lecz w interesie sądownictwa jako takiego. Propozycje komisji idą w poprzek art. 2 konstytucji, zasadzie demokratycznego państwa prawa, bo podważają zaufanie obywateli do państwa i stanowionego przez nie prawa. Państwo w konstytucyjnie przewidzianej procedurze przyjęło prawo, zmieniające zasady powoływania członków KRS, po czym zachęcało do udziału w procedurach przed tak ukształtowaną KRS. Organizowało konkursy, a obecnie chce tych sędziów złożyć z urzędu albo zdegradować, bo konkursy były nieprawidłowo zorganizowane. Nie ma w cywilizowanym świecie mechanizmów, które pozwalałyby państwu karać obywateli za to, że zaufali procedurom stworzonym przez to państwo. W języku używanym przez TK państwo w ten sposób zastawiło pułapkę na swych obywateli, przerzuca na nich konsekwencje swego nieprawidłowego działania. Zresztą przecież gdyby tych ponad 3 tys. powołań nie było, sądy byłyby totalnie sparaliżowane. Jak można teraz hurtowo je podważać?
Powiem jeszcze jedno: w Stowarzyszeniu VOTUM jesteśmy w większości młodymi sędziami czy asesorami sądowymi. Nie chcemy pracować w wymiarze sprawiedliwości, który będzie przez kolejne lata narażony na czystki dokonywane przez władzę polityczną. Jeżeli pozwolimy na przełamanie zasady nieusuwalności sędziów teraz, to ten precedens może w przyszłości znów być wykorzystany przeciwko niezależnym sądom. ©℗