Ciężkie przestępstwa powinny być osądzone, nawet po długim czasie. O ile jednak w policji działają zespoły archiwum X, to w prokuraturze nie ma systemu pozwalającego dostatecznie analizować dawne sprawy.

Na stronie internetowej warszawskiej prokuratury okręgowej odwiedzających wita łacińska sentencja „crimen grave non potest esse impunibile”, co należy tłumaczyć jako: ciężkie przestępstwo nie może pozostać bez kary. Podobnie wydaje się widzieć tę kwestię polski ustawodawca, przewidując dla najpoważniejszych zbrodni nawet czterdziestoletni okres przedawnienia (zabójstwo) lub w ogóle z niego rezygnując (art. 105 kodeksu karnego).

Również organy ścigania pamiętają o starych sprawach. W ostatnim czasie prokuratura informowała o skierowaniu aktu oskarżenia oraz zarzutach w dwóch śledztwach dotyczących zabójstw z lat dziewięćdziesiątych. Media zaś, co jakiś czas, donoszą o kolejnych procesach osób oskarżonych o dawne zbrodnie, a zainteresowanie nimi opinii publicznej oraz obecność na rozprawach bliskich ofiar i ich nadal żywe emocje udowadniają konieczność ścigania sprawców nawet po dziesiątkach lat.

– Zasada trafnej reakcji, będąca procesowym wyznacznikiem sprawiedliwości materialnej (art. 2 par. 1 kodeksu postępowania karnego), nakazuje, aby nikt winny nie uszedł odpowiedzialności karnej – mówi dr hab. Jarosław Zagrodnik, profesor Uniwersytetu Śląskiego i radca prawny, dodając, że w połączeniu z zasadą legalizmu oznacza to, że w przypadku ujawnienia dowodów, organy ścigania nie mają innej możliwości niż ściganie sprawcy tak długo, jak czyn nie ulegnie przedawnieniu.

Porażki i sukcesy prokuratury

Pomimo upływu czasu niejednokrotnie postępowania w starych sprawach kończą się sukcesem prokuratury, choć czasami jedynie naprawiającym wcześniejsze błędy. Tak było w postępowaniu o wznowienie sprawy Tomasza Komendy, które doprowadziło do jego uniewinnienia po kilkunastu latach od skazania, a następnie oskarżenia o tę samą zbrodnię innych osób. W tej ostatniej sprawie zapadł wyrok skazujący, obecnie już prawomocny, a kasacje stron nie zostały uwzględnione.

Bywa jednak i tak, że oskarżyciele ponoszą porażkę. Dotyczy to kolejnego procesu w sprawie zabójstwa komendanta głównego policji Marka Papały czy zlecenia zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary. W ubiegłym roku w pierwszej instancji zapadł także wyrok uniewinniający oskarżonych o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. Wszystkie te zabójstwa miały miejsce w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.

Te ostatnie wyroki, w pewnym sensie, również mogą być postrzegane jako zwycięstwo sprawiedliwości, jeśli uchroniły niewinnych przed niesłusznym skazaniem. Ale jednocześnie oznacza to, że sprawcy nadal nie zostali osądzeni.

Czas – wróg i sojusznik postępowania dowodowego

– Największym wrogiem postępowania dowodowego jest czas, który wpływa destrukcyjnie na ślady, w tym pamięciowe, oraz możliwość weryfikacji zebranego materiału – ocenia dr Piotr Kosmaty, prokurator Prokuratury Regionalnej w Krakowie, który oskarżał w sprawach dotyczących zabójstwa Jarosława Ziętary.

Trzeba też pamiętać, że 30 lat temu możliwości techniczne i wiedza były na niższym poziomie niż obecnie – dodaje i zwraca uwagę, że na przykład geolokacja telefonów komórkowych, czy osmologia i genetyka wówczas dopiero zaczynały się u nas rozwijać. Jak mówi śledczy, również wymogi formalne czy metodologia w zakresie zabezpieczania śladów były inne. – Nawet więc jeżeli dysponujemy materiałem dowodowym z tamtego okresu, to nie zawsze możemy dać mu pełną wiarę – uważa prokurator.

Zdaniem dr. Kosmatego, w przypadku starych spraw bardzo ograniczone są też możliwości uzupełniania braków i naprawiania błędów popełnionych w początkowej fazie śledztwa. – Tak było m.in. w sprawie Ziętary, która do mnie trafiła dopiero po wielu latach od zdarzenia, a w której przez pierwszy rok prawie nic nie było robione – dodaje nasz rozmówca.

– Niekiedy upływ czasu przynosi jednak nowe możliwości wykrywcze i dowodowe związane z rozwojem kryminalistyki – mówi z kolei dr Alfred Staszak, naczelnik wydziału nadzoru nad czynnościami operacyjnymi w Prokuraturze Krajowej. W prokuraturze okręgowej w Zielonej Górze, w której szefował w latach 2010-2016, dzięki postępowi w badaniach genetycznych, kilka starych spraw udało się rozwiązać, a nawet po latach doprowadzić do skazania zabójcy.

Ryzyko dla niewinnych

Prof. Zagrodnik dostrzega jeszcze inny problem związany z postępowaniami, których przedmiotem są zdarzenia sprzed wielu lat, zwracając uwagę, że wspomniana wyżej dyrektywa trafnej reakcji karnej mówi także o tym, że nikt niewinny nie powinien ponieść odpowiedzialności. – Upływ czasu może spowodować, że choć pojawią się nowe możliwości w zakresie oskarżenia, to jednocześnie wygasną one w zakresie dowodów przemawiających na korzyść podejrzanego – zauważa nasz rozmówca, dodając, że stawia to w gorszej sytuacji procesowej podejrzanego, uderzając w jego prawo do obrony.

Takie ryzyko dotyczy przykładowo braku świadków mogących zapewnić alibi – gdyż zmarli albo ich pamięć o zdarzeniach się zatarła – jak również niemożności uzyskania dowodów materialnych, których konieczność przeprowadzenia pojawiła się dopiero w nowej sytuacji procesowej. – Trzeba pamiętać, że na przykład zapisy z monitoringów są dość szybko kasowane, a bilingi telefoniczne nie mogą być przechowywane dłużej niż rok – wskazuje prof. Zagrodnik.

Ten problem dostrzega również prokurator Kosmaty, który jest zdania, że w sprawach dotyczących zdarzeń sprzed kilkudziesięciu lat trzeba szczególnie ostrożnie i starannie dokonywać analizy materiału dowodowego. – Także z uwagi na ograniczone możliwości, jakie ma podejrzany w zakresie dowodów odciążających, gdyż upływ czasu wpływa również na nie – uważa śledczy, dodając, że w ostatecznym rozrachunku przede wszystkim należy zapewnić uczciwy, rzetelny proces.

Wyłapać sprawy z potencjałem

Żeby stara sprawa mogła być na nowo przejrzana pod kątem istniejących możliwości dowodowych, przede wszystkim musi zostać dostrzeżona i trafić na biurko prokuratora – zwraca uwagę prokurator Alfred Staszak, dodając, że o ile zdarzenia głośne, o dużym ciężarze gatunkowym lub zabarwieniu politycznym, zwykle przez całe lata pozostają w zainteresowaniu organów ścigania, o tyle mniej nośne medialnie już niekoniecznie.

Jak mówi śledczy, obecnie w prokuraturze nie istnieje jednak system pozwalający dostatecznie zarządzać starymi sprawami, choćby co do najpoważniejszych przestępstw, jak zabójstwo. – W związku z tym, w poszczególnych jednostkach powinna być, co jakiś czas, prowadzona kwerenda spraw niewykrytych, które trafiałyby do prokuratorów celem ponownej analizy i refleksji – proponuje prokurator Staszak.

Według prokuratora warto by uczulić na tę kwestię szefów prokuratur, gdyż samo istnienie w policji wydziału i zespołów archiwum X nasz rozmówca ocenia jako niewystarczające. – Moje doświadczenia jako byłego szefa jednej z prokuratur okręgowych wskazują, że taka okresowa analiza przynosi rezultaty, nie będąc jednocześnie zbyt obciążającą, gdyż np. liczba niewykrytych zabójstw jest w Polsce stosunkowo nieduża – mówi Alfred Staszak.

– Nowe podejście pozwoliłoby także wyłapać powiązania pomiędzy pozornie odrębnymi sprawami, a tym samym namierzyć przestępców wielokrotnych czy seryjnych. – dodaje.

Jak mówi dr Kosmaty, w prokuraturze trudnymi, starymi sprawami głównie zajmują się zapaleńcy, którzy chcą poświęcić na nie dodatkowy czas, wykraczający poza godziny i dni urzędowania. – Jednocześnie muszą to być osoby posiadające odpowiednią wiedzę i doświadczenie adekwatne do przedmiotu sprawy – podkreśla śledczy.

Doktor Alfred Staszak uważa, że zaangażowanych śledczych, którzy chcieliby się zająć tą tematyką, z pewnością nie zabraknie. – Stwórzmy jednak system, który spowoduje, że takie sprawy do nich trafią – apeluje. ©℗

ikona lupy />
Sprawcy zabójstw rzadko pozostają niewykryci / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe