Julia Przyłębska nie jest już prezesem TK. Na stronie internetowej tej instytucji przy jej nazwisku widnieje bowiem adnotacja „sędzia Trybunału Konstytucyjnego kierująca pracami Trybunału Konstytucyjnego”. Tym samym potwierdziły się nieoficjalne doniesienia „Gazety Wyborczej”, która informowała w weekend, że Przyłębska zrzekła się stanowiska, aby móc kierować posiedzeniem Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK, do którego ma dojść 6 grudnia i w trakcie którego mają zostać wyłonieni kandydaci na nowego prezesa TK.
Liczy się jakość
Na stronie TK pojawił się również coroczny dokument pod nazwą „Informacja o istotnych problemach wynikających z działalności i orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego w 2020 r.”. Można z niego wyczytać m.in., że sąd konstytucyjny w 2023 r. zwiększył tempo rozpoznawania spraw. O ile bowiem w 2022 r. wydał zaledwie 14 wyroków oraz 77 postanowień o umorzeniu postępowania, o tyle w minionym roku wyroków było już 25, postanowień o umorzeniu także 77 oraz 1 postanowienie o rozstrzygnięciu sporu kompetencyjnego.
– 25 wyroków na cały rok to wciąż bardzo mało w porównaniu z tym, jak pracował TK przed 2015 r. – ocenia Krzysztof Izdebski, ekspert ForumIdei Fundacji im. Stefana Batorego.
I rzeczywiście – w roku 2015 TK wydał aż 119 orzeczeń, w tym 71 wyroków rozstrzygających sprawy merytorycznie i 48 postanowień o umorzeniu postępowania. Od 2016 r. te liczby systematycznie spadają.
– Poza tym liczy się nie tyle ilość, ile jakość. A z tym też przecież w ostatnich latach nie jest dobrze – dodaje Izdebski.
Wtóruje mu Wojciech Hermeliński, sędzia TK w stanie spoczynku.
– Po tym, które sprawy traktuje się priorytetowo, widać, że trybunał przestał być tym organem, o którym mowa w konstytucji. Są bowiem rozstrzygane przede wszystkim te sprawy, które są lub były w jakiś sposób potrzebne poprzedniej większości rządzącej – uważa Hermeliński.
Nasi rozmówcy zwracają uwagę również na to, że TK ostatnimi czasy orzeka, wychodząc poza przysługujące mu kompetencje.
– Weźmy chociażby te wszystkie zabezpieczenia, które są wydawane w sprawach, które w ogóle nie powinny zostać przyjęte do rozpoznania przez TK, gdyż przed wniesieniem tych skarg nie została wyczerpana zwykła ścieżka sądowa – podaje przykład sędzia Hermeliński.
Tak było np. w sprawie sędziego Piotra Schaba, w której TK wydał postanowienie o zawieszeniu decyzji ministra sprawiedliwości Adama Bodnara o odwołaniu go z funkcji prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Eksperci krytykują TK również za to, w jaki sposób uzasadnia on swoje rozstrzygnięcia. Uzasadnienia wyroków są bowiem często bardzo krótkie i pozbawione wnikliwej analizy konstytucyjnej.
Odpowiedzialność prezesa
Zdaniem naszych rozmówców duża część odpowiedzialności za ten stan spoczywa na Julii Przyłębskiej, która od grudnia 2016 r. stała na czele sądu konstytucyjnego.
– Obecnie główną rolą TK jest zabezpieczanie interesów poprzedniego rządu oraz poszczególnych osób z tym rządem związanych. Można więc śmiało stwierdzić, że Julia Przyłębska tym, w jaki sposób kierowała pracami TK, nie rozczarowała prezesa PiS, a jednocześnie potwierdziła, że obawy, które istniały od samego początku procesu zawłaszczania trybunału, a które dotyczyły obsadzenia jej na stanowisku prezesa, były w pełni uzasadnione – ocenia Izdebski. Jego zdaniem cel tych działań był jeden – trybunał miał swoją działalnością wspierać poprzednie rząd i parlament, a nie oceniać, czy podejmowane przez nie działania w obszarze legislacji były zgodne z konstytucją.
Krytycznie rządy Przyłębskiej w TK ocenia również sędzia Hermeliński. Jego zdaniem doprowadziła ona swoimi decyzjami i stylem zarządzania do powstania ogromnych napięć między sędziami. Zarzuca jej również manipulowanie składami orzekającymi.
– Wystarczy tylko przypomnieć sformułowane publicznie zarzuty sędziego Jarosława Wyrembaka, który twierdził, że został usunięty przez Przyłębską ze składu orzekającego mającego ocenić sposób wyboru sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa. Stało się to po tym, jak zapowiedział, że złoży zdanie odrębne do wyroku – mówi Hermeliński.
Napięcia i problemy
O tym, że napięcia między sędziami są niezwykle silne i nie wygasają, może świadczyć również to, że ostatnimi czasy trybunał nie jest w stanie orzekać w tych sprawach, w których jest wymagany pełny skład (obecnie jest to 11 sędziów). Część sędziów po prostu nie stawia się na posiedzenia.
– Prawdopodobnie z tego powodu nie udało się przeprowadzić pierwszej rozprawy w sprawie ustaw o TK zaskarżonych przez prezydenta – ocenia Krzysztof Izdebski.
Kolejny termin w tej sprawie został wyznaczony na 9 grudnia. To także ostatni dzień kadencji Juli Przyłębskiej na stanowisku sędziego TK. W grudniu z TK odchodzą również Mariusz Muszyński oraz Piotr Pszczółkowski. Ich kadencje upływają dziś. Tymczasem obecna większość parlamentarna już zapowiedziała, że nie ma na razie zamiaru uzupełniać tych wakatów.
Funkcji prezesa TK Julia Przyłębska zrzekła się, zanim zakończyła się jej kadencja na stanowisku sędziego TK. To, jak przypuszczają nasi rozmówcy, miało jej umożliwić kierowanie przebiegiem posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK, które ma się odbyć 6 grudnia i które zostało zwołane w celu wyboru nowego prezesa trybunału.
– Jednak z powodu problemów z uzbieraniem wystarczającej liczby sędziów, aby wydać orzeczenie w pełnym składzie, rodzi się pytanie, czy uda się zgromadzić ich tylu, aby na zgromadzeniu było kworum wymagane do podjęcia uchwały o przedstawieniu prezydentowi kandydatów na to stanowisko – zastanawia się Izdebski.
Zgodnie z ustawą o organizacji i postępowaniu przed TK (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2393) uchwały ZO są podejmowane bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej dwóch trzecich ogólnej liczby sędziów TK.
Co więc się stanie, jeśli jednak nie uda się przeprowadzić wyboru kandydatów na prezesa TK lub prezydent nie zdecyduje się wskazać spośród nich tego, który będzie kierował sądem konstytucyjnym przez następne sześć lat (głowa państwa już od ponad roku zwleka z wskazaniem wiceprezesa TK)? Ustawa przewiduje w takim przypadku, że od dnia powstania wakatu do czasu powołania prezesa pracami TK kieruje sędzia mający najdłuższy liczony łącznie staż pracy:
- jako sędzia w trybunale;
- jako aplikant, asesor, sędzia w sądzie powszechnym;
- w administracji państwowej szczebla centralnego.
– To bardzo enigmatyczny przepis, który nie pozwala w łatwy sposób wytypować osoby, która stanie czasowo na czele TK w razie braku prezesa. Aby móc to obliczyć, trzeba by było znać szczegółowo ścieżkę kariery zawodowej wszystkich osób zasiadających w TK – zauważa Krzysztof Izdebski. ©℗