Europejski Trybunał Praw Człowieka przypomniał na kanwie sprawy Kotow p. Rosji, że kara pozbawienia wolności w kontekście protestu czy też korzystania ze swobody wypowiedzi jest możliwa tylko w ekstremalnych sytuacjach i wymaga szczegółowego uzasadnienia ze strony sądów krajowych.
Między marcem a sierpniem 2019 r. Kotow uczestniczył w kilku „nieautoryzowanych wydarzeniach publicznych” o charakterze politycznym, które odbywały się na terenie Moskwy i okolic, lub nawoływał w internecie do protestów i udziału w takich wydarzeniach. W rezultacie został skazany na podstawie prawa administracyjnego i ukarany grzywną oraz krótkoterminowym aresztem. Wyroki te, mimo odwołań, zostały podtrzymane.
12 sierpnia 2019 r. Kotow został aresztowany pod zarzutem wielokrotnego naruszania procedury organizowania lub przeprowadzania wydarzeń publicznych. 5 września 2019 r. moskiewski sąd rejonowy skazał go zgodnie z postawionym zarzutem z art. 212.1 kodeksu karnego i wymierzył mu karę czterech lat pozbawienia wolności. Wyrok został podtrzymany w drugiej instancji przez Moskiewski Sąd Miejski.
Kotow złożył skargę konstytucyjną, co doprowadziło do ponownego procesu. W drugim postępowaniu Moskiewski Sąd Miejski 20 kwietnia 2020 r. skazał go ponownie. Sąd stwierdził również, że Kotow ignorował legalne polecenia policji co do rozwiązania protestów. W rezultacie sąd wymierzył mu karę roku i sześciu miesięcy pozbawienia wolności, uzasadniając to tym, że „jest mało prawdopodobne, aby jego zachowanie zmieniło się bez izolacji społecznej”.
Powołując się na art. 10 (wolność wypowiedzi) i 11 (wolność zgromadzeń i stowarzyszania się) Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, Kotow złożył do ETPC skargę nr 49282/19.
W wyroku z 26 listopada 2024 r. strasburski trybunał uznał, że skazanie Kotowa za udział w nieautoryzowanych wydarzeniach publicznych stanowiło ingerencję w jego prawo do wolności zgromadzeń. Jeśli chodzi o zgodność tej ingerencji z prawem, to sądy krajowe interpretowały odpowiednie przepisy w sposób bardzo szeroki, nie uwzględniając sytuacji indywidualnej i nie uznając, że niektóre z działań przypisywanych skarżącemu mieściły się w zakresie ochrony przewidzianej w art. 10 i 11 konwencji. Tym samym, aby nakazy zaprzestania tych działań były zgodne z prawem, wymagałyby silnego uzasadnienia. W związku z tym wątpliwe jest, czy Kotow mógł przewidzieć, w jaki sposób odpowiednie przepisy kodeksu karnego zostaną zastosowane w jego sprawie.
Chociaż nie wydaje się, by Kotow działał przemocowo (sądy krajowe wspomniały np. o blokowaniu ruchu), a rosyjski Sąd Konstytucyjny stwierdził, że kara więzienia jest zastrzeżona dla protestów o charakterze niepokojowym, sądy niższej instancji nie przedstawiły żadnego uzasadnienia dla wyroku więzienia. Stwierdziły jedynie, że „izolacja była konieczna”.
Ponadto zatrzymanie Kotowa, jego aresztowanie oraz późniejsze skazanie w postępowaniu karnym za powtarzające się naruszenia procedury organizowania i przeprowadzania wydarzeń publicznych zniechęciły zarówno jego, jak i innych do udziału w otwartej debacie politycznej, szczególnie że wcześniej został już skazany i ukarany na podstawie prawa administracyjnego za te same wydarzenia. Dlatego też sankcja była nieproporcjonalna.
Nawet przy założeniu, że utrzymanie płynności ruchu było uzasadnionym celem, kara wymierzona Kotowowi była całkowicie nieproporcjonalna do tego celu. Trybunał podkreślił, że wątpi, czy skazanie w procesie karnym mogło być przewidywalne, biorąc pod uwagę to, że sądy krajowe nie stosowały się do wytycznych rosyjskiego Sądu Konstytucyjnego. Co najważniejsze, Kotow, którego interesów sądy rosyjskie nie wzięły pod uwagę, został ukarany za działania chronione na mocy konwencji.
Jeśli chodzi o administracyjne skazania Kotowa, to sądy krajowe nie przedstawiły żadnych powodów, dla których demonstracje miałyby zostać uznane za przemocowe, ani nie przeanalizowały właściwie zachowania skarżącego podczas tych wydarzeń. Ponadto nie wyjaśniły dostatecznie, dlaczego wnioskodawca miałby zostać ukarany za nawoływanie do udziału w pokojowym zgromadzeniu. Europejscy sędziowie uznali zatem naruszenie artykułów 10 i 11 konwencji i przyznali skarżącemu 9750 euro zadośćuczynienia oraz zwrot kosztów postępowania. ©℗