Trybunał Konstytucyjny stracił zdolność wykonywania swoich zadań – stwierdził NSA. I sugeruje innym sądom, by także nie kierowały do tego organu zapytań.

Tymczasem sam TK nie zwalnia tempa, przynajmniej jeśli chodzi o rozstrzyganie tych spraw, które mają podłoże polityczne. Już dziś zajmie się uchwałą Sejmu powołującą do życia komisję śledczą ds. wyborów kopertowych. Z kolei 20 listopada br. w pełnym składzie ma się pochylić nad wnioskiem prezydenta dotyczącym przepisów uchwalonej niedawno ustawy mającej uporządkować sytuację w samym TK.

– To wszystko pokazuje, jak bardzo pilna jest potrzeba rozwiązania problemów, które od wielu lat dotykają TK – komentuje dr Kamil Stępniak, prezes Centrum Prawa Konstytucyjnego i Monitorowania Praworządności.

Bez zdolności

NSA swoje zdanie na temat obecnego TK wyraził przy okazji rozpatrywania jednej ze spraw.Jedna ze stron tego sporu złożyła wniosek o przedstawienie trybunałowi pytania prawnego. NSA uznał, że nie ma takiej potrzeby. Na tym jednak nie poprzestał. Korzystając z okazji, postanowił bowiem ujawnić stronom swój ogólny stosunek do tego, co dzieje się w samym TK. I stwierdził, że „w obecnym stanie rzeczy Trybunał Konstytucyjny stracił zdolność wykonywania swoich zadań”. Skąd taki wniosek? Po pierwsze, z powodu obecności w TK sędziów dublerów. Zdaniem NSA doprowadziło to do sytuacji, w której „cały sąd konstytucyjny został niejako «zainfekowany» bezprawnością, a zatem utracił, w sensie materialnym, zdolność do zgodnego z prawem orzekania (…)”. Ponadto NSA podnosi problem kadencji Julii Przyłębskiej na stanowisku prezesa TK. Pisze bowiem: „na czele TK stoi obecnie osoba, co do której od co najmniej kilku miesięcy są wątpliwości, czy istotnie może pełnić funkcję prezesa polskiego sądu konstytucyjnego, co powoduje kolejne wątpliwości co do prawowitości obecnie funkcjonującego trybunału”.

– NSA ma rację. TK stracił zdolność do orzekania, ponieważ to nie jest ten organ, o którym mowa w konstytucji. W związku z tym trudno jest, żeby sądy, dbając o swoją niezależność i niezawisłość, kierowały pytania prawne do trybunału, który tymi przymiotami się nie cechuje – komentuje dr Stępniak. Jego zdaniem taka ocena działalności TK jest uprawniona, skoro w sprawach istotnych politycznie w ponad 90 proc. przypadków jesteśmy w stanie przewidzieć, jakie rozStrzygnięcie zostanie podjęte.

Dwa zagrożenia

O tym, że sędziowie nie powinni kierować pytań prawnych do TK, jest przekonany również NSA. Jak bowiem pisze: „w takiej sytuacji polski sędzia, gdy istnieją poważne zastrzeżenia wobec konstytucyjności aktu prawnego, może jedynie na podstawie art. 8 ust. 2 Konstytucji RP podjąć się samodzielnej oceny zgodności z Konstytucją RP aktu prawnego będącego podstawą orzekania”. I dodaje kategorycznie, że „do czasu przywrócenia prawowitości polskiemu sądowi konstytucyjnemu” sądy nie powinny kierować do niego żadnych wniosków o zbadanie zgodności z ustawą zasadniczą jakichkolwiek aktów prawnych.

– W Polsce model badania konstytucyjności prawa uległ samoistnym zmianom. Być może jest tak, że w naszym systemie prawnym ten model kontroli scentralizowanej się nie sprawdził i przechodzimy do modelu kontroli quasi-rozproszonej – uważa Kamil Stępniak. Jak jednak zaznacza, taki stan rzeczy niesie za sobą dwa zagrożenia.

– Po pierwsze, mamy obecnie w systemie kilka tysięcy neosędziów. I oni, dopóki ta cała kwestia z TK nie zostanie uporządkowana, będą mogli wykorzystywać rozproszoną kontrolę, aby kontynuować to, co obecnie robi TK. To znaczy dokonywać wykładni konstytucji w taki sposób, aby utrzymywać pewne rozwiązania przyjęte za poprzedniej większości parlamentarnej – uważa prezes CPKiMP.

Po drugie, brak takiego organu jak TK ogranicza prawa jednostki.

– Skarga konstytucyjna, przynajmniej w teorii, chroniła prawa jednostki także już po postępowaniu sądowym. Dlatego też przejście do modelu kontroli rozproszonej i nieuznawanie przez organy państwowe wyroków wydawanych przez TK stanowi problem, jeśli spojrzy się na tę sytuację pod kontem ochrony praw podstawowych – tłumaczy Kamil Stępniak.

Warto w tym miejscu zauważyć, że kryzys zaufania do TK trwa już od pewnego czasu. Liczba zapytań kierowanych przez sądy do TK w porównaniu z tym, co miało miejsce przed 2015 r., drastycznie bowiem spadła (patrz: grafika).

TK zdaje się jednak nie przejmować tą krytyką, o czym najlepiej świadczy jego listopadowa wokanda. Na bieżący miesiąc zaplanowano bowiem aż pięć rozpraw, a jedną z najważniejszych jest ta dotycząca ustawy o TK.

– Zespół ekspertów z Fundacji Batorego, którego członkowie współtworzyli zakwestionowany projekt, zamierza przedstawić publicznie swoje stanowisko, w którym znajdzie się polemika z zarzutami, jakie wobec ustawy sformułował prezydent. Nie zostanie ono jednak oficjalnie przekazane samemu TK – zapowiada Krzysztof Izdebski, ekspert forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego.

Wyrok TK w tej sprawie ma zapaść w pełnym składzie. A to oznacza, że udział w jego wydawaniu będą mieli również sędziowie dublerzy. Tymczasem, po podjęciu przez Sejm 6 marca br. uchwały w sprawie usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego z lat 2015–2023 w kontekście działalności TK wyroki nie są publikowane w Dzienniku Ustaw.©℗

ikona lupy />
Coraz mniej pytań do TK / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

orzecznictwo