W prawie wszystkich jednostkach mających wymierzać sprawiedliwość dyscyplinarną sędziom nie ma szefów. Taka sytuacja trwa już ponad trzy miesiące.

Kadencja niemal wszystkich prezesów sądów dyscyplinarnych przy sądach apelacyjnych wygasła 30 czerwca. Wówczas skończyły się bowiem kadencje prawie wszystkich sędziów orzekających w tych sądach. W związku z tym 4 i 12 lipca minister sprawiedliwości powierzył obowiązki sędziego sądu dyscyplinarnego najpierw 52 osobom, a następnie 72. Spośród nich I prezes Sądu Najwyższego powinien wskazać prezesów. Do dziś tak się jednak nie stało.

– Jeżeli prof. Małgorzata Manowska uważa się za I prezesa SN i na innych polach wykonuje tę funkcję, to nie widzę żadnych podstaw do tego, aby w tym akurat przypadku mogła się uchylać od wywiązywała się ze swoich ustawowych obowiązków – komentuje Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. I dodaje, że trzeba zrobić wszystko, choć oczywiście w granicach prawa, aby zapewnić ciągłość działalności pierwszoinstancyjnego sądownictwa dyscyplinarnego.

Bez opinii

Na razie nie są znane oficjalne powody braku decyzji ze strony prof. Małgorzaty Manowskiej. Nieoficjalnie słyszymy jednak, że może to mieć związek z tym, że minister sprawiedliwości wyznaczył sędziów dyscyplinarnych bez opinii Krajowej Rady Sądownictwa, do której uzyskania zobowiązują go przepisy prawa o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 334; dalej: u.s.p.; patrz: grafika). Adam Bodnar wysłał co prawda do KRS wniosek o przestawienie takiej opinii, jednak nie czekał na odpowiedź i dokonał powołań, zanim organ wyraził swoje stanowisko. To spotkało się z ostrym sprzeciwem rady, która zarzuciła ministrowi działanie contra legem i naruszenie zasady praworządności. Zdaniem tego organu powołanie sędziów dyscyplinarnych bez wymaganej prawem opinii podważa konstytucyjność takich decyzji ministra „i prowadzi do podważenia niezależności sądów i upolitycznienia sądownictwa”.

– Wiadomo, że I prezes SN uważa, że obecna KRS jest prawidłowo powołana i że nie ma podstaw do kwestionowania jej udziału w jakiejkolwiek procedurze, w której udział tego organu jest przewidziany przepisami prawa. Wiele więc wskazuje na to, że to właśnie z tego powodu Małgorzata Manowska może mieć opory przed wskazaniem prezesów sądów dyscyplinarnych spośród sędziów powołanych – w jej mniemaniu – w wadliwej procedurze – mówi nam chcący zachować anonimowość sędzia.

– Obecna KRS nie jest organem konstytucyjnym, o czym przesądziły już międzynarodowe trybunały. Gdybym był na miejscu ministra sprawiedliwości, nawet nie kierowałbym do niej wniosku o sporządzenie opinii. Tak więc tym bardziej I prezes SN nie może się skutecznie tłumaczyć z niewykonywania swoich ustawowych obowiązków, powołując się na brak stanowiska tego organu – komentuje Markiewicz.

Spór o zastępstwo

Jak sobie radzą w obecnej sytuacji sądy dyscyplinarne? Różnie. Niektóre z nich skorzystały lub dopiero planują skorzystać z art. 110b par. 3 u.s.p. Zgodnie z nim w razie nieobecności prezesa sądu dyscyplinarnego jego obowiązki pełni najstarszy stażem sędzia tego sądu. Na taką możliwość wskazywało zresztą samo MS w korespondencji z 20 września skierowanej do sądów.

Na mocy wskazanego przepisu u.s.p. obowiązki prezesa sądu dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Łodzi pełni już tamtejszy sędzia Mirosław Godlewski, a w SD przy SA w Szczecinie sędzia Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim Marek Wieczór.

Skorzystanie z art. 110b par. 3 u.s.p. rozważają również SD przy SA w Rzeszowie, Lublinie oraz Gdańsku. Również sędzia Elżbieta Fijałkowska, rzecznik prasowy SA w Poznaniu, informuje, że kierownictwo tego sądu podjęło działania w celu wskazania osoby do pełnienia obowiązków prezesa zgodnie ze wskazanym przepisem u.s.p.

Inaczej sytuacja wygląda w SD przy SA w Białymstoku. Jak bowiem informuje sędzia Janusz Sulima, rzecznik prasowy białostockiego sądu apelacyjnego, choć kierownictwo zostało poinformowane o możliwości skorzystania z art. 110b par. 3 u.s.p., to żadne działania w tym kierunku nie zostały na razie podjęte.

O tym, że nie ma podstaw do skorzystania ze wskazanego przez MS przepisu, jest przekonany sędzia Gwidon Jaworski, rzecznik prasowy SA w Katowicach.

– Ustawa o ustroju sądów powszechnych nie przewiduje w tym zakresie żadnych rozwiązań intertemporalnych – kadencja dotychczasowego prezesa upłynęła bowiem 30 czerwca 2024 r. W analizowanej sytuacji nie ma również zastosowania przepis art. 110b par. 3 ustawy, zgodnie z którym w razie nieobecności prezesa SD jego obowiązki pełni najstarszy stażem sędzia. Brak powołania prezesa SD nie może być bowiem utożsamiany z jego nieobecnością – uważa sędzia Jaworski.

Z kolei Krystian Markiewicz uważa, że skorzystanie z art. 110b par. 3 u.s.p. to w obecnej sytuacji najrozsądniejsze rozwiązanie.

– Nie może przecież być tak, że sądy dyscyplinarne nie będą działać przez dłuższy czas – kwituje prezes SSP „Iustitia”.

Trudna sytuacja

W sporej części sądów dyscyplinarnych wakat na stanowisku prezesa negatywnie odbija się na działalności.

– Sprawy dyscyplinarne wpływające do sądu obecnie, by rzec kolokwialnie, leżą. Brak jest również odpowiedzi na pisma kierowane do prezesa SD – nie ukrywa sędzia Sulima.

Gwidon Jaworski również informuje, że wakat na stanowisku SD przy SA w Katowicach powoduje, że aktualnie wpływające sprawy pozostają bez biegu, nie są przydzielane do referatów poszczególnych sędziów, a składy orzekające nie są wyznaczane.

– Obecnie działalność SD ogranicza się do rozpoznawania spraw, które wpłynęły przed upływem kadencji sędziów dotychczasowego sądu, wyłącznie w zakresie tych, które rozpoczęły się przed upływem tejże kadencji. Pozostałe sprawy pozostają bez biegu – uściśla rzecznik prasowy katowickiego SA.

W lepszej sytuacji są te sądy, w których wyznaczono p.o. prezesa, jak SD przy SA w Łodzi.

– Sąd dyscyplinarny funkcjonuje bez zakłóceń, a wakat na stanowisku prezesa nie wpływa na działalność tego sądu – informuje Tomasz Szabelski, rzecznik prasowy SA w Łodzi.

Podobnie jest w SD przy SA w Szczecinie, który to sąd również działa bez zakłóceń.

– Są wyznaczane rozprawy, składy orzekające są losowane spośród sędziów SD, przydział spraw jest losowy – wskazuje sędzia Robert Bury, rzecznik prasowy szczecińskiego SA.

Z kolei Magdalena Kuczyńska, rzecznik SA w Lublinie, zapewnia, że w SD działającym przy tym sądzie we wszystkich sprawach dyscyplinarnych będących obecnie w toku został już wcześniej wyznaczony skład orzekający, a wyznaczenie terminów rozpraw bądź posiedzeń zostało pozostawione w gestii przewodniczących tych składów orzekających. Jednocześnie jednak zaznacza, że wakat na stanowisku prezesa SD przy SA w Lublinie „niewątpliwie utrudnia funkcjonowanie tego sądu”.

Jeśli chodzi o sytuację w SD działającym przy SA w Rzeszowie, to, jak informuje Zygmunt Dudziński, rzecznik prasowy rzeszowskiego sądu, od czasu zakończenia kadencji dotychczasowego prezesa SD nie wpłynęły nowe sprawy dyscyplinarne, w których powinny zostać wylosowane składy orzekające.

– Nie ma aktualnie wyznaczonych rozpraw ani posiedzeń w sprawach dyscyplinarnych, a poprzednie sprawy – zgodnie z art. 110a par 4 u.s.p. – kończą sędziowie poprzedniego składu sądu, którzy prowadzili daną sprawę – podkreśla sędzia Dudziński.

Przywołany przepis stanowi, że po upływie kadencji sędzia sądu dyscyplinarnego przy sądzie apelacyjnym może brać udział w rozpoznawaniu sprawy rozpoczętej wcześniej z jego udziałem do czasu jej zakończenia.©℗

ikona lupy />
Co mówią przepisy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe