Wynik tej batalii jest w skrócie następujący: umowy kredytów powiązanych z kursem waluty obcej, jeżeli to bank wyznacza kurs stosowany do przeliczeń, są nieuczciwe, a przez to nieważne, a w takim przypadku strony muszą sobie wzajemnie zwrócić to, co świadczyły, ale bez żadnego dodatkowego wynagrodzenia, zwłaszcza banki nie mają prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Potwierdza to wspomniana uchwała pełnego składu Sądu Najwyższego z 25 kwietnia 2024 r. (sygn. akt III CZP 25/22), której obszerne uzasadnienie opublikowano w minionym tygodniu.
Aczkolwiek batalia prawna trwała prawie dekadę i zapewne nie przyniosłaby takiego rezultatu, gdyby nie korzystne dla konsumentów kolejne orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE, to ostateczne zwycięstwo konsumentów jest ogromne i ma w Polsce charakter precedensowy – nigdy wcześniej instytucje finansowe nie zostały na taką skalę zmuszone do poniesienia kosztów swoich nieuczciwych działań. Konsekwencje tego zwycięstwa są istotne nie tylko dla samych kredytobiorców, lecz także dla wszystkich konsumentów, czyli w istocie dla nas wszystkich – instytucje finansowe zaczną się obawiać narzucania umów niekorzystnych dla konsumentów, a także będą musiały znacznie szerzej informować o ewentualnych ryzykach związanych z oferowanymi produktami czy usługami. W ten sposób rynek finansowy stanie się uczciwszy i bardziej przejrzysty, a o to wszak chodzi w regulacjach europejskich. Zresztą można się spodziewać, że ten pozytywny efekt dotknie również inne branże, bo wypracowane zasady mają znaczenie dla wszystkich przedsiębiorców.
Problemów można było uniknąć
Obecnie w sądach toczy się jeszcze ok. 150 tys. spraw frankowych i czasem można usłyszeć narzekania, zwłaszcza ze strony osób związanych z sądownictwem, że tych spraw jest za dużo i zalewają one sądy. Jednak z punktu widzenia społecznego oddziaływania prawa bardzo dobrze się stało, że tak duża liczba obywateli przekona się, że prawo i sądy stoją po ich stronie w sporze z nieuczciwym bankiem, zwłaszcza że dotychczas wymiar sprawiedliwości nie cieszył się w Polsce zbyt dobrą opinią. Poza tym, w świetle jednolitego już orzecznictwa sądowego, liczba tych sporów będzie szybko maleć, i to nawet przy założeniu, że po korzystnej uchwale SN kolejna grupa kredytobiorców zdecyduje się zakwestionować swoje umowy i pozwać bank. Wszystkie istotne zagadnienia zostały bowiem już wyjaśnione, a banki nie mają co liczyć na wygraną. Dlatego wiele z nich dochodzi do słusznego wniosku, że nie warto kontynuować sporów i ponosić wysokich kosztów postępowania sądowego. Coraz więcej też nie składa już apelacji od wyroków korzystnych dla kredytobiorców, a właściwie żaden bank nie wnosi już skarg kasacyjnych do Sądu Najwyższego. Również proponowane przez banki ugody stają się coraz atrakcyjniejsze, co także będzie prowadzić do szybszego kończenia sporów. Można wyrazić tylko żal, że wszystko to zajęło tyle czasu, a zarządy banków tak długo upierały się przy swoim niezasadnym stanowisku, wspierane przy tym przez Komisję Nadzoru Finansowego, bo przecież problem można było rozwiązać już w 2015 r., i to dużo niższym kosztem.
W zgodzie z orzecznictwem TSUE
Uchwała pełnej Izby Cywilnej SN zapadła w składzie wyłącznie neosędziów (a więc sędziów powołanych w procedurze z udziałem Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej według nowych zasad), jednak w dużym stopniu odwołuje się do wcześniejszego dorobku orzeczniczego SN, w tym uchwał wydawanych przez starych sędziów. Niezależnie więc od trwających sporów co do statusu nowych sędziów (a spór ten zdaje się narastać), a tym samym również mocy wydawanych przez nich wyroków, to nie ma wątpliwości, że przedstawione w uchwale rozumowanie i wyciągnięte wnioski są powszechnie podzielane w orzecznictwie. W sprawach frankowych trudno byłoby zresztą dopatrzeć się różnic w orzecznictwie pomiędzy starymi a nowymi sędziami, z wyjątkiem może kilku orzeczeń z września 2023 r., w którym trzech nowych sędziów SN przedstawiło swoją oryginalną koncepcję braku związania prawem unijnym. Dlatego dobrze, że zapadła generalna uchwała, która wykluczy tego typu ekscesy i zapewni stabilną linię orzeczniczą. Uzasadnienie uchwały trafnie odwołuje się do bogatego orzecznictwa TSUE, również w odpowiedzi na pytania polskich sądów. Warto przy tym zwrócić uwagę, że wykładnia zaprezentowana w jednej z wcześniejszych uchwał SN, wydana w składzie starych sędziów, a dotycząca obowiązku złożenia przez kredytobiorcę oświadczenia o zgodzie na nieważność umowy, została słusznie skrytykowana przez TSUE jako sprzeczna z prawem europejskim. Dobrze więc, że w uchwale, której uzasadnienie właśnie opublikowano, SN podkreślił, że jego poprzednie wytyczne były w tym zakresie błędne i wymagają korekty. Uchwała wiąże wszystkie składy SN, co w praktyce prowadzi do jednolitości orzeczeń w sprawach frankowych, choć już wcześniej odmienne orzeczenia zdarzały się sporadycznie.
Poza zakresem tej uchwały pozostała kwestia właściwego poinformowania o ryzyku – jak wielokrotnie stwierdzał TSUE, brak rzetelnej informacji sam w sobie może stanowić przyczynę nieuczciwości umowy i jej nieważności. Jak słusznie zauważył SN, właściwe wypełnienie obowiązku informacyjnego musi być jednak badane oddzielnie w każdej sprawie i trudno tutaj przedstawić jedno generalne stanowisko.
Większa świadomość praw konsumentów
Pokuszę się o stwierdzenie, że dzięki sprawom frankowym znacznie wzrosła świadomość prawa ochrony konsumentów wśród sędziów, w tym sędziów SN. Do rzadkości należą poglądy, powszechne jeszcze w 2015 czy 2016 r., że każda umowa, której warunki zostały konsumentowi narzucone przez przedsiębiorcę, wiąże konsumenta, bo „przecież ją podpisał”. I chociaż w Polsce, w ramach dostosowywania ustawodawstwa przed wejściem do UE, już od 2000 r. obowiązują przepisy kodeksu cywilnego mówiące o bezskuteczności postanowień umownych kształtujących prawa i obowiązki konsumenta w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami i rażąco naruszających jego interesy, to w praktyce były to przepisy martwe, a siła ich działania została odkryta dopiero w trakcie spraw frankowych.
Znacznie także wzrosła świadomość związku polskiego prawa z prawem europejskim i konieczności prounijnej wykładni krajowych przepisów bądź wręcz konieczności ich niestosowania, jeżeli pozostają w sprzeczności z prawem UE. W ten sposób dla dużej grupy polskiego społeczeństwa to Unia okazała się gwarantem sprawiedliwości. ©℗