Termin wystąpienia z powództwem o uznanie spadkobiercy za niegodnego jest zbyt krótki – pisze w wystąpieniu do ministra sprawiedliwości rzecznik praw obywatelskich.

Profesor Marcin Wiącek zainteresował się problemem po tym, jak trafiła do niego skarga obywatela. Jak zauważa, możliwość wystąpienia z powództwem o uznanie za niegodnego dziedziczenia ograniczona jest dwoma terminami zawitymi – rocznym liczonym od dnia, w którym uprawniony dowiedział się o przyczynie niegodności, i trzyletnim, który biegnie od daty otwarcia spadku. Uzasadnieniem dla tych regulacji ma być pewność obrotu prawnego, która wymaga szybkiego wyjaśnienia tego, kto może być uznany za spadkobiercę. Z drugiej jednak strony, zauważa RPO, długość tych terminów, a zwłaszcza tego trzyletniego, jest szeroko krytykowana. Przede wszystkim podnosi się, że pewne przyczyny uznania spadkobiercy za niegodnego mogą wystąpić już po otwarciu spadku. Jako przykład takiej okoliczności rzecznik podaje umyślne zniszczenie testamentu. „Wskazuje się również, że rozwój nauk kryminalistycznych i medycznych pozwala współcześnie ustalać w szerszym zakresie określone zdarzenia mogące być przyczyną niegodności dziedziczenia, niż miało to miejsce w latach ubiegłych, co uzasadnia wydłużenie terminów skracanych do tej pory ze względu na istniejące trudności dowodów” – pisze prof. Wiącek.

Założenie, że trzyletni termin liczony od chwili otwarcia spadku zwiększy pewność obrotu, nie ma odbicia w rzeczywistości – uważa RPO. Jak bowiem zauważa, w polskich realiach funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości tak krótki okres czasu często nie wystarcza na przeprowadzenie działu spadku, a czasami nawet na stwierdzenie nabycia spadku. Dlatego też zdaniem RPO brak jest podstaw dla ograniczenia możliwości uznania spadkobiercy za niegodnego, jeśli wobec trwających postępowań sądowych nie przyczyni się to znacząco do zwiększenia pewności obrotu prawnego.

Kolejny argument, jaki wysuwa rzecznik, odnosi się do innych podstaw niż niegodność dziedziczenia pozwalających na kwestionowanie tytułu do spadku. Skoro bowiem do 10 lat od otwarcia spadku można kwestionować ważność testamentu z powodu wad oświadczenia woli, to nie można twierdzić, że znacznie zwiększa się pewność obrotu, utrzymując krótki, trzyletni termin na podważenie prawa do spadku w przypadku niegodności dziedziczenia. Zdaniem RPO należy się więc zastanowić, czy takie rozwiązanie ma uzasadnienie systemowe. Co więcej, pisze Marcin Wiącek, brak spójności nie polega tylko na rozbieżności wskazanych terminów. „Te same okoliczności mogą bowiem prowadzić do skutecznego podważenia ważności testamentu, a jednocześnie okazać się nieskuteczne w żądaniu uznania spadkobiercy za niegodnego – jedynie za względu na upływ trzyletniego terminu od otwarcia spadku” – pisze prof. Wiącek. Jak bowiem tłumaczy, nieważności testamentu można się domagać, gdy spadkodawca działał np. pod wpływem groźby. Autorem groźby może zaś być spadkobierca, co pozwalać będzie na uznanie go za niegodnego dziedziczenia. I teraz, jeśli od otwarcia spadku upłynęły już trzy lata, taki spadkobierca nie będzie mógł zostać wyłączony od dziedziczenia. Tymczasem testament, do którego sporządzenia bezprawnie doprowadził, będzie mógł zostać uznany za nieważny, jeżeli od otwarcia spadku nie upłynęło jeszcze 10 lat. „Sytuacji takiej z pewnością nie można wytłumaczyć potrzebą zapewnienia stabilności obrotu” – podkreśla RPO i zwraca się do MS o rozważenie przedstawionego problemu prawnego.©℗