Usprawiedliwienie nieobecności w sądzie jest utrudnione, w niektórych okręgach brakuje bowiem lekarzy sądowych, a w innych urzęduje jedynie lekarz o wąskiej specjalizacji – wynika z pisma rzecznika praw obywatelskich do ministra sprawiedliwości.

Wystąpienie jest z jednej strony reakcją rzecznika, prof. Marcina Wiącka na sygnały płynące od obywateli, a z drugiej strony wyrazem poparcia dla niedawnego stanowiska Naczelnej Rady Adwokackiej. Adwokatura zaapelowała do ministra o: albo zwiększenie liczby lekarzy sądowych, albo zniesienie przepisów ustawy o lekarzu sądowym (Dz.U. z 2007 r. nr 123 poz. 849 ze zm.), według których w postępowaniu cywilnym lub karnym niestawiennictwo z powodu choroby przed sądem lub organem musi potwierdzać zaświadczenie od lekarza sądowego. Te przepisy miały przeciwdziałać zjawisku nadużywania zwolnień lekarskich w celu przedłużenia postępowań.

RPO przytacza statystyki zebrane przez NRA, z których wynika, że lekarzy sądowych w niektórych okręgach sądowych jest niewielu, a w innych nie ma w ogóle. Uczestnicy postępowań usprawiedliwiają więc nieobecność zwykłymi zwolnieniami i są zdani na uznaniowość sądu. „Wnioskodawcy zwracają także uwagę na problem z faktyczną dostępnością lekarzy sądowych i z nieinformowaniem o czasowej niedostępności lekarzy na stronach internetowych sądów. Zdarza się też, że w danym okręgu dostępny jest tylko jeden lekarz sądowy o wąskiej specjalizacji, co budzi zaniepokojenie obywateli co do możliwości rzetelnej oceny ich stanu zdrowia” – pisze do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara prof. Wiącek. Wskazuje na przykłady sądów okręgowych w Bydgoszczy, gdzie jedyny lekarz sądowy jest psychiatrą, oraz w Legnicy, gdzie jest dostępny tylko ginekolog-położnik.

Profesor Wiącek dodaje, że brak lekarzy sądowych dotyka także uczestników postępowań dyscyplinarnych, w których odpowiednie zastosowanie znajdują przepisy kodeksu postępowania karnego.©℗