Wśród tych, którzy kwestionują powołania sędziów po zmianie ustawy o KRS, są i tacy, którzy sami uzyskali nominacje na podstawie niekonstytucyjnych przepisów.

W tekście „Lustracja neosędziów, czyli uzdrawianie przez rozliczanie” (DGP z 26 marca 2024 r.) dr hab. Stefan Płażek pisał o obrzydzeniu i rozpaczy, które żywi wobec przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości nawołujących do lustracji swoich kolegów powołanych na stanowiska sędziowskie czy asesorskie od 2018 r. i stygmatyzujących ich określeniem „neosędziowie”. Diagnozę tę wypada jeszcze uzupełnić o faryzeizm takiego postępowania, gdyż kamieniami – jak w słynnej scenie ewangelicznej – rzucają także ci, którzy uzyskali powołania sędziowskie po udziale w z całą pewnością niekonstytucyjnej procedurze.

Na wykładach ze wstępu do prawoznawstwa student I roku dowiaduje się o domniemaniu zgodności z konstytucją stanowionych norm prawnych. Domniemanie to nie ma wprawdzie w polskim porządku prawnym stanowczej normatywnej podstawy, lecz norma jest traktowana jako zgodna z konstytucją dopóty, dopóki nie zostanie wyeliminowana z porządku prawnego po zakończeniu procedury przewidzianej ustawą o Trybunale Konstytucyjnym. Nie podważono w tym trybie konstytucyjności art. 9a ustawy z 12 maja 2011 r. o Krajowej Radzie Sądownictwa – a to na ten przepis wskazują niektórzy szafarze terminu „praworządność”. Konkluzja ta w zasadzie powinna zamknąć debatę w przedmiocie legalności powołań sędziowskich na skutek wniosków Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej przywołanym art. 9a ustawy o KRS (tj. z 15 członkami wybranymi przez Sejm spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych).

Niekwestionowani

Tymczasem czynnych w zawodzie pozostaje wielu – i jest to sformułowanie eufemistyczne – sędziów (w tym podpisany), którzy w niekonstytucyjnej procedurze z pewnością uczestniczyli. Ba! Ze świecą szukać takich, którzy nie brali w niej udziału!

Konstatacja ta ma swoje oparcie w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego, a przegląd jego wypowiedzi w tym przedmiocie wypada rozpocząć od wyroku z 24 października 2007 r. w sprawie o sygn. akt SK 7/06 (publ. OTK-A 2007/9/108). W orzeczeniu tym stwierdzono, że art. 135 par. 1 ustawy z 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych jest niezgodny z art. 45 ust. 1 Konstytucji RP. Istota skargi i rozstrzygnięcia sprowadzała się do udziału w orzekaniu asesorów sądowych, którzy – co wyeksponowano w uzasadnieniu wyroku TK – nie mieli atrybutów niezawisłości i niezależności właściwych sędziom wyłanianym z udziałem Krajowej Rady Sądownictwa i nieodwoływalnym.

Trybunał Konstytucyjny odroczył utratę mocy obowiązującej niekonstytucyjnego przepisu o 18 miesięcy od ogłoszenia swojego wyroku w Dzienniku Ustaw. 24 października 2007 r. było już oczywiste, że asesura sądowa w dotychczasowej konstrukcji ustrojowej godzi w konstytucję, co jeszcze przez ponad półtora roku nie stało na przeszkodzie wykonywaniu przez asesorów sądowych czynności orzeczniczych. W rezultacie ostatni asesorzy objęci niekonstytucyjną procedurą odbierali nominacje sędziowskie 5 maja 2009 r. – o czym DGP informował w wydaniu internetowym z tego dnia.

Rzecz jasna do dziś czynna w zawodzie pozostaje rzesza sędziów, dla których etapem w ścieżce zawodowej była asesura sądowa oparta na zakwestionowanych przez Trybunał Konstytucyjny przepisach ustawy – w tym również ci odbierający nominacje sędziowskie, a nawet jeszcze asesorskie (sic!) wręczane już po wyroku TK z 24 października 2007 r.

W latach 1997–2009 droga tysięcy prawników do zawodu sędziego prowadziła przez niezgodną z ustawą zasadniczą instytucję asesury sądowej. Dopiero wejście w życie 1 stycznia 2016 r. nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych przywróciło po wielu latach instytucję już „konstytucyjnego” asesora sądowego – powoływanego przez prezydenta na wniosek KRS, a nie mianowanego przez ministra sprawiedliwości.

Z analogiczną reakcją Trybunału Konstytucyjnego w sprawie o sygn. akt SK 43/06 (wyrok z 29 listopada 2007 r.) spotkał się przepis art. 2 ust. 2 pkt 2 ustawy z 27 lipca 2001 r. o Krajowej Radzie Sądownictwa. Otóż w obowiązującym wówczas stanie prawnym to sama KRS ustalała kryteria oceny kandydatów na stanowiska sędziowskie przeprowadzanej przez prezesów sądów okręgowych i apelacyjnych. W uzasadnieniu orzeczenia trybunał wyszedł od konkluzji, że sprawy o istotnym znaczeniu dla realizacji wolności i praw konstytucyjnych winny mieć swoją regulację w ustawie. Rzecz jasna KRS nie ma uprawnień ustawodawczych ani legitymacji do tego, aby w aktach o charakterze wewnętrznym w zasadzie arbitralnie normować kwestie z zakresu uprawnień konstytucyjnych. W rezultacie w obecnym stanie prawnym kryteria wyboru kandydatów na stanowisko sędziego zdefiniowano w art. 35 obowiązującej ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa.

W uzasadnieniu omawianego wyroku TK zwrócił uwagę na istotny element procedury nominacyjnej. Otóż wskazał, że o konsekwencjach naruszeń konstytucji przy stanowieniu prawa decyduje waga takich naruszeń. Jeżeli zatem doszło do powołania na stanowisko sędziowskie osoby, która spełnia ustawowe kryteria objęcia urzędu – w tym m.in. polskie obywatelstwo, wykształcenie prawnicze, złożony stosowny egzamin, nieskazitelność charakteru – to w efekcie nie sposób kwestionować legalności aktów prezydenckich – mimo że poprzedziła je ocena prezesa sądu oparta na niekonstytucyjnej kompetencji KRS.

Według art. 179 konstytucji sędziów powołuje prezydent na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa. Jej decyzje – jako organu kolegialnego – zapadają w formie uchwał, a w wypadku kandydatów na stanowiska sędziów sądów powszechnych przysługuje od nich odwołanie do Sądu Najwyższego. Nie zawsze jednak tak było, gdyż w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa z 27 lipca 2001 r. możliwość skarżenia uchwał rady została w tym zakresie wprost wyłączona. W efekcie uchwała KRS o przedstawieniu prezydentowi wniosków o powołanie na sędziego była prawomocna z chwilą podjęcia – co pozbawiało uczestników postępowania konkursowego, którzy nie uzyskali rekomendacji, możliwości jej kwestionowania.

Regulację tę zanegował TK w wyroku z 27 maja 2008 r. (sygn. akt SK 57/06), orzekając, że art. 13 ust. 2 zdanie drugie ustawy z 27 lipca 2001 r. o Krajowej Radzie Sądownictwa w zakresie, w jakim dotyczy art. 2 ust. 1 pkt 3 w związku z pkt 2 tej ustawy, jest niezgodny z art. 45 ust. 1 i z art. 77 ust. 2 w związku z art. 60 Konstytucji RP. Nie zmienia to faktu, iż wielu sędziów – w tym autor – uczestniczyło w niekonstytucyjnej z ww. przyczyn procedurze nominacyjnej. Co więcej, działo się to w okresie, gdy do takich konkursów na jedno wolne stanowisko sędziowskie zgłaszało się po kilkudziesięciu kandydatów. Sędziowie ci – w tym ja – nadal orzekają.

Wraz z wejściem w życie ustawy z 1 lipca 2005 r. o Krajowym Centrum Szkolenia Kadr Sądów Powszechnych i Prokuratury, a następnie ustawy z 23 stycznia 2009 r. o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury scentralizowano ścieżkę odbywania m.in. aplikacji sądowej wieńczonej egzaminem sędziowskim. W miejsce dotychczasowych rozproszonych konkursów dla kandydatów na aplikację sędziowską oraz egzaminów sędziowskich przeprowadzanych przez komisje egzaminacyjne powoływane przez prezesów sądów apelacyjnych i ministra sprawiedliwości ukształtowano uniwersalny, jednolity w skali kraju model kształcenia przyszłych sędziów i prokuratorów.

W ustawie z 20 lipca 2018 r., nowelizującej również ustawę o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, wprowadzono cenzus wieku dla osób, które zamierzały rozpocząć aplikację sędziowską i prokuratorską – w dniu przeprowadzenia pierwszego etapu konkursu nie mogły mieć więcej niż 35 lat. Ograniczenie to zakwestionował TK w wyroku z 13 grudnia 2022 r. (sygn. akt K 3/22), a wyeliminowano z porządku prawnego dopiero 21 grudnia 2022 r. Niemniej jednak przez kilka lat jeden z etapów dojścia do zawodu sędziego lub prokuratora – tj. nabór konkursowy na aplikację sędziowską, aplikację sędziowską uzupełniającą, aplikację prokuratorską oraz prokuratorską uzupełniającą – pozostawał zamknięty dla prawników, którzy ukończyli 35 lat.

Rola prezydenta

Po katastrofie smoleńskiej, a przed objęciem urzędu prezydenckiego przez Bronisława Komorowskiego, na stanowiska sędziowskie powołano co najmniej 179 osób i do dziś wzbudza to wątpliwości – wyrażane także na łamach prasy m.in. przez prof. Mariusza Muszyńskiego – w zakresie trybu tych powołań, właściwości organu oraz podstawy prawnej.

Otóż w wypowiedziach orzeczniczych Trybunału Konstytucyjnego jest akcentowana swoista, wyłączna rola Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w przedmiocie powołań sędziowskich. Dla przykładu – w uzasadnieniu wyroku z 5 czerwca 2012 r. (sygn. akt K 18/09) powiedziano wprost, iż jest to prerogatywa z art. 179, art. 144 ust. 3 pkt 17 i 20–23 konstytucji, oraz zakwestionowano wynikający z ówczesnego art. 55 par. 1 prawa o ustroju sądów powszechnych sztywny miesięczny termin, w którym głowa państwa winna dokonać aktu powołania na urząd sędziego. Jeszcze wcześniej, bo w postanowieniu z 23 czerwca 2008 r. (sygn. akt Kpt 1/08), podkreślono osobisty charakter uprawnienia prezydenta z art. 179 konstytucji, a w wyroku z 4 czerwca 2012 r. (sygn. akt K 18/09) argumentowano, że prezydent nie jest „notariuszem” decyzji innych organów, lecz dokonuje samodzielnej oceny przedstawionych mu kandydatur. W efekcie – uzasadniono – prezydent może odmówić uwzględnienia wniosku KRS. Ba! Samo Zgromadzenie Ogólne Trybunału Konstytucyjnego nie przedłożyło marszałkowi Sejmu uchwały z 17 lipca 2010 r. w sprawie przedstawienia kandydatów na stanowisko prezesa trybunału, gdyż adresatem tej czynności jest prezydent. I istotnie – dokonano jej po zaprzysiężeniu nowego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.

Otwarte pozostaje zatem pytanie, czy powołania sędziowskie realizowane po 10 kwietnia 2010 r. nie przez prezydenta w ramach jego osobistego uprawnienia (prerogatywy), lecz przez osoby, których kompetencje ograniczają się do tymczasowego wykonywania obowiązków prezydenta (art. 131 ust. 2 konstytucji), nie są dotknięte konstytucyjną i proceduralną wadliwością. Zwłaszcza że w dalszym orzecznictwie TK kontynuowano myśl o prerogatywie nominacyjnej prezydenta w zakresie powoływań na stanowiska sędziowskie (wyrok z 2 czerwca 2020 r., sygn. akt P 13/19; wyrok z 20 kwietnia 2020 r., sygn. akt U 2/20; wyrok z 4 marca 2020 r., sygn. akt P 22/19, oraz wyrok z 23 stycznia 2022 r., sygn. akt P 10/19).

Kryteria ustawowe

Wniosek jest oczywisty: brak prawnych podstaw do podważania – czy to indywidualnie, czy to gremialnie – statusu sędziowskiego tych osób, które brały udział w procedurze obarczonej wadą konstytucyjną, o ile spełniały one wówczas kryteria objęcia urzędu sędziego wyznaczone przepisami ustawy ustrojowej (np. prawo o ustroju sądów powszechnych) i uzyskały – umocowany prerogatywą – prezydencki akt powołania. Jest to racjonalne i w oczywisty sposób zapobiega anarchizacji wymiaru sprawiedliwości – a zwłaszcza wzajemnego podważania statusu sędziowskiego przez samych sędziów. Konkluzja ta jednak znajdzie potencjalne zastosowanie do sędziów powoływanych od 2018 r. dopiero wówczas, gdy Trybunał Konstytucyjny podważy zgodność z ustawą zasadniczą art. 9a ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Bez względu jednak i na to – operowanie obraźliwym i pozaprawnym sformułowaniem „neosędziowie” ma charakter wyłącznie publicystyczny. ©℗

Do dziś jest czynna rzesza sędziów, dla których etapem na ścieżce zawodowej była asesura sądowa oparta na przepisach zakwestionowanych przez Trybunał Konstytucyjny