Interpretacja pozwalająca na usunięcie prokuratora krajowego prowadzi do zakwestionowania siedmioletniej pracy śledczej osoby będącej postrachem mafiosów.

Prokurator Barbara Zapaśnik przez lata specjalizowała się w zwalczaniu przestępczości zorganizowanej. W 2016 r. wróciła do pracy w prokuraturze na podstawie tego samego przepisu co kilka lat później Dariusz Barski, do niedawna prokurator krajowy. Barskiego, powołanego przez poprzedni rząd, nie można było odwołać bez pisemnej zgody prezydenta. Dlatego minister sprawiedliwości prokurator generalny zamówił opinie prawne, z których wynikało, że przepis, na podstawie którego Barski wrócił ze stanu spoczynku, miał obowiązywać tylko przez 60 dni od wejścia w życie ustawy. W rezultacie już nie obowiązywał, gdy Barski ponownie zaczynał pracę w prokuraturze.

Podobną interpretację przyjął Sąd Okręgowy w Szczecinie, który umorzył postępowanie w sprawie działania na szkodę jednej ze spółek. Powód: w postępowaniu tym czynności podejmowała prokurator Zapaśnik, która również wróciła do prokuratury na podstawie przepisu, który już nie obowiązywał.

– Sąd, tak jak i autorzy opinii, nie widzi różnicy pomiędzy przywróceniem do stanu czynnego a powołaniem na stanowisko. A ta jest zasadnicza – mówi w wywiadzie dla DGP Barbara Zapaśnik i przypomina: – Od momentu przywrócenia do stanu czynnego przepracowałam 7,5 roku. W tym czasie prowadziłam wiele postępowań, w których wykonywałam liczne czynności: kierowałam szereg wniosków procesowych itp. Między innymi złożyłam wniosek o wznowienie postępowania w sprawie niesłusznie skazanego Arkadiusza Kraski, który to wniosek doprowadził do uchylenia wyroku i wyjścia na wolność tego skazanego.

Zdaniem Barbary Zapaśnik przyjęcie interpretacji sądu oznacza, że wszystkie czynności z jej udziałem trzeba będzie powtórzyć.

Prokuratura Regionalna w Szczecinie nie podjęła jeszcze decyzji, czy wniesie zażalenie na postanowienie tamtejszego SO.

Z prokurator Barbarą Zapaśnik rozmawia Piotr Szymaniak

SO w Szczecinie umorzył postępowanie karne z pani aktu oskarżenia. Stwierdził, że nie została pani skutecznie przywrócona ze stanu spoczynku, opierając się na interpretacji art. 47 ustawy – Przepisy wprowadzające ustawę – Prawo o prokuraturze (dalej p.w.p.o.p.), która posłużyła też do usunięcia ze stanowiska prokuratora krajowego Dariusza Barskiego. Zgodnie z tą wykładnią przepis obowiązywał od momentu wejścia w życie ustawy przez 60 dni, a decyzja o przywróceniu pani do służby zapadła kilkanaście dni później.

Nie mogę zrozumieć, jak to się stało, że trzy znamienite osoby – naukowcy, profesorowie – były w stanie zmienić treść obowiązującego przepisu. W ustawie nie ma zakreślonego czasu trwania przepisu i nie rozumiem, jak można, na podstawie opinii prawnych, go określić. To, że nasze ustawodawstwo było, jest i pewnie będzie niedoskonałe, nie oznacza, że trzech profesorów może arbitralnie ustalać czas obowiązywania normy prawnej. Gdyby ustawodawca chciał, by ten przepis obowiązywał 60 dni, to wprost by to napisał.

Jako prokurator z czterdziestoletnim doświadczeniem nigdy nie widziałam takiej sytuacji, żeby interpretacji przepisów – wiążącej, jak się okazało, i z daleko idącymi skutkami – dokonały trzy osoby, które na zlecenie ministra sprawiedliwości przedstawiły swe opinie. One nie mają żadnych uprawnień do tego, by dokonywać wiążącej interpretacji prawa. Od tego są sądy lub Trybunał Konstytucyjny.

Czy przypomina sobie pani inną sytuację, w której data obowiązywania jakiegoś przepisu musiałaby być wyinterpretowana?

Nie. Czasem dochodziło do sporów co najwyżej o to, od kiedy dany przepis obowiązuje. Natomiast moja interpretacja tego przepisu w kontekście całej ustawy wynika stąd, że ustawodawca nie określił końcowego terminu obowiązywania art. 47 p.w.p.o.p. On obowiązuje tak długo, póki nie pojawi się inny przepis, który go uchyli lub określi datę utraty jego mocy.

Ani z uzasadnienia projektu ustawy, ani ze stenogramów komisji, która nad nim pracowała, nie wynika, by regulacja ta miała mieć czasowy charakter czy też, że jakimś problemem będzie to, jeśli nie określi się terminu jej obowiązywania.

Przepisy, w których ustawodawca zawęził termin ich obowiązywania do 30 i 60 dni, odnosiły się do osób, które wówczas były prokuratorami czynnymi. W 2016 r. zmieniona została struktura prokuratury: Prokuraturę Generalną zastąpiła Prokuratura Krajowa, a w miejsce prokuratur apelacyjnych utworzono regionalne. Trzeba było więc jak najszybciej przesądzić, jaki jest status osób pracujących w znoszonych jednostkach i powołać je do nowo tworzonych. Gdyby iść tym tokiem rozumowania, jaki przedstawiono w opiniach, to konsekwentnie powinniśmy uznać, że po 2016 r. skończył się termin na powoływanie kogokolwiek do tych prokuratur, a przecież to czysty absurd.

Rozumiem, że zawsze może się pojawić potrzeba – związana czy to z trudną sytuacją kadrową, czy też ze skomplikowanym śledztwem – zwrócenia się do doświadczonego prokuratora z propozycją powrotu do służby.

Tak, np. gdyby zdarzyła się jakaś katastrofa, która implikuje jakieś trudne, wielowątkowe i wieloetapowe postępowanie, to dlaczego by nie powierzyć tego doświadczonemu śledczemu, jeśli ten zechciałby wrócić ze stanu spoczynku? W przekonaniu autorów opinii przepis umożliwiający powrót do służby czynnej został ustanowiony specjalnie dla prokuratorów, których w 2010 r. nie powołano ponownie do Prokuratury Generalnej i w geście sprzeciwu odeszli oni ze służby. Regulacja ta miała niby dotyczyć powrotu do służby osób przeniesionych w stan spoczynku z przyczyn innych niż wiek lub trwała niezdolność do pełnienia obowiązków. Bogiem a prawdą, nie wiem, z czego wynika taka interpretacja art. 47. Przecież nie z treści tego przepisu, czego mój przypadek jest najlepszym dowodem. Ja nie byłam prokuratorem Prokuratury Generalnej, lecz apelacyjnej, odeszłam w stan spoczynku ze względu na osiągnięcie wieku 55 lat (wtedy obowiązywał taki limit), a też zostałam przywrócona do służby w trybie art. 47 p.w.p.o.p.

Notabene kiedyś przejście na emeryturę z powodu wieku było drogą w jedną stronę. Nie było formalno-prawnej możliwości powrotu. Wyjątkiem były sytuacje, gdy ktoś odchodził w stan spoczynku z powodu likwidacji jednostki albo ze względu na stan zdrowia. Wówczas mógł wrócić, gdy mu się np. poprawiło. Po dwóch latach znajomi powiedzieli mi, że pojawiła się podstawa prawna umożliwiająca powrót osobom, które przeszły w stan spoczynku z powodu wieku, więc z niej skorzystałam. Dobrze, że takie przepisy wprowadzono, bo starzy prokuratorzy mają coś, czego żaden młody prokurator nie ma.

Doświadczenie.

Dokładnie. Co ciekawe, nawet gdyby ktoś się upierał – z czym się absolutnie nie zgadzam, że można było wrócić do służby tylko w terminie 60 dni od wejścia w życie ustawy – to ja wniosek złożyłam przed upływem tego terminu. A przecież nie miałam żadnego wpływu na to, kiedy on zostanie rozpatrzony przez PG.

Czy była potrzeba zakreślania czasu obowiązywania tego przepisu?

Nie. Artykuł 47 p.w.p.o.p. jest niezwykle prosty i logiczny. Prokurator pozostający w dniu wejścia w życie przepisu w stanie spoczynku może wrócić na swój wniosek do służby na ostatnio zajmowane stanowisko lub równorzędne, przy czym uprawnienie to nie dotyczy tych, którzy odeszli z przyczyn zdrowotnych. Do tego par. 3 tego przepisu mówi, że prokurator, który wrócił w tym trybie do służby, może – uwaga – w każdym czasie na swój wniosek wrócić w stan spoczynku. A skoro tak, to art. 47 nie może być przepisem czasowo obowiązującym.

Wyobraźmy sobie sytuację, w której np. ja wracam do służby w wieku 56 lat i nawet mieszczę się w tych 60 dniach od dnia wejścia w życie ustawy, ale po upływie kilku miesięcy uznaję, że jednak ta decyzja była błędna, i chcę wrócić z powrotem w stan spoczynku. W końcu art. 47 par. 3 daje mi możliwość w każdym czasie do złożenia takiego wniosku. Jeśli jednak – jak chcą autorzy opinii – art. 47 miałby obowiązywać tylko przez 60 dni, to okazałoby się, że to, co takim osobom obiecał ustawodawca w par. 3, czyli powrót na prokuratorską emeryturę, już nie obowiązuje. Byłaby to swoista pułapka. Prokurator w stanie spoczynku dostaje 75 proc. uposażenia. Gdy decyduje się wrócić do służby, dostaje tylko o 25 proc. większą pensję. I gdyby art. 47 obowiązywał tylko przez 60 dni, to okazałoby się, że dla takiego prokuratora, który wraca do ciężkiej pracy za de facto 25 proc. pensji, nie byłoby już możliwości zmiany decyzji – musiałby pracować do 60. roku życia w przypadku kobiet lub 65. w przypadku mężczyzn.

Paragraf 3 tego przepisu ewidentnie świadczy o tym, że art. 47 nie mógł obowiązywać tylko od 4 marca do 4 maja 2016 r. Przecież ktoś mógł być przywrócony do służby 4 maja. Jak on wówczas miałby skorzystać z powrotu w stan spoczynku „w każdym czasie”, skoro niby od następnego dnia ta regulacja rzekomo już by nie obowiązywała?

W jednej z opinii prawnych wskazano, że celem art. 47 było zorganizowanie (strukturalne i personalne) prokuratury, a kompleksowa analiza całej ustawy prowadzi do wniosku, że osiągnięcie zamierzonego celu powinno nastąpić we wskazanych w innych przepisach 30- i 60-dniowym terminie.

Rzeczywiście, zgodnie z art. 35 p.w.p.o.p. prokurator generalny, na wniosek prokuratora krajowego, miał powołać prokuratorów Prokuratury Krajowej w terminie 30 dni spośród prokuratorów z jednostek wskazanych w tym przepisie. Z kolei art. 38 przewiduje, że PG na wniosek PK powoła prokuratorów prokuratur regionalnych spośród prokuratorów dotychczasowych prokuratur apelacyjnych i okręgowych w terminie 60 dni. Ewidentnie widać, że te terminy dotyczą powołania prokuratorów aktualnie pracujących. Tymczasem art. 47 odnosi się nie do powołania, lecz do przywrócenia ze stanu spoczynku, i nie na wniosek PK, lecz na wniosek danej osoby, która chciałaby do służby wrócić.

Przyrównywanie art. 47 do art. 35 czy 38 jest nieporozumieniem, bo one odnoszą się do odrębnych sytuacji. Oczywiste jest, że prokuratorów z likwidowanych jednostek trzeba było jak najszybciej powołać do nowo tworzonych, by wiedzieli, na jakim są stanowisku i gdzie pracują, jakie są ich zarobki i kto ma je wypłacać. I temu służyło zakreślenie krótkich terminów dla PK i PG na zorganizowanie nowej struktury. A to, czy jakiś prokurator przebywający w stanie spoczynku będzie mógł wrócić po miesiącu czy roku, czy dwóch od wejścia w życie ustawy, to z punktu widzenia funkcjonowania prokuratury nie ma żadnego znaczenia.

Jeśli oni są adresatami tej normy – bo przywrócenie do służby czynnej odbywa się na ich wniosek – to chyba przepis jasno musiałby określać, do jakiego terminu mają złożyć wniosek, gdyby ta możliwość była ograniczona w czasie? Bo, jak rozumiem, może być tak, że ktoś wraca do pracy w prokuraturze np. po roku od wejścia w życie ustawy, prowadzi śledztwa, podejmuje szereg decyzji procesowych i nagle okazuje się, że ten powrót był nieskuteczny, a podejmowane czynności są nieważne i trzeba je powtarzać?

Tak by wychodziło. A za każdą sprawą kryje się określony pokrzywdzony – obywatel albo jakiś podmiot gospodarczy. I teraz te wszystkie czynności miałyby być kwestionowane. Gdyby w wyniku mojego niedopatrzenia przez dwa lata były wykonane czynności, które teraz należy powtarzać, to pierwsza biłabym się w pierś.

W postanowieniu o umorzeniu sąd bezkrytycznie przyjął, że przepis, na podstawie którego przywrócono mnie do służby, obowiązywał 60 dni, bez poważnej analizy. Sąd – tak jak autorzy opinii – nie widzi różnicy pomiędzy przywróceniem ze stanu spoczynku a powołaniem na stanowisko. A różnica jest zasadnicza. Inny tryb, inny wnioskodawca, więc przenoszenie terminów dotyczących powołania prokuratora na wniosek PK, na przywrócenie ze stanu spoczynku na wniosek samego prokuratora, jest absolutnie nieuprawnionym zabiegiem.

Jakie są konsekwencje umorzenia? Czy wystarczy, jak ten sam akt oskarżenia wniesie inny prokurator, by proces mógł ruszyć?

Sąd przyjął, że należy postępowanie umorzyć w związku z brakiem skargi uprawnionego oskarżyciela. Jeżeli już sąd przyjmuje, że akt oskarżenia podpisała osoba, która nie miała do tego prawa, a wykonywała ona czynności w sprawie, to automatycznie trzeba uznać je za nieważne. Tę sprawę przez ponad pięć lat prowadziłam ja i jeszcze dwóch innych prokuratorów, więc czynności, które ja wykonywałam, trzeba będzie powtórzyć. Będąc święcie przekonaną, że mam do tego prawo, a nawet obowiązek, wydawałam np. postanowienie o przeszukaniu. Pytanie, jak potraktować uzyskane dowody? W praktyce oznacza to, że postępowanie przygotowawcze potrwa pewnie kolejne dwa lata. Nie mówiąc już o tym, że jeśli sąd upiera się przy tym, że ja jako prokurator nie miałam prawa do wykonywania czynności, to zamiast umarzać postępowanie, powinien był zwrócić sprawę do prokuratury w celu uzupełnienia braków. v, jaką podjął sąd, w mojej ocenie jest wadliwa.

Przyczyną tego zaś było pobieżne i mało wnikliwe rozważenie okoliczności – czy zostałam właściwie przywrócona ze stanu spoczynku – w kontekście wszystkich dostępnych dowodów, co zostało zastąpione spekulacjami, gołosłownymi stwierdzeniami. Jednym z nich było to o potrzebie wzmocnienia kadry w Prokuraturze Krajowej osobami z dawnej Prokuratury Generalnej. Tymczasem ja nigdy w Prokuraturze Generalnej nie byłam. Nadto z innych regulacji tej ustawy wynikało, iż kadra prokuratorów się zwiększy w związku z przyjęciem do powszechnych jednostek prokuratorów wojskowych.

Z przepisem z art. 47 wiąże się jeszcze jeden aspekt. Mianowicie dla dobra jakiejś sprawy konieczny jest udział prokuratora mającego doświadczenie w danej kategorii spraw. I prokurator ten chce wrócić do służby, ale nie w terminie od 4 marca do 4 maja 2016 r. – gdyż musi uregulować swe sprawy osobiste – ale 1 czerwca 2016 r. Albo gdy taka potrzeba ujawni się trzy lata później? Dlaczego nie skorzystać z wiedzy i doświadczenia takiej osoby?

Dlatego uważam, że na treść tego przepisu trzeba patrzeć jak na bardzo korzystną dla prokuratury regulację prawną, która to korzyść ma o wiele szerszy aspekt niż ten widziany przez oskarżonych i ich obrońców.

Postanowienie o umorzeniu podlega przecież zażaleniu.

Gdybym była czynnym prokuratorem, od razu skierowałabym zażalenie. Niestety ja nie mogę tego zrobić, bo od grudnia 2023 r. jestem w stanie spoczynku, ponieważ zgodnie z aktualnie obowiązującym systemem prawnym, gdy prokurator chce pracować po ukończeniu 65. roku życia, musi wystąpić o zgodę na dalsze zatrudnienie. Wniosek trzeba złożyć na sześć miesięcy przed osiągnięciem tego wieku. A ja ten moment przegapiłam, zrobiłam to zbyt późno i siłą rzeczy znalazłam się w stanie spoczynku. Od momentu przywrócenia do stanu spoczynku przepracowałam 7,5 roku. W tym czasie prowadziłam wiele postępowań, w których wykonywałam liczne czynności: kierowałam szereg wniosków procesowych itp. Między innymi złożyłam wniosek o wznowienie postępowania w sprawie niesłusznie skazanego Arkadiusza Kraski, który to wniosek doprowadził do uchylenia wyroku i wyjścia na wolność tego skazanego. Wniosek ten był poprzedzony dowodami, które ja przeprowadziłam; to ja wydawałam postanowienia w zakresie np. przesłuchania świadków incognito. I co, teraz trzeba będzie powtarzać te czynności? Tuż przed przejściem w stan spoczynku skierowałam akt oskarżenia przeciwko szczecińskiemu adwokatowi, który obejmuje 15 czynów. Zakładam, że jego obrońcy skierują podobny wniosek. Twierdzenie dzisiaj, że moja ponad siedmioletnia praca ma być powtarzana… Brakuje mi słów, by to skomentować. ©℗

Rozmawiał Piotr Szymaniak
* Barbara Zapaśnik, prokurator Prokuratury Regionalnej w Szczecinie w stanie spoczynku