Jeśli strona lub jej pełnomocnik nie kwestionowali w przeszłości legalności składu, to nie powinni mieć możliwości wznowienia postępowania na tej podstawie.

Już samo widmo wykluczenia choćby części z 3 tys. sędziów wybranych przez nową Krajową Radę Sądownictwa może doprowadzić do zapaści w sądownictwie. Jeśli jednak do tego dołożymy konieczność ponownego rozpoznawania spraw, w których wydali oni orzeczenia, to wymiar sprawiedliwości tego nie wytrzyma – twierdzą eksperci. Co prawda, wszystkie koncepcje rozwiązywania problemu tzw. neosędziów zakładają, że wydane przez nich orzeczenia nie mogą być unieważnione ex lege, to jednak w indywidualnych sprawach strony powinny mieć możliwość ich podważania.

O ile w postępowaniu karnym niewłaściwy skład sądu jest zgodnie z art. 439 par. 1 pkt 2 kodeksu postępowania karnego bezwzględną przyczyną odwoławczą, to już nie stanowi przesłanki do wznowienia postępowania w trybie art. 540 k.p.k. W postępowaniach administracyjnych jest już natomiast taką przesłanką i można na tej podstawie żądać wznowienia postępowania. Analogicznie jest to ukształtowane w kodeksie postępowania cywilnego. W jednym i drugim przypadku skargę o wznowienie wnosi się w terminie trzymiesięcznym od dnia, w którym strona dowiedziała się o podstawie wznowienia.

Ryzyko sądowego armagedonu

Podczas debaty pt. „Wymiar sprawiedliwości w Polsce – perspektywa na najbliższą przyszłość” prof. Tadeusz Zembrzuski, procesualista z Uniwersytetu Warszawskiego, wskazywał, że jeżeli dojdzie, czy to do radyklanej, czy ostrożnej weryfikacji powołań sędziowskich, to ustawodawca będzie musiał się zmierzyć z problemem wznowienia postępowań.

– Jeśli ustawodawca się nie zabezpieczy, to strony będą z tej możliwości korzystać, bo obowiązkiem każdego adwokata czy radcy prawnego jest, by w interesie klienta sięgać do środków zaskarżenia, które dają jakąś szansę weryfikacji rozstrzygnięcia – mówił prof. Zembrzuski, dodając, że wymiar sprawiedliwości nie jest w stanie systemowo udźwignąć ponownego rozpoznawania setek tysięcy, a możne nawet milionów spraw.

Zdaniem procesualisty, aby nie doprowadzić do armagedonu w wymiarze sprawiedliwości, trzeba ustawowo ograniczyć czas na zaskarżanie wyroków wydanych przez neosędziów. Choć, jak przyznaje, jest to kontrowersyjna koncepcja, to na gruncie kodeksu postępowania cywilnego nie można mówić np. o ekspektatywie wniesienia nadzwyczajnego środka zaskarżenia, bo nie ma nabytych praw procesowych.

Także w opinii prof. Roberta Kulskiego z Uniwersytetu Łódzkiego ingerencja ustawodawcy jest konieczna, bo ryzyko masowego podważania wyroków jest realne i poważne.

– Niezależnie od wielu dylematów trzeba zadbać o stabilność systemu procesowego. Ta trwałość jest wartością fundamentalną. Dlatego trzeba przyjąć założenie, że orzeczenia wydane z udziałem neosędziów zostaną utrzymane, bo inaczej w każdej sprawie będzie tykać bomba z opóźnionym zapłonem – tłumaczył prof. Kulski.

Stowarzyszenie Sędziów Polskich „lustitia” opracowuje właśnie nowy projekt specustawy regulujący status neosędziów, który będzie również zawierał epizodyczne przepisy dotyczące wznawiania postępowań, w których brali oni udział. Zgodnie z nimi osoby, które wykorzystując dostępne środki procesowe, kwestionowały status neosędziów, powinny mieć zapewnioną możliwość wznawiania postępowań, mimo np. upływu terminu. Być może takie rozwiązanie obejmie również postępowania karne.

– Cały czas istniała możliwość podważania legalności powołania sędziego będącego członkiem składu orzekającego choćby w postaci wniosku o wyłączenie sędziego. Jeśli strony czy ich pełnomocnicy nie składali takich wniosków ani nie podnosili tego zarzutu w środkach zaskarżenia, to nie można im teraz przyznawać specjalnego terminu na wznowienie postępowania. Bo wówczas koncept stabilności orzeczeń i pewności prawa legnie w gruzach – mówi nam sędzia Krystian Markiewicz, prezes Iustitii. – Natomiast nie zgadzam się fundamentalnie z pomysłem ograniczenia możliwości korzystania ze środków procesowych tym stronom, którym one przysługują – dodaje sędzia Markiewicz.

Bez dodatkowej premii

Zgodnie z tą koncepcją strony, które w przeszłości nie kwestionowały statusu sędziego, ale wobec których nie upłynie trzymiesięczny termin na wznowienie postępowania, powinny mieć mimo wszystko prawo do wznowienia postępowania na zasadach ogólnych. Tyle że –jeśli taki projekt zostanie oficjalnie przedstawiony – duża część pełnomocników w obecnie toczących się postępowaniach może na wszelki wypadek składać wnioski o wyłączenie sędziego, by otworzyć sobie drogę do wznowienia postępowania. A wówczas liczba potencjalnych postępowań, które nawet według epizodycznej ustawy będą się kwalifikowały do wznowienia, może znacząco wzrosnąć. Zwłaszcza że nawet twórcy projektu specustawy nie wierzą, by za kadencji obecnego prezydenta weszła ona w życie. A im więcej czasu upłynie od upublicznienia projektu do jego wejścia w życie, tym liczniejsza będzie grupa, która będzie miała prawo skorzystać z tej instytucji.

– Dlatego szukamy rozwiązania. Być może trzeba będzie przesądzić w przepisach, że wznawianie postępowań będzie możliwe dla stron, które w ich trakcie podnosiły ten argument do pewnej daty, tak by z jednej strony nie pozbawiać tych ludzi praw, a z drugiej nie wysadzić systemu w powietrze – zapewnia sędzia Markiewicz.

Poza tym, jak zauważa prof. Jerzy Pisuliński z Uniwersytetu Jagiellońskiego, choć mocą ustawy można ograniczyć możliwość składania wniosku o wznowienie postępowania, to trzeba to zrobić zgodnie z konstytucją. Bo z jednej strony w trosce o pewność prawa i bezpieczeństwa obrotu należy dążyć w jakiejś mierze do ograniczenia możliwości wznawiania postępowań, a z drugiej trzeba brać pod uwagę konstytucyjne czy konwencyjne prawo do sądu. – Bo jeżeli sąd nie był właściwie obsadzony, to wznowienie ma służyć realizacji prawa do niezawisłego sądu ustanowionego ustawą – wskazuje prof. Pisuliński. ©℗

ikona lupy />
Kiedy podnieść zarzut niewłaściwego składu / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe