Czy kompozycja ruchów może być chroniona prawem? Jakąś wskazówką będzie amerykański wyrok.

Amerykański sąd apelacyjny wznowił proces przeciwko producentowi gier wideo w związku z wykorzystaniem opatentowanych ruchów tanecznych. Jego wynik pomoże usystematyzować pozycję twórców układów tanecznych w przestrzeni prawnej, a ponadto może się przyczynić do zarysowania granic korzystania z pracy innych osób w grach wideo.

Miejsce tańca w prawie

Taniec jest jedną z najstarszych form ludzkiej ekspresji. Uznanie go za formę przedmiotu prawa autorskiego nie sięga aż tak daleko w przeszłość. Pomimo że w art. 1 polskiej ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych utwory sceniczne, sceniczno-muzyczne, choreograficzne i pantomimiczne ujęte są od 1994 r., to akurat te choreograficzne traktowane były – mówiąc delikatnie – po macoszemu, a dziedzina praw autorskich do choreografii pozostaje w dużej mierze dzikim lądem. To po części też dlatego, że niewiele sądów miało okazję rozważyć zakres ochrony praw autorskich dla utworów choreograficznych. Sprawa, która toczy się przed amerykańskim sądem – mimo odmiennych realiów prawnych – daje okazję, by w końcu ten niezbadany ląd eksplorować i wyznaczyć zasady, które powinny nim rządzić, w tym by wypracować kryteriów uznania układ ruchów za utwór w rozumieniu przepisów. Jest też szansa, że w toku tego postępowania dowiemy się, kiedy mamy do czynienia z naruszeniem, a kiedy tylko z wpadającym w oko podobieństwem ruchów tancerzy.

O co to całe zamieszanie?

W lutym 2021 r. Kyle Hanagami złożył wniosek o rejestrację praw autorskich do swojej choreografii stworzonej na potrzeby teledysku Charliego Putha „How Long” z 2017 r. (w USA można rejestrować utwory, by wzmocnić ich ochronę prawną). Urząd ds. praw autorskich zatwierdził wniosek 20 lutego 2021 r.

Epic Games jest deweloperem jednej z najbardziej popularnych od lat gier wideo „Fortnite”, z przychodami przekraczającymi 10 mld dol. Gra zawiera rozległy wirtualny świat, w którym gracze mają swoje awatary. Mogą modyfikować swoje cyfrowe wizerunki, kupując tzw. emotki, które są wirtualnymi animacjami wykorzystywanymi do okazania np. radości z wygranej. Wirtualny przedmiot lub ruch tanecznego sprzedawany w sklepie gry „Fortnite” można kupić już za kilka dolarów, ale są i takie, które kosztują wiele razy więcej. Wszystkie te transakcje odbywają się przy użyciu V-dolców – waluty w grze.

Emotkę taneczną, która znalazła się u źródła tej sprawy, Epic Games w 2020 r. sprzedawał za 500 V-dolców (5 dol.).

Kroki sądowe

Kyle Hanagami pozwał w 2022 r. Epic Games, zarzucając firmie, że stworzyła i uwzględniła w grze emotkę „It’s Complicated”, która powiela odrębną, krótką – w grze mogącą trwać maksymalnie 3 s – sekwencję składającą się z czterech ruchów jego zarejestrowanego utworu choreograficznego.

Firma Epic Games domagała się oddalenia roszczeń, utrzymując, że ruchy choreografii do utworu „How long” i emotka „It’s Complicated” nie są podobne.

Sąd Okręgowy dla Centralnego Okręgu Kalifornii ustalił, że rzekomo skopiowane przez Epic Games ruchy do utworu „How long” „nie podlegały ochronie” na mocy ustawy o prawie autorskim, ponieważ zawierały wyłącznie „mały element” zarejestrowanego dzieła Kyle’a Hanagamiego. 3 października 2022 r. sprawa została oddalona.

Choreograf się odwołał i zdołał przekonać sąd apelacyjny, że sąd pierwszej instancji błędnie zastosował test istotnego podobieństwa. Wyrok został uchylony, a sprawa przekazana do ponownego zbadania.

Choreografia utworem?

A jak jest w Polsce? Skoro sama ustawa wymienia wprost utwór choreograficzny jako coś objętego ochroną prawnoautorską, o samej zasadzie nie ma co dyskutować. Diabeł oczywiście tkwi w szczegółach. Wskazówki, jakie dał Sąd Apelacyjny w Poznaniu w wyroku z 29 grudnia 2010 r. (sygn. akt I ACa 975/10), choć celne, nie wydają się jednak nadzwyczaj pomocne w praktyce. Stwierdził on bowiem, że układ choreograficzny będzie chroniony wyłącznie w zakresie elementów indywidualnych i oryginalnych, a pozostałe jego składniki, niewykazujące cechy twórczości, mimo że występujące w chronionym utworze, same nie będą przedmiotem prawa autorskiego. Sąd nie wskazał jednak, jak rozróżnić te składniki.

Oczywiście choreografia, podobnie jak inne formy sztuki, często składa się z niemożliwych do ochrony elementów i dopiero ich wybór i ułożenie mogą wytworzyć taką ochronę. Częste redukowanie choreografii zaledwie do „pozy” prowadzi do ignorowania takich elementów jak pozycja ciała, kształt ciała, działania ciała, przejścia, wykorzystanie przestrzeni, synchronizacja, pauzy, energia, kanon, motyw, kontrast i powtórzenia. Odpowiedni ich dobór prowadzi właśnie do powstania układu tanecznego i – zazwyczaj – utworu.

W przypadku utworów choreograficznych w prawniczym świecie przyjmuje się, że swoboda twórcza ograniczona jest przez dominujące standardy układów tanecznych czy sekwencje powszechnie znanych kroków i pozycji tanecznych i akrobatycznych. Jednocześnie, aby można było mówić o ochronie na gruncie polskich przepisów i prawa autorskiego, ruchy muszą posiadać cechę oryginalności i indywidualności.

Batalia wytoczona przez Kyle’a Hanagamiego, na której wynik czekamy, jest o tyle ważna, że ruchy taneczne stały się w ostatnich latach wszechobecne w kulturze i pojawiają się chociażby w filmach na TikToku. Rzeczywistość zatem zmusiła sądy, aby ustaliły, co w choreografii podlega, a co nie, ochronie prawnej.

Choreografowie na całym świecie będą teraz śledzić ruchy sądu amerykańskiego. Zobaczymy, czy ta choreografia ich ucieszy i zapewni im ochronę. ©℗