Bank nie może żądać od klienta, którego umowa kredytowa została uznana za nieważną, zwrotu zwaloryzowanej kwoty wypłaconego kapitału albo jakiegokolwiek wynagrodzenia za bezpodstawne korzystanie z niego – na takim stanowisku stoi rzecznik praw obywatelskich, który dołączył do postępowania sądowego wytoczonego przez bank frankowiczom.

Chodzi o sprawę, w której po unieważnieniu przez sąd umowy kredytowej ze względu na występujące w niej klauzule abuzywne bank domaga się od swoich byłych klientów zwrotu kilkuset tysięcy złotych. Te pieniądze mają być rekompensatą za korzystanie przez lata z kapitału należącego do banku.

Zdaniem prof. Marcina Wiącka tego typu żądanie jest sprzeczne z głośnym wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 15 czerwca 2023 r. w sprawie C-520/21, w którym unijny sąd pozbawił banki stosujące niekorzystne i zarazem bezprawne postanowienia umowne prawa do domagania się od swoich klientów jakichkolwiek opłat związanych z unieważnieniem umów kredytowych. Według RPO uznanie przez sąd roszczeń banku za zasadne mogłoby doprowadzić do sytuacji, w której stosujący nieuczciwe zapisy podmiot dostanie większe wynagrodzenia za unieważnienie umowy niż za jej wykonanie.

Przedstawiciele banku argumentują, że wyrok TSUE nie przesądza kwestii zwaloryzowanej kwoty kredytu i domagania się zwrotu wynikającej stąd nadwyżki. RPO uważa jednak, że unijna dyrektywa 93/13 jasno zabrania czerpania korzyści z działań godzących w interesy konsumentów. Do takich należy zaliczyć klauzule abuzywne. Dodatkowo również polski kodeks cywilny nie przewiduje możliwości waloryzacji świadczeń pozostających w związku z działalnością przedsiębiorstwa, a więc w tym przypadku również banku. Na podobnym do prof. Marcina Wiącka stanowisku stanął Sąd Apelacyjny w Białymstoku, który w lutym 2020 r. (sygn. akt I ACa 635/20) uznał, że polskie prawo cywilne nie daje bankom możliwości żądania dalszych roszczeń na podstawie nieważnej umowy kredytowej.

Trzeba jednak pamiętać, że rozstrzygnięcia luksemburskiego trybunału są jedynie wskazówką interpretacyjną, która powinna zostać wzięta pod uwagę przez sądy krajowe decydujące o konkretnych sprawach. Oznacza to, że w praktyce sąd polski może orzec odmiennie od wydawałoby się oczywistej wykładni zaproponowanej przez TSUE. Z tego rodzaju swobodą polskiego wymiaru sprawiedliwości mieliśmy do czynienia w przypadku wrześniowego wyroku SN (II CSKP 1627/22), kiedy to sąd odmiennie od dotychczasowego orzecznictwa TSUE rozstrzygnął na niekorzyść frankowiczów sprawę dotyczącą przewalutowania kredytu. Orzeczenie spotkało się z krytyczną reakcją środowiska prawniczego. Jednak z uwagi na brak uchwały całej Izby Cywilnej Sądu Najwyższego również w przyszłości można się spodziewać zaskakujących i niekoniecznie zgodnych ze wskazaniami TSUE rozstrzygnięć polskich sądów. ©℗