Rodzice mogą wykorzystywać dzieci do zarabiania w sieci. Nie ma jasnych przepisów, które wyznaczają im granice. Nad rekomendacjami pracują europejskie organy ochrony danych.

Dzieci zarabiają w sieci duże pieniądze

Bohater youtube’owego kanału „Siema Tu Marcel” ma siedem lat i właśnie poszedł do pierwszej klasy. Pierwsze wideo z jego udziałem pojawiły się w sieci cztery lata temu, dobijając do 7,5 mln wyświetleń. Konto na YT ma także jego siostra Lenka. Ona w lipcu skończyła 13 lat i może pochwalić się zasięgiem regularnie przekraczającym milion wyświetleń. Oba ich konta prowadzą rodzice. Podobnie jak wideoblog Marcela Mazura, który zaczął jako siedmiolatek siedem lat temu (i on jest częścią rodzinnego konglomeratu; konta mają też starszy brat i tata). Podobnych przykładów są w polskim internecie dziesiątki.

Dziecięce konta zarabiają na liczbie wyświetlonych filmów. Milion odsłon wideo na YouTube może przynieść twórcy od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych. A to nie koniec – dzieci w produkcjach ze swoim wizerunkiem reklamują też zabawki czy sprzęt sportowy. To dodatkowe źródło przychodu. Prowadzenie kont przez rodziców jest legalne na wszystkich platformach społecznościowych. Ich zasady wymagają jednak jasnego oznaczenia tego faktu. Choć dla dorosłych prowadzenie regularnie odświeżanego kanału w takich serwisach jest często pełnoetatową pracą, w której obowiązują umowy i ochrona pracownicza, dzieci zdane są tylko na odpowiedzialność rodziców. To prawna luka.

"Karta ochrony dzieci w reklamie" nie wystarczy

Rada Reklamy w 2019 r. opublikowała rekomendacje w sprawie udziału dzieci w przekazach promocyjnych, czyli Kartę ochrony dzieci w reklamie. Zaleca ona m.in., by w procesie produkcji reklamy unikać jakichkolwiek zagrożeń dla zdrowia lub bezpieczeństwa dzieci i ich ekspozycji na silny stres. Wśród zaleceń znalazła się też porada, by użycie wizerunku dzieci było ograniczone do minimum, a najmłodszych pokazywano jedynie w przyjaznym kontekście i nie wykorzystywano ich do bezpośredniego zachwalania produktów. – Rekomendujemy, aby rodzice nieletnich influencerów i influencerek korzystali z tego dokumentu – przekonuje Lucyna Pruska z Rady Reklamy. Dostosowanie się do samoregulacji nie jest jednak obowiązkowe.

Jak słyszymy w Głównym Inspektoracie Pracy (GIP), polskie prawo dopuszcza wykonywanie przez dzieci do 16. roku życia zajęć zarobkowych wyłącznie za zgodą rodzica lub przedstawiciela ustawowego. A i to w ograniczonym zakresie, bo tylko dla podmiotów prowadzących działalność kulturalną, artystyczną, sportową lub reklamową. Aby dziecko podjęło zatrudnienie, zgodę na to musi wydać inspektor pracy. Przepisy te – w ocenie GIP – nie mają jednak zastosowania w przypadku dziecięcych kanałów prowadzonych przez rodziców w mediach społecznościowych. – Angażowanie dzieci przez rodziców do występowania w tych materiałach nie wymaga uzyskania zezwolenia – przekonuje rzecznik instytucji Juliusz Głuski-Schimmer. I dodaje, że regulacja tego obszaru wymagałaby interwencji ustawodawcy. Pomysłów na takie regulacje jednak na razie nie ma.

Kary dla rodziców influencerów

Inaczej jest na przykład w Słowenii, gdzie w listopadzie 2022 r. po raz pierwszy nałożono karę na rodziców dziecięcych influencerów. Musieli zapłacić za nadużycia 1,5 tys. euro. Tam rodzice, aby prowadzić komercyjne konto dziecka, muszą mieć zgodę inspekcji pracy, a więc obowiązuje ich prawo analogicznie do naszych przedsiębiorców. Ukarani nie dopełnili tego warunku. Tymczasem problem dzieci występujących w serwisach społecznościowych to nie tylko kwestia prawa pracy, lecz także ochrony danych osobowych. W tej kategorii mieści się wizerunek dziecka. – Urząd Ochrony Danych Osobowych nieustannie przypomina, że prawo do prywatności i ochrona danych osobowych przysługują również dziecku – mówi rzecznik UODO Adam Sanocki. Przypomina też, że najmłodsi zasługują na szczególną ochronę.

– Dzieci mogą być mniej świadome ryzyka, konsekwencji, zabezpieczeń i praw przysługujących im w związku z przetwarzaniem danych osobowych. Taka szczególna ochrona powinna mieć zastosowanie przede wszystkim do wykorzystywania danych osobowych dzieci do celów marketingowych lub do tworzenia profili osobowych – zaznacza. Sanocki przypomina, że osoba, która ukończyła 16 lat, ma prawo domagać się usunięcia jej danych. Takie precedensy miały już w Europie miejsce. W Austrii już kilka lat temu 18-latka pozwała rodziców za to, że mimo próśb nie usunęli jej fotografii z Facebooka. Sanocki dodaje, że w Europejskiej Radzie Ochrony Danych – instytucji tworzonej przez krajowe odpowiedniki naszego UODO – trwają prace nad opracowaniem wytycznych dotyczących przetwarzania danych osobowych najmłodszych. Rzecznik praw dziecka ani Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie odpowiedziały na nasze pytania o ocenę zjawiska dziecięcych influencerów. ©℗

Słowenia nałożyła już pierwszą karę na rodziców influencerów