Zbrodnia sądowa nie jest błędem wyłączającym odpowiedzialność dyscyplinarną i karną sędziego, który ją popełnił choćby jeden raz. Oskarżony o nią może jednak, w ramach obrony, ujawnić to, co się działo w czasie narady nad bezprawnie wydanymi wyrokami.
Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego w pełnym składzie rozstrzygnęła problemy prawne, które powstały na kanwie sprawy dyscyplinarnej emerytowanego sędziego SN Edwarda M., który w czasie stanu wojennego, jako sędzia wojskowy, brał udział w skazywaniu, częstokroć na kary więzienia, działaczy „Solidarności”. Sędziemu – aktualnie w stanie spoczynku – zarzucono popełnienie komunistycznej zbrodni sądowej, jednak obrona wskazywała, że podczas orzekania, nie wykazywał się gorliwością w ściganiu opozycjonistów, a nawet sprzeciwiał się wyrokom.
Stąd pojawiły się w toku procedowania trzy zasadnicze problemy prawne, które miał rozstrzygnąć ostatecznie SN w pełnym składzie Izby. Pierwszy dotyczył ogólniejszej kwestii – potencjalnej odpowiedzialności dyscyplinarnej a nawet karnej sędziego w razie gdyby popełnił on w trakcie orzekania błąd co do oceny faktów i dowodów. Druga kwestia odnosiła się już ściśle do odpowiedzialności za zbrodnie komunistyczne, zwłaszcza tzw. zbrodnię sądową – czy sędzia popełnia taką zbrodnię orzekając tylko raz, czy też musi to nastąpić wielokrotnie. Wreszcie trzecia kwestia dotyczyła ujawnienia przebiegu i treści narad sędziowskich przed wydaniem wyroku. Ujawnienie ich jest surowo zabronione – stąd pojawiło się pytanie, czy sędzia, oskarżony o zbrodnię komunistyczną może ujawnić, co się działo w trakcie tych narad, po to, by się bronić.
SN po wielogodzinnej rozprawie wydał niezwykle obszerną uchwałę, którą można streścić w kilku punktach.
Po pierwsze, sędzia popełniający błąd w zakresie wykładni i stosowania przepisów nie odpowiada dyscyplinarnie i nie popełnia przestępstwa niedopełnienia obowiązków służbowych lub nadużycia władzy co do zasady – ale pod warunkiem, że sprawuje wymiar sprawiedliwości zgodnie z prawem i podstawowymi zasadami procesu karnego.
Deliktem dyscyplinarnym i potencjalnym przestępstwem jest zaś taki błąd, który sędzia popełnił świadomie i celowo. Zwłaszcza taki, do którego dochodzi w trakcie tzw. zbrodni sądowej. SN zdefiniował ją jako czyn sprowadzający się do umyślnego zachowania, w formie zamiaru bezpośredniego, zachowania polegającego na wymierzeniu przez takiego sędziego lub przez sąd orzekający z tym sędzią w składzie, kary w postępowaniu prowadzonym z naruszeniem fundamentalnych, powszechnie uznanych zasad normujących postępowanie karne, jak również kardynalnych zasad określających podstawy pociągnięcia człowieka do odpowiedzialności karnej. Za błąd odpowie także sędzia, do którego doprowadził w wyniku popełnienia innego przestępstwa (np. przekupstwa, fałszerstwa dokumentów), gdy podejmuje w złej wierze działania będące pozornym wymiarem sprawiedliwości, czy w sytuacji gdy bezpodstawnie i arbitralnie odmawia udziału w orzekaniu.
Po drugie, zbrodnia komunistyczna, jako zbrodnia przeciwko ludzkości, może być popełniona także przez jednokrotny czyn, jeżeli został on popełniony jako „element rozległego i świadomego prześladowania” określonej grupy osób, a obwiniony sędzia co co najmniej aprobował taki sposób realizacji polityki władz państwa.
Po trzecie, tajemnica narady sędziowskiej ma charakter bezwzględny i nikt nie może zwolnić sędziego z jej zachowania – z jednym wyjątkiem: jeżeli sędzia w ramach prawa do obrony, w postępowaniu dyscyplinarnym czy karnym, ujawni treść takiej narady. Jednak ujawnienie musi mieć ścisły związek ze sprawą tegoż sędziego i tylko gdy jest to niezbędne do realizacji jego prawa do obrony. W takim wypadku – jak podkreślił w dalszym uzasadnieniu prezes SN Wiesław Kozielewicz – obwiniony musi o tym poinformować skład orzekający i konieczne będzie wyłączenie jawności rozprawy.
– SN jest w pełni świadomy potrzeby dokonania rozliczeń osób sprawujących urząd sędziego. Błędem polskiego wymiaru sprawiedliwości było to, że nie doszło do stosownych postępowań karnych i dyscyplinarnychw przypadku zbrodni popełnianych przez osoby noszące mundury i orzekające w czasach PRL, zwłaszcza w okresie stalinowskim. – podkreślił sędzia Kozielewicz.
Uchwała zapadła przy jednym zdaniu odrębnym, a SN postanowił o nadaniu jej mocy zasady prawnej. Każdy skład orzekający SN musi od dziś ją stosować.