Prawo do wnoszenia protestów wyborczych samodzielnie, bez przymusu adwokacko-radcowskiego, wynika tylko z życzliwego orzecznictwa. Sejm nie zdąży doprecyzować przepisów przed jesiennymi wyborami.
Na problem zwrócił uwagę adwokat Robert Pogorzelski, który skierował do Sejmu petycję o zmiany w kodeksie wyborczym (dalej: k.w.) oraz kodeksie postępowania cywilnego. Jak zauważył, obecnie żaden z przepisów nie wyłącza przymusu adwokacko-radcowskiego w sprawach prowadzonych na podstawie przepisów k.w. Jego zdaniem prawo wyborcy do samodzielnego wnoszenia protestów wyborczych powinno zostać zapisane w ustawie, a nie wynikać z wykładni niejednoznacznych przepisów.
Sąd Najwyższy dokonał jej w postanowieniu z 25 czerwca 2019 r. (sygn. akt I NSW 58/19). Nie zgodził się z wyrażonym w literaturze poglądem, by za wyłączeniem przymusu adwokacko-radcowskiego przemawiał specjalny, publicznoprawny i obywatelski charakter spraw dotyczących protestów wyborczych. Brak przymusu wyinterpretował natomiast z art. 82 par. 2 oraz art. 243 par. 1 k.w. Przepisy te nie określają jednak wprost, czy wyborca powinien działać przez profesjonalnego pełnomocnika.
SN może odejść od wykładni
„Nietrudno sobie wyobrazić sytuację, w której praktyka orzecznicza Sądu Najwyższego w tym zakresie, przy braku jednoznacznego przepisu regulującego tę kwestię, mogłaby ulec zmianie, co skutkowałoby pozostawieniem po jakichś wyborach znaczącej większości protestów wyborczych bez jakiegokolwiek merytorycznego rozpoznania” – zaalarmował w petycji mecenas Pogorzelski.
W tym kontekście przywołał trzy postanowienia SN z października i listopada 2022 r. oraz z lutego 2023 r. (sygn. akt: I NSW 7/22, I NSW 11/22, I NSW 1/23). Sąd odrzucił w nich skargi partii politycznej Kongres Nowej Prawicy na uchwały Państwowej Komisji Wyborczej o odrzuceniu sprawozdań finansowych za lata 2019, 2020, 2021 jako wniesione przez osobę nieuprawnioną – prezesa partii. Jak czytamy w uzasadnieniu do ostatniego z przytoczonych postanowień, partia „musi być w postępowaniu sądowym zainicjowanym tego rodzaju skargą reprezentowana przez adwokata lub radcę prawnego”. SN przyznał też, że „wcześniejsze stanowisko judykatury nie było w tej kwestii jednolite”, a ostatnie orzeczenia odchodzą od dotychczasowego kierunku wykładni.
W lipcu petycją Roberta Pogorzelskiego zajęła się sejmowa komisja ds. petycji. Przedstawiona jej opinia Biura Analiz Sejmowych potwierdziła, że żaden przepis nie rozstrzyga expressis verbis kwestii przymusu adwokacko-radcowskiego w sprawach protestów wyborczych. BAS stwierdziło, że zmiana wykładni SN w tym zakresie jest mało prawdopodobna, niemniej nie ma przeszkód, by zainicjować zmiany legislacyjne. Komisja postanowiła wystąpić o opinie do ministra sprawiedliwości i rzecznika praw obywatelskich oraz kontynuować prace w kolejnej kadencji Sejmu.
Oznacza to, że w wyborach parlamentarnych 15 października 2023 r. prawo wyborców do samodzielnego składania protestów nadal będzie wynikać tylko z przychylnej linii orzeczniczej.
Niewielkie ryzyko
Doktor hab. Adam Krzywoń z Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że ryzyko zmiany praktyki SN w sprawie protestów wyborczych jest niewielkie, za czym przemawia wykładnia systemowa i prowolnościowa.
– Po pierwsze, mamy do czynienia z ugruntowaną praktyką, że przymusu adwokacko-radcowskiego w takich sprawach się nie wymaga. Nie mieliśmy żadnej zmiany stanu prawnego, która uzasadniałaby odstąpienie od tej praktyki, co ponadto oznaczałoby ograniczenie prawa do sądu i prawa do wolnych wyborów. Po drugie, nie widzę analogii między postępowaniami dotyczącymi protestów wyborczych a postępowaniami przed SN, w których przymus adwokacko-radcowski jest wymagany z uwagi na ich złożoność. Skargi wyborcze to nieskomplikowane postępowania, w których wyborca powinien wskazać naruszenia prawa wyborczego i je udokumentować. Nie wymaga to szczegółowej wiedzy prawniczej – mówi DGP dr hab. Krzywoń.
Robert Pogorzelski w rozmowie z DGP określa ryzyko zmiany wykładni jako „niewielkie, ale nie znikome”.
– Praktyka orzecznicza wymiaru sprawiedliwości zmierza w ostatnich latach raczej do zwiększania przeszkód o charakterze formalnym dla obywatela, co koreluje z duchem kolejnych nowelizacji procedur sądowych, więc nie jest wykluczone, że ten trend obejmie również kwestię protestów wyborczych – mówi mec. Pogorzelski. I dodaje: – Należy przy tym zaznaczyć, że taka zmiana praktyki odnośnie przymusu adwokacko-radcowskiego w sprawach wyborczych byłaby bardziej kompatybilna z obowiązującymi obecnie regulacjami, co nie zmienia faktu, że takie posunięcie zostałoby powszechnie odebrane jako zamach na proces wyborczy.
Doktor habilitowany Krzywoń podaje zaś kolejny argument za tym, że SN nie powinien zmieniać stanowiska: wymogów nakładanych na jednostki nie należy domniemywać. – Dlatego też nie domniemywałbym przymusu adwokacko-radcowskiego, jeśli nie został on wprost określony w przepisach. Ponadto, gdyby go wprowadzono, SN rozpatrywałby też sprawy, w których osoba składająca protest wnioskuje o pełnomocnika z urzędu. To komplikowałoby kwestię terminów, które wiążą SN przy orzekaniu o protestach wyborczych i ważności wyborów – zwraca uwagę naukowiec. Nie dostrzega ponadto analogii między procedurą rozpatrywania protestów wyborczych a sprawą odrzucenia skarg Kongresu Nowej Prawicy.
– To są zupełnie inne postępowania. Procedura dotycząca sprawozdań finansowych jest o wiele bardziej skomplikowana i być może nawet w interesie partii politycznej, której dotyczy sprawa, uzasadnione jest posiadanie profesjonalnego pełnomocnika – wyjaśnia dr hab. Krzywoń.
Biuro prasowe Krajowego Biura Wyborczego w korespondencji z DGP uspokaja: chociaż ani przepisy k.w., ani wcześniejszych ordynacji wyborczych nie regulują kwestii przymusu adwokacko-radcowskiego, to „kilkudziesięcioletnie już jednolite orzecznictwo Sądu Najwyższego w tym zakresie wskazuje, że nie budzi najmniejszej wątpliwości Sądu, że wyborca może samodzielnie (bez profesjonalnego pełnomocnika) wnieść protest wyborczy na podstawie obowiązujących przepisów”.©℗