Ustalenie daty rozpoczęcia pierwszej kadencji sądów pokoju na 1 stycznia 2025 r. oraz wprowadzenie możliwości delegowania sędziego pokoju do innej jednostki – to najważniejsze zmiany, jakie wprowadziła podczas wczorajszego posiedzenia sejmowa podkomisja do projektów ustaw ws. sędziów pokoju. Teraz nad prezydenckimi przedłożeniami pochyli się komisja sprawiedliwości i praw człowieka.

Na wczorajszym posiedzeniu podkomisji udało się przyjąć wszystkie poprawki przygotowane przez jej przewodniczącego. Część z nich miała charakter legislacyjny lub dostosowujący do innych ustaw. Jeśli zaś chodzi o zmiany merytoryczne, to jedne z najważniejszych dotyczyły dat wejścia w życie projektowanych przepisów i powołania do życia sądów pokoju. Na wcześniejszym posiedzeniu podkomisji posłowie zrezygnowali z pomysłu wprowadzenia pilotażu tych sądów, który miał ruszyć 1 lipca 2024 r. na obszarze właściwości opolskiego sądu. Przyjęta wczoraj poprawka do projektu przepisów wprowadzających ustawę o sądach pokoju stanowi, że zaczną one działać na terenie całego kraju od 1 stycznia 2025 r., zaś większość przepisów ustawy ma wejść w życie już w połowie października br. Wybory sędziów pokoju miałyby zaś odbyć się wspólnie z wyborami do Parlamentu Europejskiego, a więc w maju przyszłego roku.

O tym, że zostało już mało czasu na poczynienie przygotowań koniecznych dla rozpoczęcia orzekania przez sądy pokoju, mówiła wczoraj Katarzyna Frydrych, wiceminister sprawiedliwości. Jak zauważyła, problemem może być zapewnienie nowym jednostkom odpowiednich warunków lokalowych. Już bowiem obecnie istniejące sądy powszechne cierpią na niedobór sal rozpraw, a jak dotąd nie jest wiadome, czy gminy będą w stanie zapewnić nowo powołanym sądom pokoju odpowiednie lokale.

Podkomisja skróciła również okres, na jaki będą wybierani sędziowie pokoju. Prezydent chciał, aby ich kadencja wynosiła sześć lat, lecz po zmianach przyjętych podczas wczorajszego posiedzenia będzie ona o rok krótsza.

Wśród istotnych zmian wprowadzonych wczoraj do ustawy o sądach pokoju należy wskazać na przepis, który będzie umożliwiał delegowanie sędziego pokoju do orzekania w innym sądzie pokoju położonym w obrębie jednej apelacji. Ta propozycja wywołała ożywioną dyskusję pomiędzy biurem legislacyjnym, przedstawicielką wnioskodawcy a wiceminister sprawiedliwości. Podkreślano, że jest ona sprzeczna z celem ustawy. Jej wprowadzeniu sprzeciwiała się również Barbara Dolniak, posłanka KO.

– Ta poprawka pokazuje, że wyłanianie sędziów pokoju w wyborach powszechnych stoi w sprzeczności z tym, w jaki sposób funkcjonuje wymiar sprawiedliwości. Sędzia będzie bowiem mógł, wbrew swoim wyborcom, zdecydować o tym, że będzie orzekał w innym sądzie niż ten, do którego został wybrany – mówiła Dolniak.

Podobnego zdania był przedstawiciel Biura Analiz Sejmowych (BAS). Jego zdaniem zaproponowane rozwiązanie stoi w kontrze do tego, że taki sędzia miałby być przedstawicielem społeczności, od której otrzymał mandat do orzekania.

Pomysłu broniła Małgorzata Paprocka, minister w Kancelarii Prezydenta. Jak podnosiła, poprawka była wynikiem dyskusji na temat tego, w jaki sposób można by było się zabezpieczyć przed sytuacją, w której z powodów losowych w jakimś sądzie pokoju zabrakłoby orzeczników.

Delegacja ma być udzielana na czas określony, nie dłuższy niż rok. Jak jednak zauważył ekspert z BAS, taka redakcja przepisu będzie powodować, że delegacja będzie mogła być ponawiania, co teoretycznie może doprowadzić do tego, że dany sędzia całą pięcioletnią kadencję spędzi na orzekaniu w innym sądzie niż ten, do którego został wybrany.

Co również istotne, sędzia musiałby wyrazić zgodę na delegację. A skoro tak, zauważyła podczas wczorajszego posiedzenia podkomisji wiceminister Frydrych, regulacja nie rozwiąże problemu ewentualnego braku sędziów w danym sądzie.

– Nie ma bowiem pewności, że sędziowie będą taką zgodę wyrażać – podkreśliła.©℗