Najniższy szczebel sądowy ma się zająć także sprawami o zniesławienie – wynika z poprawek do prezydenckiego projektu przygotowanych przez posłów PiS. Eksperci są sceptyczni
Najniższy szczebel sądowy ma się zająć także sprawami o zniesławienie – wynika z poprawek do prezydenckiego projektu przygotowanych przez posłów PiS. Eksperci są sceptyczni
Jak informowało w ubiegłym tygodniu DGP, posłowie partii rządzącej przygotowali wiele poprawek do złożonych przez głowę państwa projektów mających powołać sądy pokoju. Tylko niewielka część z nich została omówiona podczas ostatniego posiedzenia sejmowej podkomisji nadzwyczajnej. Mówiono wówczas o wprowadzeniu pilotażu sądów pokoju na obszarze właściwości Sądu Okręgowego w Opolu oraz o ustanoweniu daty wejścia całej reformy w życie - miałby to być lipiec 2029 r. DGP poznał treść pozostałych poprawek, w tym propozycji zmian w kognicji nowo tworzonych sądów.
Posłowie PiS chcą, aby sądy pokoju, obok wielu występków, jakie przypisano im do rozstrzygania w prezydenckim projekcie, mogły zajmować się dodatkowo sprawami z art. 212 kodeksu karnego. Przepis ten mówi o zniesławieniu, a górna granica zagrożenia karą za jego naruszenie wynosi nawet rok pozbawienia wolności (gdy do zniesławienia dochodzi za pomocą środków masowego komunikowania się, a więc np. w mediach społecznościowych). O regulacji co jakiś czas robi się głośno. Dzieje się tak, gdy po art. 212 k.k. sięgają politycy, zarzucając swoim oponentom, że ci mówią lub piszą o nich kłamstwa, lub gdy prywatne akty oskarżenia na podstawie tego przepisu są formułowane w stosunku do dziennikarzy. Zazwyczaj jest to po prostu próba stłamszenia krytyki. Z tego właśnie powodu organizacje pozarządowe prowadziły wiele akcji zmierzających do wykreślenia art. 212 k.k. Projekt jego usunięcia z porządku prawnego złożyli do laski marszałkowskiej w 2021 r. posłowie Koalicji Obywatelskiej, zmiany jednak nie udało się przeprowadzić. A teraz takie sprawy miałyby trafiać do sądów pokoju.
Zdaniem autorów pomysłu poszerzenie kognicji nowo tworzonych sądów ułatwi osiągnięcie celu zaproponowanej przez prezydenta reformy, a więc przyspieszenia i usprawnienia postępowań sądowych. „Charakter tych czynów, stopień ich społecznej szkodliwości, jak również ustawowe zagrożenie przemawiają za włączeniem ich do jurysdykcji sądów pokoju” - piszą posłowie w uzasadnieniu poprawki. W domyśle chodzi tu o sprawy o niewielkim ciężarze gatunkowym.
- Jeśli weźmiemy pod uwagę, że zniesławienie jest zagrożone niską sankcją karną i że jest ono ścigane z oskarżenia prywatnego, to rzeczywiście, pod względem formalnym, można mówić, że jest to przestępstwo stosunkowo błahe - przyznaje Sławomir Pałka, sędzia Sądu Rejonowego w Oławie. Zaraz jednak dodaje, że optyka ta się zmienia, gdy zdamy sobie sprawę z tego, jakie postępowania toczą się na podstawie art. 212 k.k.
- Często są to postępowania głośne medialnie, w których po przeciwnych stronach mamy polityków z pierwszych stron gazet. Osądzenie takiej sprawy wymaga nie tylko wiedzy prawniczej, lecz także odpowiedniego doświadczenia, ogromnej odporności psychicznej oraz braku podatności na wpływy - zauważa sędzia. A z tym może być różnie.
- Sędziowie pokoju mają być wybierani w wyborach powszechnych. A to rodzi ogromne ryzyko, że będą oni wybierani z klucza politycznego - zauważa Sławomir Pałka. Dlatego też, jego zdaniem, może być tak, że w tego typu sprawach będą oni orzekać nie zgodnie z wiedzą prawniczą i ze stanem faktycznym, ale z własnymi sympatiami politycznymi.
Rodzi się również pytanie, czy przekazanie spraw z art. 212 k.k. sądom pokoju nie zagrozi wolności prasy.
- Takie ryzyko istnieje, zwłaszcza jeśli chodzi o dziennikarzy mediów lokalnych, którzy patrzą na ręce miejscowym władzom - mówi oławski sędzia. Sądy pokoju będą bowiem mocno związane z organami władzy samorządowej. Z projektu wynika m.in., że ich dyrektorzy będą w pewnym zakresie współdziałać z wójtami (burmistrzami, prezydentami miast) gmin znajdujących się w obszarze właściwości danego sądu pokoju. Gminy będą miały również obowiązek zapewnić takim sądom odpowiednie warunki lokalowe.
- I tu nie chodzi nawet o zamykanie dziennikarzy w więzieniach. Aby uciszyć niewygodną krytykę, wystarczy skazanie na grzywnę oraz nakazanie zamieszczenia przeprosin w mediach. Jak bowiem wiemy, koszty tego ostatniego mogą zrujnować niejedną kieszeń - przypomina sędzia Pałka.
Podobne wątpliwości ma również dr Piotr Kładoczny, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego, wiceprezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię.
- Tutaj chodzi przecież o wyznaczanie standardu wolności słowa. Orzeczenia, jakie zapadają w sprawach z art. 212 k.k., określają granice tej wolności. Dlatego bardzo ważne jest, aby nasz krajowy standard był zgodny z tym ustanowionym w orzeczeniach Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - podkreśla prawnik. I dodaje, że z tych powodów istotne jest, aby osoba, która ma osądzić tego typu sprawę, była świetnie przygotowana i znała również strasburskie orzecznictwo.
- A jeśli decydować o tym będą osoby mające niskie kwalifikacje fachowe, na dodatek wybierane w wyborach powszechnych, to istnieje poważne ryzyko, że wyroki przez nie wydawane będą odzwierciedlały bardziej odczucia społeczne grupy osób, która poparła takiego sędziego, niż stanowiły wyraz obiektywnego i zgodnego ze standardami międzynarodowymi osądu - stwierdza ekspert z HFPC.
Inna poprawka do prezydenckiego projektu proponuje wykreślenie zapisu, zgodnie z którym jeden sędzia pokoju miałby przypadać na nie więcej niż 10 tys. mieszkańców.
- Zniesienie tego parytetu wydaje się dobrym pomysłem. Gdyby bowiem został on zachowany, to sędziów pokoju byłoby zwyczajnie za dużo - mówi Sławomir Pałka. Jak dodaje, do jego sądu, w którym obecnie orzeka 15 sędziów zawodowych, doszłoby co najmniej 10 sędziów pokoju.
- Tymczasem do osądzenia spraw karnych, które miałyby zostać przekazane sądom pokoju, spokojnie wystarczyłaby jedna osoba - uważa oławski sędzia.
Zastosowanie proponowanego przez prezydenta parytetu wiązałoby się również ze sporymi wydatkami z budżetu państwa. Jak bowiem wskazano w uzasadnieniu prezydenckiego projektu, przy założeniu, że jeden sędzia pokoju będzie przypadał na ok. 10 tys. mieszkańców, konieczne będzie utworzenie 3933 etatów sędziów pokoju. Założono również, że na trzech takich sędziów przypadać będzie jeden asystent, co oznacza, że trzeba będzie utworzyć 1311 etatów asystenckich. Do tego dochodzą również etaty pracowników administracyjnych, których ma być docelowo 7866.©℗
/>
Etap legislacyjny
Projekt w pracach podkomisji
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama