Sąd apelacyjny, nie informując wcześniej stron, orzekł w sprawie rozwodowej na posiedzeniu niejawnym. Teraz ponownie będzie musiał rozpoznać sprawę na rozprawie - orzekł Sąd Najwyższy uwzględniając skargę nadzwyczajną Rzecznika Praw Obywatelskich.

W wyroku, o którym poinformowało we wtorek Biuro RPO, Sąd Najwyższy uznał, że rozpoznanie apelacji od orzeczenia rozwodowego na posiedzeniu niejawnym zamiast na rozprawie oznaczało "pozbawienie strony możności obrony swoich praw, co z kolei skutkowało nieważnością postępowania".

Orzeczenie wydane przez rzeszowski sąd apelacyjny zapadło w czerwcu 2020 r. Jednak - jak zaznaczył SN - uzasadnieniem niejawnego procedowania nie mogły być obowiązujące wówczas zapisy ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19.

Jak uzasadniono - według tych przepisów - sąd mógł rozpoznać na posiedzeniu niejawnym sprawę "o ile strony w ciągu siedmiu dni od otrzymania zawiadomienia o skierowaniu sprawy na posiedzenie niejawne nie zgłosiły sprzeciwu, co do trybu postępowania". "W aktach sprawy brak przedmiotowych zawiadomień, co świadczy o rażących uchybieniach proceduralnych" - podkreślił SN.

"Wydanie przez sąd apelacyjny orzeczenia w następstwie rażącego pominięcia obowiązujących przepisów proceduralnych bezsprzecznie narusza wskazane powyżej zasady bezpieczeństwa prawnego i podważa zaufanie stron postępowania do państwa i stanowionego w nim porządku prawnego" - podkreślił SN.

W skardze nadzwyczajnej, która trafiła do SN w zeszłym roku, RPO wskazywał, że sąd apelacyjny "przeprowadził postępowanie dowolnie, z pominięciem bezwzględnie obowiązujących przepisów proceduralnych i uniemożliwił stronom udział w postępowaniu odwoławczym w sprawie tak istotnej, jak rozwiązanie małżeństwa i ocena winy w rozkładzie pożycia".

Rzecznik argumentował, że "rozwodzący się małżonkowie mieli prawo zakładać, że postępowanie jest prowadzone zgodnie z wszelkimi zasadami i w zgodzie z przepisami, wydane zaś orzeczenie w sposób niewadliwy i ostateczny rozstrzyga w przedmiocie rozwiązania ich małżeństwa".

Tymczasem - jak zaznaczał - od wyroku w sprawie o rozwód nie przysługuje skarga kasacyjna, a w sprawie upłynął też termin na skargę o wznowienie postępowania. "Zaskarżone postanowienie nie może być uchylone lub zmienione w trybie nadzwyczajnych środków zaskarżenia. Został zatem zrealizowany warunek dopuszczalności skargi nadzwyczajnej" - uzasadnił RPO.

SN podzielając te argumenty uchylił orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie i przekazał sprawę temu sądowi do ponownego rozpoznania.

Instytucja skargi nadzwyczajnej została wprowadzona ustawą o SN, która weszła w życie w kwietniu 2018 r. Skargi takie mogą dotyczyć prawomocnych wyroków zapadłych nawet w końcu lat 90. Termin na wnoszenie skarg od takich dawnych orzeczeń został następnie przedłużony do początków kwietnia 2024 r. W Sądzie Najwyższym rozpoznawaniem tych skarg zajmuje się Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. (PAP)

autor: Marcin Jabłoński