Postępowania trwają za długo, sędziowie wykonują czynności, którymi mogliby się zająć asystenci i urzędnicy, a syndycy często nie mają pomysłu na sprawną likwidację masy upadłości. To niektóre z wniosków płynących z raportu Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości pt. „Postępowanie upadłościowe w praktyce sądów powszechnych”. Autorzy zbadali, jak postępowania upadłościowe były prowadzone w latach 2016–2020.

Raport autorstwa dr hab. Anny Hrycaj, dr. Patryka Filipiaka, Bartosza Sierakowskiego i Jakuba Raka objął sprawy z ośmiu sądów położonych zarówno w największych miastach Polski, jak i w mniejszych ośrodkach. Prawie połowa wniosków o ogłoszenie upadłości uwzględnionych w opracowaniu dotyczyła spółek z ograniczoną odpowiedzialnością, a po niewiele ponad 10 proc. – osób fizycznych i spółek akcyjnych.
„W sądach upadłościowych co do zasady funkcjonuje niesprawny i nieefektywny podział zadań” – twierdzą autorzy badania w części dotyczącej pracy sędziów i ich asystentów oraz urzędników sądowych. Jak zauważono, sędziowie często wykonują zadania, którymi z powodzeniem mogliby się zająć inni pracownicy sądów. W większości spraw każde pismo wpływające w ramach postępowania upadłościowego było przedstawiane sędziemu, a pracownicy sekretariatów byli „całkowicie niesamodzielni” i wykonywali tylko zarządzenia sędziego komisarza, podczas gdy mogliby sami rozpoznawać wnioski o wydanie kopii, odpisów, wyciągów czy zaświadczeń – stwierdzili badacze. Ich zdaniem sędziowie podchodzą też zbyt formalistycznie do rozpoznawania wniosków o ogłoszenie upadłości, wzywają do usunięcia najmniejszych nawet braków formalnych i zarządzają zwrot wniosków, gdy wezwanie pozostanie bez odzewu. Tymczasem zgodnie z przepisami należy tak robić tylko wtedy, gdy usterki wniosku sprawiają, że pismo nie może otrzymać prawidłowego biegu.
W raporcie podkreślono też niską aktywność wierzycieli w postępowaniach upadłościowych. Znikomą popularnością cieszą się instytucje zgromadzenia i rady wierzycieli. Wierzyciele nie są chętni do weryfikacji zasadności wydatków ponoszonych przez syndyków – w badanych postępowaniach ani razu nie zaskarżono postanowienia sędziego komisarza o zatwierdzeniu sprawozdań syndyka. Skargi na działania syndyka dotyczyły przede wszystkim opieszałości, a nie konkretnych działań czy zaniechań.
Niezbyt często działania syndyka kwestionują też sędziowie. Tylko w pojedynczych przypadkach mieli oni uwagi do spisu inwentarza i planu likwidacyjnego. Autorzy uważają to za niepokojące zjawisko. Zaznaczają, że w niektórych postępowaniach plan likwidacyjny nie zawierał preliminarza wydatków albo nie określono w nim precyzyjnie terminów wykonywania poszczególnych czynności.
Autorzy zaobserwowali, że w postępowaniach o mniej złożonej strukturze masy upadłości i gdy w grę nie wchodzą przedsiębiorstwa zatrudniające pracowników największą pozycję wśród kosztów postępowania stanowią wydatki na obsługę księgową syndyków oraz wynagrodzenie syndyka. Te pierwsze z uwagi na ciągły charakter rosną z kolei wraz z czasem trwania postępowania, a więc im bardziej opieszale działają organy postępowania, tym więcej pieniędzy trafia na obsługę postępowania, a mniej – do wierzycieli. Raport wytyka też syndykom „nieprawidłowo przygotowywane plany likwidacji, które w wielu przypadkach pokazują brak koncepcji prowadzenia postępowania i sprawnej likwidacji masy upadłości”, niewłaściwy sposób likwidacji należności i trudno zbywalnych ruchomości oraz przedłużanie postępowania przez prowadzenie zbędnych procesów.©℗
191 dni trwa średnio postępowanie o ogłoszenie upadłości
32 proc. spraw skończyło się wnioskiem o przygotowaną likwidację (pre-pack)
1521 dni trwało najdłuższe postępowanie po ogłoszeniu upadłości