W procedurze odbioru ślubowania od sędziów społecznych ustawodawca nie pozostawia SN możliwości dokonywania oceny, czy to, co zdarzyło się uprzednio, było prawidłowo wykonane - mówi dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

I prezes Sądu Najwyższego odmówiła przyjęcia ślubowania od większości ławników wybranych przez Senat i tym samym pozbawiła ich możliwości uczestnictwa w składach orzekających. Czy przysługują jej tego typu kompetencje?
I prezes SN nie ma takich kompetencji. Procedura uzyskiwania statusu ławników SN jest dokładnie określona w prawie. Zgodnie z nią wyboru ławników dokonuje Senat, a akt ich ślubowania jest odbierany przez I prezesa SN. Ustawodawca wyraźnie określił zakres czynności poszczególnych uczestników tego postępowania. Przewidziano jedną czynność w postaci aktu wyboru, którą realizuje Senat, i drugą, która polega wyłącznie na odebraniu ślubowania. I w tej czynności, która jest wykonywana w ramach SN, nie zawiera się żadna inna, w tym także ocena czynności uprzednio dokonanej przez Senat. W procedurze odbioru ślubowania ustawodawca nie pozostawia po stronie SN możliwości dokonywania oceny, czy to, co zdarzyło się uprzednio, było prawidłowo wykonane.
I prezes SN wskazuje, że było to konieczne, bo pojawiły się wątpliwości, czy wybrane osoby spełniają ustawowe wymogi konieczne do wykonywania funkcji ławnika, przede wszystkim wymóg nieskazitelnego charakteru.
To jest oczywiście bardzo istotna okoliczność z punktu widzenia pełnienia urzędu przez ławnika. Posiadanie nieskazitelnego charakteru odnosi się zarówno do sędziów, jak i do ławników. Nie jest to jednak przesłanka, która w tej procedurze może podlegać weryfikacji. Nie jest to przesłanka, która mogłaby mieć wpływ na wykonanie czynności w postaci odebrania ślubowania od ławników wybranych przez Senat. Należy jednak pamiętać, że ławnik bierze udział w wyrokowaniu. I tak jak sędzia w tym zakresie jest niezawisły. Musi więc spełniać wszystkie kryteria niezawisłości. I dlatego, tak jak sędzia, podlega ocenie, czy jest godny wykonywać funkcję sądzenia. Mamy dwa tryby dokonania takiej oceny. Zgodnie z pierwszym nie wyznacza się ławnika do pełnienia obowiązków w przypadku ujawnienia okoliczności, które nie pozwalały na jego wybór. Ta niezdolność wiąże się z oceną jego predyspozycji, jego cech i w tym kontekście mieści się także nieskazitelność charakteru. Taką niezdolność można stwierdzić w każdym momencie. W efekcie ławnika nie wyznacza się do pełnienia obowiązków. Osoba zachowuje status ławnika, ale nie uczestniczy w orzekaniu.
A druga ścieżka?
Ławnik już po powołaniu na urząd może, tak jak sędzia, podlegać testowi na niezawisłość i bezstronność. W tym trybie, na wniosek strony bądź uczestnika postępowania, można sprawdzić, czy osoba pełniąca funkcję ławnika spełnia wymagania w zakresie niezawisłości i bezstronności. Przesłanką przeprowadzenia testu jest wątpliwość, że w okolicznościach danej sprawy mogłoby dojść do naruszenia standardu niezawisłości lub bezstronności, mającego wpływ na wynik sprawy. Ale to już leży w gestii SN, do którego taki wniosek zostanie skierowany.
Czyli innymi słowy, to nie w takiej procedurze, jaką proponuje I prezes, można dokonywać oceny, czy osoba wybrana na ławnika spełnia wymagane ustawą kryteria udziału w orzekaniu?
Tak, bo należy pamiętać, że każdy organ władzy publicznej działa na podstawie prawa i w jego zakresie. Właściwe środki działania podejmuje w odpowiednim stadium postępowania.
Niektórzy komentatorzy powołują się na precedens w postaci prezydenckiej odmowy powołania na urząd sędziego. Czy to trafne porównanie?
Nie, gdyż prezydent powołuje sędziów sądowych na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, a wniosku można nie uwzględnić. Natomiast w przypadku ławników sytuacja jest inna. Tutaj nie ma żadnego wniosku, a akt wyboru miał już miejsce. A to oznacza, że decyzja, aby ta konkretna osoba została ławnikiem, już została podjęta. Natomiast odebranie ślubowania jest niezbędne do tego, aby ławnik mógł wykonywać czynności.
Wskazuje się również na sytuację z 2015 r., kiedy to prezydent nie odebrał ślubowania od pięciu sędziów TK. Czy tutaj taka analogia również nie występuje?
Ta sytuacja rzeczywiście jest podobna do tego, co dzieje się dziś, ale tylko jeśli chodzi o ostatnią fazę postępowania, a więc odbiór ślubowania. Jest ona za to inna, jeśli chodzi o przesłanki działania organów. Prezydent nie kwestionował cech osób wybranych na stanowisko sędziego TK, ale kompetencję Sejmu do dokonania tego wyboru. Natomiast I prezes SN nie kwestionuje kompetencji Senatu do dokonania wyboru ławników, ale właśnie cechy osób wybranych. I na tym polega istotna różnica między tym, co nastąpiło w 2015 r., a tym, co dzieje się dziś.
I prezes SN zwróciła się również do Senatu o rozważenie możliwości przeprowadzenia reasumpcji głosowania, które doprowadziło do wyboru ławników. Czy taka reasumpcja byłaby możliwa z punktu widzenia przepisów prawa?
Dokonanie reasumpcji w tym konkretnym przypadku jest niedopuszczalne. I to z dwóch powodów. Po pierwsze, reasumpcja może mieć miejsce w Senacie wyłącznie na tym posiedzeniu, na którym została podjęta uchwała bądź ustawa. I ta przesłanka już wygasła. Tak więc z powodów formalnych nie ma możliwości, aby Senat podjął decyzję o reasumpcji. I także nie zaistniała druga przesłanka, która uprawniałaby do przeprowadzenia reasumpcji, a mianowicie, że już po podjęciu przez Senat uchwały o wyborze ławników ujawniły się istotne okoliczności, które wpłynęły negatywie na decyzję podjętą przez izbę drugą parlamentu. W stanie faktycznym, po akcie głosowania w Senacie nie ujawniły się wątpliwości co do prawidłowości dokonanego wyboru. Nie wskazuje się np. na jakąś wadę techniczną, która nastąpiła w momencie oddawania głosów przez senatorów, czy też nie formułuje się zarzutu, że nieprawidłowo ustalono wynik głosowania. A skoro żadna z przesłanek koniecznych do przeprowadzenia reasumpcji nie ziściła się, to nie ma możliwości formalnoprawnej, aby Senat mógł przystąpić do zmiany podjętej przez siebie uchwały.©℗
Rozmawiała Małgorzata Kryszkiewicz