Zasada niezmienności składu ma obowiązywać – wbrew orzecznictwu sądów, w tym Sądu Najwyższego – także wówczas, gdy sędzia zostanie powołany do wyższej instancji.

Taki ma być skutek poprawki do prawa o ustroju sądów powszechnych, którą zgłosił podczas posiedzenia stałej sejmowej podkomisji do spraw nowelizacji prawa cywilnego jej przewodniczący, poseł PiS Grzegorz Lorek. Uzasadnianiem potrzeby jej wprowadzenia zajęła się natomiast Katarzyna Frydrych, wiceminister sprawiedliwości. Wątpliwości co do proponowanych rozwiązań zgłaszało Biuro Legislacyjne Sejmu, które zwracało uwagę, że ingeruje ona w pozycję ustrojową sędziego oraz idzie w dokładnie odwrotnym kierunku niż praktyka orzecznicza.

Poważne niebezpieczeństwo

Problem dotyczy wprowadzonego w 2017 r. art. 47b par. 4 prawa o ustroju sądów powszechnych. Stanowi on, że „zmiana miejsca służbowego sędziego lub delegowanie do innego sądu oraz zakończenie delegowania nie stanowi przeszkody do podejmowania czynności w sprawach przydzielonych w dotychczasowym miejscu służbowym albo miejscu pełnienia służby, aż do ich zakończenia” (tzw. zasada niezmienności składu orzekającego). Prezesi sądów powoływali się na ten przepis i nakłaniali sędziów, aby ci dokańczali sprawy znajdujące się w ich referatach także po tym, jak zostali powołani do sądów wyższych instancji. W 2020 r. SN doszedł jednak do wniosku, że zasada niezmienności składu nie ma zastosowania w przypadku awansu sędziego. Efekt tego był taki, że sądy powszechne, o czym informowaliśmy na łamach DGP, zaczęły uchylać wyroki wydane w składach z udziałem sędziów awansowanych (patrz: grafika).
- Istnieje więc poważne niebezpieczeństwo, że wszystkie te sprawy, w których orzekali awansowani i nieposiadający odpowiedniej delegacji sędziowie będą z czasem uchylane przez sądy odwoławcze. Może się więc okazać, że będziemy mieli setki, jeśli nie tysiące postępowań do powtórki - zauważa Sławomir Pałka, sędzia Sądu Rejonowego w Oławie, były członek Krajowej Rady Sądownictwa.
Ministerstwo Sprawiedliwości dotychczas stało na stanowisku, że „zmiana miejsca służbowego w rozumieniu art. 47 b par. 4 u.s.p. oznacza każdy przypadek, w wyniku którego dochodzi do zmiany miejsca służbowego, a więc i ten, który związany jest z aktem powołania do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego w sądzie wyższego szczebla”.

Nieskuteczne lekarstwo

Teraz najwyraźniej resort również dostrzegł opisywany przez DGP problem. Wiceminister Katarzyna Frydrych podczas posiedzenia podkomisji bardzo starała się przekonać posłów do przyjęcia poprawki, która mówiłaby wprost, że zasada niezmienności składu orzekającego ma zastosowanie także w przypadku powołania na stanowisko sędziego w sądzie wyższej instancji. Jak tłumaczyła, ma to istotne znaczenie z punktu widzenia sprawności postępowania. Sprawy, które awansujący sędzia ma w swoim referacie w sądzie macierzystym, są bowiem na różnym, często bardzo zaawansowanym etapie, po dokonaniu licznych czynności procesowych, przesłuchaniu wielu świadków, przeprowadzeniu wielu rozpraw.
- Sprawy te powinny być dokończone przez dotychczasowego referenta niezależnie od stanu ich zaawansowania. Przemawia za tym przede wszystkim konieczność zapewnienia obywatelom prawa do sądu i rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie - przekonywała Frydrych.
Inaczej patrzy na to Piotr Mgłosiek, sędzia Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków we Wrocławiu.
- To nie jest działanie na korzyść stron, zwłaszcza w procesach karnych. Poprawka wprowadza retroaktywność na niekorzyść oskarżonego. Eliminując możliwość podniesienia zarzutu nienależytej obsady sądu, ogranicza bowiem jego prawo do obrony - uważa sędzia. Jak dodaje, jest to rozpaczliwa próba ratowania sytuacji, do której poprzez swoją amatorszczyznę doprowadziło samo ministerstwo.
- Moim zdaniem SN, po wejściu w życie tej zmiany, nadal będzie uchylał wyroki wydawane przez awansowanych sędziów orzekających bez odpowiedniej delegacji w swoich sądach macierzystych. Proponowane rozwiązanie jest bowiem ewidentnie sprzeczne z konstytucją - uważa Mgłosiek.

Duży ciężar gatunkowy

Wątpliwości co do złożonych przez posła PiS poprawek do u.s.p. wyrażali podczas posiedzenia podkomisji także przedstawiciele Biura Legislacyjnego Sejmu. Ich zdaniem mogą się one nie mieścić w zakresie projektu, nad którym debatowała podkomisja. Przypomnijmy, że chodziło o rządowy projekt zmian kodeksu postępowania cywilnego. Tymczasem, jak zauważał Łukasz Nykiel, sejmowy legislator, proponowane zmiany w u.s.p. mają duży ciężar gatunkowy, gdyż dotykają pozycji ustrojowej sędziego. Jak podkreślał, brzmienie proponowanego przepisu jest dokładnie przeciwne praktyce orzeczniczej, co powoduje, że należy uznać poprawkę za „bardzo daleko idącą”.
W odpowiedzi Frydrych tłumaczyła, że cały projekt dotyczący zmiany k.p.c. ma usprawnić postępowania cywilne i spowodować, że będą się one toczyć szybciej, sprawniej, a obywatel będzie szybciej otrzymywać orzeczenie kończące postępowanie.
- Regulacje dotyczące zmiany przepisów u.s.p. służą temu, aby nie było zmiany sędziów w przypadku awansu na stanowisko w wyższym sądzie, i temu, żeby sędzia kończył sprawy, które zostały mu dotychczas przydzielone, czyli żeby nowy sędzia referent nie musiał rozpoznawać sprawy od początku - tłumaczyła wiceminister. ©℗
Jak orzekały sądy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Projekt w pracach podkomisji