Od gwizdka początkowego do kończącego powinny liczyć się tylko piłka nożna i starania zawodników na boisku – uważają prawnicy.

Mistrzostwa świata w piłce nożnej budzą wiele emocji. Niestety, istotna część z nich nie ma nic wspólnego z zawodami sportowymi. Media prześcigają się w doniesieniach o tym, że prace nad budową stadionów pochłonęły za sobą setki, jeśli nie tysiące ofiar z powodu nieludzkiego traktowania pracowników. Organizacje społeczne nawołują do bojkotu rozgrywek organizowanych w kraju, w którym prawa kobiet są marginalizowane, a przepisy zezwalają na aresztowanie osób LGBTQ+ bez postawienia zarzutów lub procesu na okres do sześciu miesięcy.
24 listopada Parlament Europejski uchwalił rezolucję w sprawie mundialu w Katarze. Międzynarodowy Związek Piłki Nożnej (FIFA) został w niej określony jako organizacja z głęboko zakorzenioną korupcją i umożliwiająca wybielanie się krajom naruszającym prawa człowieka (tzw. sportswashing). Katar wezwano zaś do wzmożenia wysiłków na rzecz poprawy sytuacji kobiet i mniejszości seksualnych. Ponadto do przeprowadzenia dochodzenia w sprawie śmierci pracowników budujących stadiony, a także wypłacenia odszkodowań rodzinom ofiar.
Swój sprzeciw wobec FIFA i Kataru chcieli wyrazić także piłkarze siedmiu drużyn: Wielkiej Brytanii, Walii, Niderlandów, Szwajcarii, Niemiec, Danii oraz Belgii. Kapitanowie reprezentacji mieli założyć na swoje mecze opaski nawiązujące do wymyślonej w 2020 r. przez niderlandzki związek piłki nożnej kampanii „One Love”. Hasło to nawołuje do niedyskryminowania jakichkolwiek grup ze względu na ich orientację seksualną. Piłkarze musieli jednak zrezygnować z planów, jako że FIFA zagroziła im konsekwencjami nie tylko w postaci konieczności zapłacenia kar finansowych, ale również sportowymi (żółte kartki). Niemieccy zawodnicy na przedmeczowym zdjęciu grupowym zasłonili usta na znak protestu wobec cenzury. Niedługo potem FIFA zaproponowała własne opaski z hasłami m.in. nawołującymi do dzielenia się posiłkami oraz promującymi jedność poprzez piłkę nożną.

Regulacje FIFA

Czy organizacja miała prawo sprzeciwić się zakładaniu opasek „One Love” przez piłkarzy? Tę kwestię analizuje dla nas Karolina Korn, radczyni prawna Polskiego Związku Piłki Nożnej. Mówi nam, że regulaminy stosowane przez organizację szczegółowo określają prawa i obowiązki uczestników, w tym np. reguły dotyczące wyposażenia i strojów piłkarskich. Federacje krajowe, jako uczestnicy turnieju, zobowiązują się do przestrzegania regulaminów FIFA.
Same wymogi odnoszące się do opaski kapitańskiej zostały uregulowane w art. 13.8.1 regulaminu FIFA dotyczącym używanego na turnieju sprzętu. Stanowi on, że „na Mistrzostwach Świata kapitan każdej drużyny musi nosić opaskę kapitana zapewnioną przez FIFA. Jeśli FIFA zapewnia kilka wzorów opaski kapitana, kapitan powinien nosić tę, która najbardziej kontrastuje z rękawem koszulki, na którym jest noszona”. Regulamin mówi też, że prezentowanie na strojach zawodników i sprzęcie sportowym haseł o treści politycznej, religijnej lub osobistej jest zakazane, a wszystkie elementy wyposażenia i odzieży muszą być zatwierdzone przez FIFA. – Zgodnie z obowiązującymi przepisami FIFA może zatem zakazać noszenia opaski „One Love”, której sama nie zaakceptowała – stwierdza mec. Korn.
Jeżeli chodzi o możliwe konsekwencje za sprzeciwienie się regulacjom, to zgodnie z art. 14.2 statutu FIFA naruszenie regulaminów daje podstawę do nałożenia daleko idących sankcji na krajowe federacje oraz ich zawodników. Jak wynika z art. 55 statutu, do takich sankcji może należeć m.in. odebranie punktów czy zawieszenie zawodnika. – Wydaje się, że zainteresowane federacje powinny były podnieść kwestię dopuszczalnych wzorów opaski kapitańskiej na etapie uchwalania stosownych regulaminów – uważa mec. Karolina Korn.

Zasada neutralności

Regulacje FIFA nie wzięły się znikąd. Adwokat Stanisław Drozd, partner w kancelarii Wardyński i Wspólnicy i przewodniczący Sekcji Praw Człowieka w Sporcie przy Polskim Instytucie Praw Człowieka i Biznesu, tłumaczy, że przepisy odwołują się do zasady neutralności sportu znanej z Karty Olimpijskiej. To swoista konstytucja zorganizowanego sportu. Zasada stanowi, że nie można wykorzystywać występów sportowych do manifestowania poglądów politycznych, religijnych czy ideologicznych.
Zdaniem adwokata zasada ma głębokie uzasadnienie, bo rywalizacja sportowców ubranych w symbole narodów czy klubów wzbudza silne emocje w całych grupach społecznych, nie tworząc przestrzeni na konstruktywną dyskusję. – Sport, żeby jednoczyć, a nie jedynie antagonizować, musi ograniczać się do celebrowania wyłącznie tego, co nas łączy, tj. do wartości olimpizmu – podkreśla mec. Drozd.
– Reguła neutralności sportu służy temu, aby sport łączył, a nie dzielił. Intensywność emocji towarzyszących opaskom „One Love” dobitnie pokazuje, że ich obecność mogłaby niepotrzebnie prowokować przede wszystkim zawodników z państw muzułmańskich – potwierdza adwokat Maciej Krzemiński, specjalizujący się w prawie sportowym.
Ekspert przyznaje, że nie tylko w strojach, ale także w samej oprawie meczowej nie wolno stosować żadnych symboli mających przekaz polityczny, religijny czy społeczny. Warto przypomnieć, że w polskiej lidze Legia Warszawa była wielokrotnie karana za oprawę nawiązującą do Powstania Warszawskiego (formalnie przez UEFA, członka FIFA). W 2020 r. rosyjska federacja sprzeciwiła się zaś grafikom na koszulkach Ukraińców, którzy – pokazując kształt swojego kraju – uwzględnili aneksowany przez Rosjan Krym.
Regulamin mówi, że prezentowanie na strojach zawodników i sprzęcie sportowym haseł o treści politycznej, religijnej lub osobistej jest zakazane
W przestrzeni medialnej da się słyszeć wiele głosów tych, którzy uważają, że FIFA zablokowała inicjatywę „One Love”, bo byłaby ona nie w smak Katarczykom. Że sama inicjatywa jest dobra, bo wzywa do poszanowania praw mniejszości seksualnych. I to wyraz sprzeciwu wobec organizacji turnieju w miejscu, gdzie te prawa są tłamszone.
Stanisław Drozd radzi jednak zadać sobie pytanie, jak to hasło jest odbierane i czy poruszanie ważnych społecznie kwestii w tego typu formule nie wywoła skutków odwrotnych od pożądanych. – Być może pozwoliłoby to manifestującym zawodnikom i wspierającym ich osobom poczuć satysfakcję, a zachodnim federacjom piłkarskim i sponsorom podreperować wizerunek. Ale czy poprawi coś w życiu osób, którym ma pomóc? Czy też przeciwnie, narazi je na podrażnione manifestacjami emocje lokalnej społeczności, które będą trwać długo po tym, jak mundial się skończy, a zawodnicy opuszczą Katar? – zastanawia się adwokat.
Według niego sportowcy mają prawo manifestować swoje poglądy, ale poza konwencją rywalizacji sportowej. A czyniąc to, będą dowodzić, że mimo różnic ideologicznych czy religijnych są w stanie rywalizować na zasadach fair play.

Nie zamiatać pod dywan

Nasi komentatorzy zaznaczają, że nie chodzi o to, aby ignorować niewygodne tematy dotyczące Kataru oraz samej FIFA. Wiele osób może mieć przecież niesmak związany z działalnością tej organizacji. Trudno zapomnieć, że poprzednie mistrzostwa świata zostały zorganizowane w Federacji Rosyjskiej, która dziś jest już oficjalnie uznawana przez Unię Europejską za państwo finansujące terroryzm. Same kryteria przyznania organizacji mundialu Rosjanom, a teraz Katarczykom, budzą olbrzymie wątpliwości. Pojawiają się też zarzuty o niekonsekwencję FIFA, skoro wyklucza ona Rosjan z rozgrywek międzynarodowych, bo ci naruszają ducha sportu, a wciąż decyduje się organizować mundial w Katarze, który niewiele ma wspólnego z państwem prawa.
– Krytyka spotykająca FIFA jest w wielu aspektach zasłużona. Afery ostatnich lat będą się za tą organizacją ciągnęły jeszcze przez długi czas. Przez zszarganą reputację międzynarodowa federacja piłkarska nie jest dziś w stanie wiarygodnie bronić zasady neutralności sportu, która jednak sama w sobie ma dużą wartość i zasługuje na obronę – mówi mec. Stanisław Drozd.
Adwokat zaznacza, że kontrowersje wokół mistrzostw w Katarze mogą odnieść pozytywny skutek. Dobitnie pokazują bowiem, że sportswashing nie jest już tak łatwy, jak w 2015 r., gdy Katarczycy otrzymali prawo do organizacji turnieju.
Zdaniem mec. Drozda niegdyś krajom będącym na bakier z prawami człowieka bez trudu udawało się wykorzystywać sport do wybielania swojego wizerunku, a towarzyszące temu protesty obrońców praw człowieka nie wywierały wielkiego skutku. Tegoroczna impreza ściąga zaś na Katar bezprecedensową krytykę. Głosy mediów i obrońców praw człowieka są słyszalne jak nigdy. Dzięki temu coraz silniejsze są żądania, by FIFA nie umywała rąk od problemów i korzystała ze swojej pozycji, by stawać w obronie uniwersalnych wartości: prawa do życia, zdrowia, odpowiednich warunków pracy i płacy, wolności od pracy niewolniczej lub prześladowań.
– Prawidłowo działająca międzynarodowa federacja sportowa powinna to jednak robić drogą ekonomicznej i sportowej dyplomacji, a nie dopuszczając, by międzynarodowe widowiska sportowe stawały się areną do manifestowania poglądów na trudne, dzielące świat kwestie – uważa mec. Drozd.
Podobnego zdania jest mec. Maciej Krzemiński. – Emocje są zrozumiałe i trzeba mówić o kwestiach niewygodnych. Ale poza stadionem. Od gwizdka początkowego do kończącego powinna liczyć się tylko piłka nożna – konkluduje. ©℗