Z roku na rok coraz mniej osób, skazanych wcześniej na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu, trafia do więzień z powodu popełnienia kolejnego przestępstwa. Jednak wcale nie oznacza to, że system probacyjny zaczyna działać

Reforma kodeksu karnego

Reforma kodeksu karnego z 2015 r. (Dz.U. z 2015 r. poz. 396) znacznie ograniczyła możliwość orzekania kar pozbawienia wolności w zawieszeniu. Do lipca 2015 r. zgodnie z art. 69 par. 1 k.k. sąd mógł warunkowo zawiesić wykonanie orzeczonej kary pozbawienia wolności nieprzekraczającej dwóch lat. Po nowelizacji „zawiasy” można orzec tylko w stosunku do kar nieprzekraczających roku pozbawienia wolności. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 2010 r. wyroków, w których orzeczono karę pozbawienia wolności w zawieszeniu, było ponad 250 tys. W roku poprzedzającym zmianę - 163 tys., a już w rok po wejściu w życie nowelizacji liczba zawiasów spadła aż o połowę, do poziomu 81 tys. Od tamtego czasu ciągle spada, by w 2019 r. osiągnąć poziom 52 tys. (Ministerstwo Sprawiedliwości twierdzi, że nie ma jeszcze danych za lata 2020 i 2021).
Logiczną konsekwencją tej sytuacji powinno być to, że spadkowi liczby orzekanych kar w zawieszeniu powinien towarzyszyć spadek liczby odwieszeń zarządzonej na okres próby kary. Tyle tylko, że liczba zarządzeń wykonania uprzednio zawieszonej kary pozbawienia wolności spada znacznie szybciej. Jeszcze w 2016 r. z powodu ponownego popełniania przestępstwa sądy odwiesiły blisko 63,5 tys. kar. Od tamtej pory z roku na rok liczba zarządzeń o wykonaniu kary sukcesywnie spada, by w latach 2020 oraz 2021 osiągnąć niespełna 18 tys. (a więc trzy razy mniej niż jeszcze pięć lat temu).
Czy to oznacza, że system probacyjny zaczął wreszcie działać i ten miecz Damoklesa wiszący nad skazanymi zaczął wreszcie skutecznie powstrzymywać ich przed powrotnością do przestępstwa? Niestety zdaniem ekspertów taka konstatacja jest zbyt piękna, by była prawdziwa.

Czy system probacji faktycznie zaczyna działać?

- Ocena tego, czy system probacji faktycznie zaczyna działać, wymagałaby szczegółowych badań obejmujących analizę akt spraw, w których doszło do zawieszenia wykonania kary pozbawienia wolności, a także akt wykonawczych w zakresie ewentualnego zarządzenia wykonania takiej kary. Z mojej praktyki wiem, że z powodu dużego wpływu spraw do sądów zajmujących się wykonywaniem orzeczeń karnych, wolnego działania „całej machiny” wymiaru sprawiedliwości nierzadko sąd otrzymuje informację na temat podstaw do zarządzenia wykonania kary pozbawienia wolności pod koniec sześciomiesięcznego okresu po upływie okresu próby. W takich przypadkach nie zdąży wydać postanowienia o zarządzeniu wykonania kary - zwraca uwagę dr hab. Jerzy Lachowski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Przypomina, że w razie fakultatywnych podstaw zarządzenia wykonania kary postanowienie o zarządzeniu na podstawie art. 178 par. 5 kodeksu karnego wykonawczego staje się wykonalne dopiero po uprawomocnieniu.
- Stąd jeśli nieprawomocne zarządzenie następuje u schyłku wskazanego wyżej okresu, to skazani nierzadko składają nawet oczywiście bezzasadne zażalenie, aby postanowienie o zarządzeniu się nie uprawomocniło, co uniemożliwia skuteczne zarządzenie wykonania kary pozbawienia wolności - tłumaczy Jerzy Lachowski. Jak wskazuje, spadek liczby spraw, w których zarządzono wykonanie kary, może wynikać również z częstszego stosowania instytucji przewidzianej w art. 75a par. 1 k.k. Zgodnie z tym przepisem w pewnych sytuacjach sąd, zamiast zarządzać wykonanie kary pozbawienia wolności, może zamienić ją na karę ograniczenia wolności w formie nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cel społeczny albo na grzywnę.
- W takim przypadku również nie dochodzi do zarządzenia wykonania kary i to mimo tego, że zachodziły ku temu podstawy - podkreśla ekspert z UMK.

Wciąż mamy za dużo orzeczonych kar izolacyjnych

Co więcej, jak wskazuje Jacek Bem, zastępca przewodniczącego Krajowej Rady Kuratorów, takie przypadki są bardzo częste. Przy czym zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt związany z magią liczb.
- Przed 2015 r. możliwa była sytuacja, w której w stosunku do jednej osoby orzeczono więcej niż jedną karę pozbawienia wolności w zawieszeniu. Popełnienie jednego przestępstwa w okresie próby powodowało odwieszenie trzech, a czasem nawet czterech wyroków - tłumaczy kurator sądowy. - Teraz natomiast kara pozbawienia wolności w zawieszeniu może być orzeczona tylko raz - dodaje.
Z kolei prokurator dr Paweł Burzyński zauważa, że rygoryzm penalny wprowadzony reformą z 2015 r. w zakresie polityki kar pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jest w różny sposób niwelowany przez praktykę sądową. Albo poprzez wybór kar nieizolacyjnych czy łagodzenie kary dzięki zastosowaniu instytucji z art. 37a k.k., albo za sprawą częstego niezarządzania wykonania kary na etapie postępowania wykonawczego.
- Chciałbym dla jasności powiedzieć, że nie jestem przeciwnikiem zmian wprowadzonych w 2015 r. Sukcesem tamtej reformy było w znacznym stopniu ograniczenie fikcji, jaką jest kara pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania. Jest to w mojej ocenie jeden z najmniej efektywnych instrumentów reakcji karnoprawnej, co pokazują przedstawione przez DGP dane - mówi dr Burzyński. - Tym niemniej uważam, że system kar w polskim prawie jest dalece niedoskonały i przydałaby się jego gruntowna reforma poprzez ponowne przemyślenie ustawowego zagrożenia karą zwłaszcza w części szczególnej kodeksu karnego i przepisach pozakodeksowych na rzecz wyraźnej preferencji kar finansowych i ewentualnie kary ograniczenia wolności. Wciąż mamy za dużo orzeczonych kar izolacyjnych - uważa ekspert. ©℗
Przed 2015 r. możliwa była sytuacja, w której popełnienie jednego przestępstwa w okresie próby powodowało odwieszenie trzech, a czasem nawet czterech wyroków
W zawiasach i bez zawiasów / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe