W sporze o praworządność adwokatura chce być mediatorem. Zapomina lub nie chce przyjąć do wiadomości, że jest stroną tego sporu.
Roman Ossowski,
adwokat, Koszalińska Izba Adwokacka
Na wstępie tytułem przypomnienia. W 2021 r. odbył się Krajowy Zjazd Adwokatury. Z powodu pandemii delegaci obradowali w dwóch turach – wiosennej w marcu i jesiennej we wrześniu. W marcu obradowano zdalnie z nadzieją, że druga tura odbędzie się stacjonarnie. Odbyły się wybory, wyłoniono członków Naczelnej Rady Adwokackiej i pozostałych organów. O fotel prezesa NRA ubiegało się pięcioro kandydatów. Wśród nich urzędujący wówczas prezes adw. Jacek Trela, który nie przeszedł do drugiej tury
wyborów, uzyskując dramatycznie nikłe poparcie. Zwyciężył mec. Przemysław Rosati – przedstawiciel młodego pokolenia, w zawodzie od 2010 r. W drugiej turze pokonał doświadczonego adwokata i samorządowca prof. dr. hab. Macieja Gutowskiego. Powiało nowym.
W sierpniu 2021 r. NRA zdecydowała, że część programowa zjazdu odbędzie się także w formie zdalnej. Przełomu nie było. Burzliwej dyskusji także nie, za to było sprawnie i spokojnie.
Minęło wystarczająco dużo czasu, aby pokusić się o opinię na temat obecnego kierunku działań adwokatury.
Wciąż apelujemy
Analiza treści podjętych w obecnej kadencji uchwał nie daje najmniejszych podstaw do przyjęcia, że coś się zmieniło. Nadal „protestujemy”, „apelujemy”, „wyrażamy” i „wzywamy.” Tyle, jeżeli chodzi o NRA.
Wybrany w marcu 2021 r. prezes sporządził i opublikował sprawozdanie ze swej działalności od daty wyboru do 31 grudnia 2021 r. Liczy ono 68 stron. Na wstępie czytamy: „Cyfryzacja jest wyzwaniem priorytetowym. W tej kadencji stawiam przede wszystkim na to, by przeprowadzić Adwokaturę z epoki analogowej w epokę cyfrową. To doskonały moment, by odważnie wejść w świat cyfrowy, bez obaw, bez kompleksów, ale odpowiedzialnie i na naszych zasadach” (źródło: Sprawozdanie Prezesa NRA za rok 2021, str.2).
Niemal na końcu tego dokumentu prezes informuje: „3 grudnia przekazałem na ręce Komisarza
UE ds. Sprawiedliwości Didiera Reyndersa pismo, w którym Naczelna Rada Adwokacka deklaruje swoje wsparcie przy wypracowywaniu rozwiązań obecnego kryzysu praworządności w Polsce i rozmowach między rządem polskim a Komisją Europejską. List jest pokłosiem spotkania z Komisarzem Didierem Reyndersem z 19 listopada br. w Warszawie (...) Spotkanie dotyczyło stanu praworządności w Polsce, a w szczególności ostatniego raportu Komisji Europejskiej w tym zakresie. List do komisarza Didiera Reyndersa podpisał również adw. Wojciech Bagiński, przewodniczący Komisji ds. Zagranicznych przy NRA” (źródło: ibidem, str. 64).
Z treści tego wystąpienia wynika, że w sporze o praworządność adwokatura chce być mediatorem. Zapomina lub nie chce przyjąć do wiadomości, że jest stroną tego sporu. Czy tego chce, czy nie. Nie zmienia tego fakt, że to nie adwokatura wszczęła tę wojnę. To obecne władze polityczne są za nią odpowiedzialne. Sytuacja powinna być odwrotna. Czy to nie my powinniśmy stać na pierwszej linii frontu, a nie stawiać się w roli arbitra, udając, że ten spór nas nie dotyczy? Można gorzko skwitować: skoro priorytetem jest
cyfryzacja, to wszystko jest na swoim miejscu. Ja jednak wolę stanowczo adwokaturę analogową, ale zaangażowaną w sprawy własnego państwa, niż cyfrową i dystansującą się od nich.
Uzyskać wpływ
Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której działanie „praworządne” (czyli zgodne z prawem) będzie skrajnie dyskryminujące, wykluczające czy po prostu sprzeczne z podstawowym poczuciem sprawiedliwości. Bo takie będzie prawo. Mamy tego przykłady. Za prawo odpowiada ustawodawca, a jaki jest ustawodawca, każdy widzi. Dlatego musimy jako prawnicy i obywatele uzyskać wpływ na jakość stanowionego prawa. Obecnie ten wpływ dosadnie obrazuje to, co działo się w sprawie projektu (mało istotnych) zmian stawek wynagrodzeń adwokackich. Adwokatura, wspierana przez inne środowiska, protestowała, krytykowała i domagała się skonsultowania proponowanych przepisów (nie ustawy, a rozporządzenia), powołując się na ustawowy obowiązek zasięgnięcia opinii NRA wynikający z ustawy z 26 maja 1982 r. – Prawo o adwokaturze. Zbigniew
Ziobro te nawoływania zlekceważył i podpisał rozporządzenie (weszło w życie 1 września br.). Prezes NRA Przemysław Rosati napisał na niego skargę do premiera Mateusza Morawieckiego: „W imieniu Naczelnej Rady Adwokackiej niniejszym informuję Pana Premiera o zaistniałej sytuacji i naruszeniu prawa przez Ministra Sprawiedliwości przy wydaniu wskazanych powyżej rozporządzeń”. To ważna i właściwa reakcja. Czy premier się nad nią pochyli i przywoła do porządku swojego ministra, to już inna sprawa. Tak wygląda wpływ palestry na stanowienie prawa.
W 2021 r. okazało się, że poprzednie władze NRA nie składały Prezydentowi RP rocznego sprawozdania z działalności adwokatury, a mają taki obowiązek na mocy art. 13 ustawy – Prawo o adwokaturze. Nowe władze NRA uznały to za błąd i postanowiły to naprawić, o czym prezes Rosati informował publicznie na łamach prasy. I naprawiły – 27 listopada 2021 r. NRA uchwaliła sprawozdania za okres od 1 stycznia 2016 r. do 31 grudnia 2017 r. (uchwała nr 36/2021) i od 1 stycznia 2018 r. do 31 grudnia 2020 r. (uchwała nr 37/2021) i postanowiła złożyć sprawozdania Prezydentowi RP. Tu ślad się urywa. Treść sprawozdań pozostaje nieznana. Podobnie nie sposób doszukać się informacji, gdzie i kiedy sprawozdania faktycznie prezydentowi złożono. Zwróciłem się do NRA z prośbą o wyjaśnienie.
Z odpowiedzi uzyskanej 23 września 2022 r. z sekretariatu NRA wynika, że „trwa uzgadnianie terminu spotkania z Panem Prezydentem RP celem przedłożenia sprawozdań. Z uwagi na kalendarz Pana Prezydenta nie było możliwości ustalenia wcześniejszego terminu takiego spotkania. Sprawozdania zostaną opublikowane niezwłocznie po przekazaniu ich Panu Prezydentowi RP”. Zadałem sobie trud i sprawdziłem na stronach Kancelarii Prezydenta RP kalendarz wizyt i spotkań w ciągu ostatnich 10 miesięcy. Kto chce wiedzieć, dla kogo prezydent w tym czasie miał czas, niech sam sprawdzi. To nie „napięty kalendarz”, lecz ostentacyjne trzymanie adwokatury u klamki, w przedpokoju. Dla porządku wypada dodać, że na posiedzeniu z 9–10 września 2022 r. NRA uchwaliła i postanowiła złożyć prezydentowi sprawozdanie z działalności za 2021 r. Także dla pełnej jasności warto przypomnieć, że niemal wszyscy członkowie obecnego Prezydium NRA, w tym prezes, to członkowie poprzedniej NRA. Wtedy brak sprawozdań im nie przeszkadzał?
Nowe ciągle idzie, a stare spokojnie jedzie.
Czas próby
Do trybunału Julii Przyłębskiej wpłynął wniosek o uznanie za niezgodny z Konstytucją RP art. 38 ustawy – Prawo o adwokaturze. Nikt nie wie, kto się pod wnioskiem podpisał. Wiadomo jedynie, że są to ludzie obecnej władzy. Uznano więc, że w działaniach przeciwko adwokaturze wystarczy grupa drugorzędnych harcowników i nie ma potrzeby angażowania większych sił, bo to mogłoby niepotrzebnie podnieść rangę przeciwnika. To także wyznacznik naszej dzisiejszej pozycji.
Faktycznie wniosek zmierza do uchylenia obowiązku przynależności do samorządu według obecnych kryteriów, co pozwoli stworzyć nowe i zniszczyć istniejący samorząd. To wywołuje uzasadnioną krytykę i sprzeciw adwokatów i adwokatury. Miarodajnym przykładem jest wspólna wypowiedź na portalu internetowym Prawo.pl panów mecenasów K. Stępińskiego i J. Dubois. Autorzy – adwokaci z ogromnym doświadczeniem – akcentują związane z tym wnioskiem zagrożenie, które tkwi wewnątrz, w szeregach samej adwokatury. Piszą o tym dobitnie, wskazując na wielu potencjalnie żądnych władzy i zaszczytów, gotowych poprzeć i zaakceptować każdą zmianę, która wyniesie ich na samorządowe stołki. Panowie zakończyli swoją wypowiedź stwierdzeniem: „Nadchodzi czas próby. Jeżeli sami nie wykażemy, czemu służy kolejny głupi i podły pomysł rządzących, nikt tego za nas nie zrobi.” Nie pokusili się o wskazanie, jak mamy to wykazać.
Moim zdaniem czas próby nie tyle nadchodzi, ile trwa.
Warto też odnotować wypowiedź prof. dr. hab. Piotra Kardasa, byłego wiceprezesa NRA. Pan mecenas w wystąpieniu pt.: „Organizacje prawnicze w sytuacjach wyjątkowych (...)” w maju br. w Wilnie trafnie zdiagnozował stan środowiska prawniczego w Polsce, wskazując m.in.: „Doświadczenia ostatnich siedmiu lat uzasadniają stwierdzenie, że (…) władzy (…) udało się podzielić środowiska prawnicze, czego konsekwencją jest znacząca liczba prawników wspierających aktywnie proces wprowadzania zmian, niejednokrotnie motywowanych ułatwieniami w karierze zawodowej”. Można by dodać, że wielu leczy obecnie swoje ambicje, a z innych wychodzi zwykła małość. Pan profesor konkluduje gorzko: „Niezbyt optymistyczna ocena podejmowanych dotychczas działań (...) skłania do podjęcia próby poszukiwania innych form reagowania na sytuacje kryzysowe, które stworzyłyby większe prawdopodobieństwo ich skuteczności z perspektywy organizacji samorządowych prawników, przede wszystkim chodzi o zagrożenie (...) niezależności wykonywania zawodów prawniczych i pozycji i funkcji organizacji samorządowych. Przedstawienie sugestii dotyczących sposobów działania zwiększających szanse na skuteczność (...) wykracza poza ramy niniejszego szkicu” (cytaty za „Palestrą Świętokrzyską” nr 69–70).
Łatwo dostrzec podobieństwa w tych dwóch przytoczonych wypowiedziach. Jednym z nich jest brak konkretnych propozycji nakierowanych na zmianę opresyjnej – także dla adwokatury – sytuacji.
Wracając do wniosku do wspomnianego trybunału. Osobiście jestem przekonany, że długo nie trafi na wokandę. Ten miecz ma wisieć. A może nie ma się czym martwić? Przecież w trybunale są orzecznicy, którzy przenieśli się tam prosto z adwokackich gabinetów…
Pora wyjść z bańki
Adwokatura powinna sięgnąć po wszystkie dostępne środki i zasoby, aby włączyć się w sposób realny i skuteczny w tworzenie prawa. Do tego potrzebne są narzędzia. Cyfryzacja, panie Prezesie, może i powinna być jednym z nich. Nie może jednak zastępować celu, jaki chcemy dzięki tym narzędziom osiągnąć.
W 2007 r., w uchwale programowej (w części poświęconej publicznej roli adwokatury, pkt 3.8) z inicjatywy delegatów mojej ówczesnej izby Krajowy Zjazd Adwokatury zobowiązał NRA do stworzenia własnych kanałów informacyjnych. Byliśmy zdania, że bez nich nie jest możliwe komunikowanie się ze społeczeństwem i publiczne artykułowanie własnego stanowiska. Nie zastąpią tego szeroko rozumiane media społecznościowe. Pomimo upływu 15 lat od podjęcia uchwały kolejne naczelne organy adwokatury nie podjęły nawet próby wypełnienia tego zobowiązania. Trudno usprawiedliwić to ignorowanie decyzji najwyższej władzy adwokackiej, jaką jest Krajowy Zjazd Adwokatury. Stworzenie np. miesięcznika było i jest w zasięgu możliwości organizacyjnych, finansowych i intelektualnych samorządu. Szczególnie że niektóre izby mają dobre doświadczenia w tej dziedzinie. Od lat wydawane są lokalnie periodyki jak „Palestra Świętokrzyska” czy „Kronika” w Łodzi. Szczególnym przykładem mogło być wydawane od 18 lat przez Szczecińską Izbę Adwokacką „In Gremio”. Początkowo miesięcznik. W skład rady programowej pisma wchodzili przedstawiciele wszystkich środowisk prawniczych apelacji szczecińskiej – od kolejnych prezesów sądu apelacyjnego i prokuratorów apelacyjnych po dziekanów izb i prezesa WSA. Piszę „mogło”, bowiem po zmianie władz dziekańskich w 2021 r. pismo z miesięcznika stało się natychmiast magazynem (dziś dwumiesięcznikiem), w tym czasie ma już trzeciego redaktora naczelnego, a z okładki zniknął symbol współpracy pomiędzy różnymi grupami prawniczymi, jakim były kolory przypisane poszczególnym zawodom: fioletowy, czerwony, zielony i niebieski. Warto dodać, że wcześniej, już za „dobrej zmiany” – nie z winy wydawcy – z rady programowej „In Gremio” zniknęli prezes sądu apelacyjnego i prokurator regionalny. Nie wyjaśnili czytelnikom, z jakiego powodu. Czy dlatego, że nie sami podejmowali tę decyzję? Do nich kieruję pewną przestrogę (podobno autorstwa Wiesława Dymnego): Do historii łatwo wejść, ale trudno z niej wyjść. Jedni w niej zostaną dlatego, że gdzieś są lub byli, inni dlatego, że ich tam nie było – choć mogli i powinni być. Nie wyklucza to jednak możliwości skorzystania z tego wzorca. Adwokatura szczecińska była inicjatorem i wzięła na siebie główny ciężar wydawania pisma, skupiając wokół niego przedstawicieli wszystkich zawodów prawniczych. Podjęcie próby przeniesienia tego modelu na poziom ogólnopolski jest warte rozważenia. Takie pismo nie byłoby konkurencją dla „Palestry”, lecz jej uzupełnieniem. Redagowane w sposób przystępny, adresowane szczególnie do młodzieży akademickiej (prawo studiuje ok. 40 tys. osób), a także do szerszego odbiorcy, może kształtować opinie na temat rzeczywistego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości i informować, z jakimi realnymi problemami się boryka.
Można sobie wyobrazić, jeszcze większy zasięg. Funkcjonuje przecież Ogólnopolskie Porozumienie Zawodów Zaufania Publicznego. Pismo mogłoby powstać w oparciu o tę inicjatywę i prezentować stanowiska wszystkich skupionych w forum samorządów. Adwokatura powinna być spiritus movens przedsięwzięcia, wykładając na ten cel jako pierwsza (ale niejedyna) godziwe środki. W razie zainteresowania gotów jestem przedłożyć szczegółowy plan projektu z preliminarzem finansowym i sposobem dystrybucji włącznie. To jest do zrobienia!
Warto w tym miejscu przypomnieć o konstytucyjnym umocowaniu tych samorządów. Mogą i powinny stać się silnymi uczestnikami społeczeństwa obywatelskiego, a adwokatura jawi się jako naturalny filar i lider tej idei. W czasie totalnego upartyjnienia państwa, w którym byle aparatczyk mieni się politykiem, włączenie się w sprawy publiczne ludzi kompetentnych jest potrzebą chwili.
Trzeba wyjść z własnego podwórka. Przebić się przez internetowe bańki i spróbować. Potrzeba cierpliwości i konsekwencji. Niech obecna akcji w szkołach „Adwokaci rozjaśniają prawo” będzie dobrym początkiem. Warto zapowiedzieć, że będziemy ją kontynuować przez kolejne lata.
Skoro krytykuję i narzekam, to wypada samemu powiedzieć, co robić. Oto kilka propozycji:
- Konkurs na najlepszą pracę magisterską z dziedziny ochrony praw obywatelskich, instytucji społeczeństwa obywatelskiego, roli adwokatów w wymierzaniu sprawiedliwości, historii adwokatury itp. Godziwe nagrody finansowe dla zwycięzców. Może wstęp na aplikację bez egzaminów lub publikacja przez Ośrodek Badawczy Adwokatury. Zasięg – miasta uniwersyteckie.
- Olimpiada wiedzy prawniczej ze szczególnym uwzględnieniem adwokatury – dla wszystkich. Z nagrodami finansowymi.
- Kwartalne wkładki (czterostronicowe) do czasopism lokalnych w skali całego kraju. W łącznym nakładzie kilkuset tysięcy. Tematyka o dużym stopniu ogólności z jednym wiodącym tematem (NRA – jedna strona), z uwzględnieniem zagadnień i historii lokalnych, dlatego redakcja zdecentralizowana. Jednakowa szata graficzna.
- Dwa w ciągu roku biegi masowe w 24 miastach – siedzibach wszystkich izb adwokackich. Wszędzie pod tym samym hasłem i tego samego dnia.
- W cyklu miesięcznym – wieczór z filmem prawniczym połączony z dyskusją. Adwokatura funduje pakiet biletów. Powinien to być zawsze ten sam dzień w całej Polsce.
- Dwa w roku otwarte „Teatralne wieczory adwokackie”. Podobnie – wszędzie tego samego dnia.
- Dwa razy w roku skoordynowane akcje billboardowe – szczególnie w tzw. Polsce powiatowej. Czas trwania ekspozycji – miesiąc lub tak, aby każdego dnia roku gdzieś billboardy były widoczne.
- Wspólna książka (ok. 200 stron) napisana w drodze zaproszenia adwokatów do nadsyłania anegdot (tylko prawdziwych), z których 100 zostanie wybranych do publikacji. Wydanie na najwyższym poziomie edytorskim i graficznym, z szeroką promocją i reklamą. Dystrybucja odpłatna symbolicznie. Na poziomie izb mogą być własne wydania z wyłączeniem tekstów zakwalifikowanych do druku ogólnopolskiego.
To są konkretne propozycje. Mało? Niech każdy dołoży swoje. Nie mają zastąpić innych działań, lecz je uzupełnić. Nieskromnie powiem, że skutecznie realizowałem wspólnie z koleżankami i kolegami niektóre z takich przedsięwzięć na poziomie izby. Nie zrujnowaliśmy samorządowego budżetu. Koszt da się szybko oszacować, wydatek jest absolutnie w zasięgu możliwości finansowych adwokatury. Kto ma wątpliwości, niech sprawdzi stan środków finansowych pozostających od lat w dyspozycji NRA. Nikt nie wie, na co je spożytkować. Stanowią lokaty i zabezpieczenie na gorsze czasy. Informuję dysponentów, że gorsze czasy już są. Mnożenie lokat to nie jest cel działania adwokatury. Nie jesteśmy funduszem inwestycyjnym ani spółką akcyjną. Przeznaczenie oszczędności na realizację konstytucyjnych i ustawowych obowiązków to nie rozrzutność, lecz powinność. Przede wszystkim w wymiarze społecznym.
Udział w wyborach
Postulowałem (nie ja jeden) już kilka lat temu powołanie Komitetu Wyborczego Adwokatury Polskiej. Byłaby to najdalej idąca próba kształtowania prawa i wpływania na bieg spraw naszego kraju. Mamy wszystko, co jest potrzebne do przeprowadzenia tego pomysłu – struktury (ich rozdrobnienie to w tym przypadku zaleta), pieniądze i przede wszystkim ludzi. W normalnym państwie taki zamysł mógłby zostać uznany za ekstrawagancję. Nie żyjemy jednak w normalnym państwie. Ile jeszcze musi się wydarzyć, żeby do nas dotarło, że pozostawanie na pozycjach li tylko krytycznego obserwatora to za mało. Udział w wyborach nie może doprowadzić do porażki. Nawet wtedy, gdy nie będzie sukcesu wyborczego. Liczy się nie tylko końcowy wynik, lecz także sposób, w jaki o niego zabiegamy. Znamy to z sal sądowych. Niekorzystny wyrok nie świadczy o poziomie i umiejętnościach adwokata, o ile nikt nie ma wątpliwości co do jego rzetelnego i pełnego zaangażowania w proces. Że wykorzystał całą swoją wiedzę i wszystkie dostępne środki do osiągnięcia korzystnego rozstrzygnięcia. Sam udział będzie dowodem najwyższej troski o państwo. Kampania wyborcza umożliwi zaś dostęp do mediów na skalę niedostępną w żadnej innej sytuacji. Będziemy mogli mówić też za tych, którym odebrano lub usiłuje się odebrać głos, oraz za tych, którzy go nie mają. Zmusi też sytych i pewnych siebie, drżących o immunitety i parlamentarne profity lub o nich marzących partyjnych funkcjonariuszy do obrony przed kompromitacją. Nie mam wątpliwości, że nasi kandydaci bez trudu obnażyliby ich ignorancję, miałkość i zwykłą małość. Podzielmy się organizacją, środkami finansowymi, wiedzą i oddajmy najlepszych ludzi palestry w służbę naszemu państwu! Nie pod partyjnymi szyldami, lecz pod własnym sztandarem. Jest wystarczająco dużo czasu, aby to zorganizować, a przynajmniej publicznie przedyskutować. Wierzę, że nie jestem osamotniony w oczekiwaniu i chęci uczestnictwa w takiej debacie.
Nie mogę pominąć jeszcze tej konkretnej, wyjątkowo bulwersującej sprawy. Wielu z nas oczekuje sporządzenia, sygnowania i upublicznienia przez adwokaturę (a nie konkretnych adwokatów) opinii prawnej wskazującej konsekwencje prawne dla funkcjonariuszy publicznych odpowiedzialnych za wyrządzoną szkodę wielkich rozmiarów przez niedopełnienie obowiązku zrealizowania wykonalnych i wiążących Polskę orzeczeń TSUE. Wszyscy o tym mówią, a nikt tego nie robi. Naczelna Rada Adwokacka powinna użyć swego autorytetu i wziąć na siebie ten obowiązek. Powinna też zadbać, aby taki dokument trwale zaistniał w przestrzeni publicznej.
Dziś jesteśmy grupą wybitnych diagnostów. Wiemy, co dolega nam i naszemu choremu państwu. Nie potrafimy jednak zaplanować i przeprowadzić operacji nie tylko uzdrawiającej, lecz choćby spowalniającej toczącą nas zarazę. Spróbujmy jednak wdrożyć terapię. Choćby eksperymentalną.
Sądy muszą być niezależne, a sędziowie niezawiśli. Koniec kropka. Tu nie ma miejsca na kompromis. ©℗
Wolę stanowczo adwokaturę analogową, ale zaangażowaną w sprawy własnego państwa, niż cyfrową i dystansującą się od nich