Sprawy o poważne przestępstwa zagrożone karą pozbawienia wolności od trzech lat wzwyż trafią na biurka osób z niewielkim stażem orzeczniczym.

Taki będzie efekt wejścia w życie projektowanego przez resort sprawiedliwości nowego prawa o ustroju sądów powszechnych. Zakłada on wprowadzenie jednolitego sądu pierwszej instancji. Skutkiem tego zaś będzie rozpatrywanie wszystkich spraw przez sądy okręgowe jako sądy pierwszej instancji.
Na problem zwraca uwagę Małgorzata Manowska, I prezes Sądu Najwyższego. Jak zauważa w opinii do projektu nowego u.s.p., „przyjęcie projektu w zaproponowanym brzmieniu oznaczałoby, że sędziowie krótko po nominacji, a więc z niewielkim stażem orzeczniczym, będą rozpoznawać sprawy o zbrodnie, czyli czyny zagrożone karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 3 lat albo karą surowszą, określone w kodeksie karnym”.

Dobry sędzia powinien mieć doświadczenie

Sędzią sądu rejonowego można zostać po ukończeniu 29. roku życia. Zdaniem wielu prawników próg ten powinien być wyższy. Podnosi się, że osoby w takim wieku mają zbyt małe doświadczenie, aby rozstrzygać o losach ludzkich. Takiego zdania jest np. Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Jak zauważa, młodzi, niedoświadczeni sędziowie mający mniej niż 30 lat myślą przede wszystkim o założeniu rodziny, mieszkaniu, dzieciach, co przekłada się na to, że oczekują szybkiej stabilizacji życiowej i zawodowej. I choć Stępień przyznaje, że jest to jak najbardziej naturalne, to jednak może być bardzo niebezpieczne z punktu widzenia interesów samego wymiaru sprawiedliwości.
Dlatego też ustawodawca zdecydował, że sprawy o najcięższe przestępstwa, a więc takie, które choćby tylko teoretycznie są bardziej skomplikowane, są rozstrzygane w I instancji przez sądy okręgowe. Chodzi o takie czyny jak m.in. zabójstwo, handel ludźmi czy fałszowanie pieniędzy. Rozwiązanie to ma zagwarantować, że z problematyką wymagającą większego doświadczenia zawodowego i życiowego będą się mierzyć sędziowie mający większy staż orzeczniczy. Podobnie jest w sprawach cywilnych. W tej kategorii ustawodawca powierzył sądom okręgowym rozpoznawanie w I instancji takich spraw jak np. o ubezwłasnowolnienie czy rozwód.
- Doświadczenie zarówno zawodowe, jak i to życiowe jest nieodzowne dla sądzenia tych najcięższych spraw. Nie każdy jest na to gotowy od razu po odebraniu nominacji. Dlatego też obecnie istnieje możliwość delegowania sędziego do sądu wyższego szczebla, aby mógł on spróbować swoich sił, zanim wystartuje w procedurze awansowej - komentuje Marek Celej, sędzia w stanie spoczynku.

Do sądów okręgowych trafią sprawy z pierwszej instancji

Teraz, na skutek spłaszczenia struktury sądownictwa powszechnego, to się zmieni. Znikną sądy rejonowe, będą tylko dwa szczeble - sądy okręgowe i sądy regionalne, przy czym do tych pierwszych będą trafiać wszystkie sprawy pierwszoinstancyjne. Dodatkowo zostanie wprowadzone jednolite stanowisko sędziego sądu powszechnego. A konsekwencją tego będzie, jak wyjaśnia resort sprawiedliwości, jednolite traktowanie sędziów wykonujących pracę orzeczniczą.
Tymczasem zdaniem prof. Małgorzaty Manowskiej projektodawcy najwyraźniej nie wzięli pod uwagę konsekwencji rozpoznawania wszystkich spraw przez sądy okręgowe jako sądy I instancji. Jej zdaniem przepisy powinny wiązać rozpoznawanie określonych kategorii spraw ze stażem służby sędziego.
- Bez wprowadzenia takiego rozwiązania może się przecież zdarzyć, że do referatu młodego stażem sędziego trafi sprawa, która go najzwyczajniej w świecie przerośnie. Nie ma bowiem co ukrywać, że żeby czuć się pewnie na sali rozpraw, dokonywać lepszych ocen, trzeba najpierw przesądzić ileś tam spraw o mniejszym ciężarze gatunkowym - mówi sędzia Celej.

Trudniejsze sprawy tylko dla sędziów z większym stażem?

Dlatego też Małgorzata Manowska proponuje uzupełnić projekt dodatkowymi regulacjami, które zagwarantowałyby, że sprawy trudniejsze rozpoznawaliby sędziowie z większym stażem. A zdaniem I prezes SN można by było to osiągnąć poprzez wskazanie, że w początkowym okresie służby sędziowskiej, np. przez pierwsze pięć lat, sędziowie nie otrzymywaliby do rozstrzygnięcia spraw najtrudniejszych.
- Moim zdaniem ten okres jest zbyt długi, myślę, że wystarczyłyby trzy lata. Można też pomyśleć o takim rozwiązaniu, które umożliwiłoby sędziom z mniejszym stażem wspólne orzekanie w sprawach cięższych gatunkowo w składzie kolegialnym, z bardziej doświadczonymi kolegami - rozważa Marek Celej.
Profesor Manowska w swoich propozycjach odwołuje się do zawartych w projekcie rozwiązań odnoszących się do asesorów sądowych. Chodzi o wyraźne wskazanie, w jakich sprawach nie mogliby orzekać sędziowie ze stażem mniejszym niż pięcioletni.
Na planowane rozwiązania dotyczące asesorów powołuje się również Ministerstwo Sprawiedliwości pytane przez nas o obawy i propozycje I prezes SN. Jak tłumaczy, założono, że zadania z zakresu wymiaru sprawiedliwości mogą być wykonywane przez asesorów sądowych z ograniczeniem do spraw, które przed wejściem w życie projektowanej ustawy należały do właściwości sądów rejonowych i - częściowo - przy uwzględnieniu ograniczeń wynikających z art. 2 par. 1a prawa o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 2072 ze zm.). Przepis ten dziś określa, jakich spraw nie mogą sądzić asesorzy. Są wśród nich m.in. te dotyczące tymczasowego aresztowania czy odmowy wszczęcia śledztwa.
„Takie rozwiązanie ma zapewnić rozstrzyganie spraw trudnych, skomplikowanych pod względem faktycznym lub prawnym, wielowątkowych lub powyżej określonej na milion złotych wartości przedmiotu sporu przez sędziów mających doświadczenie zawodowe i życiowe” - tłumaczy biuro komunikacji i promocji MS. Jednocześnie jednak dodaje, że w resorcie trwa końcowa analiza uwag zgłoszonych w trakcie uzgodnień międzyresortowych, konsultacji publicznych i opiniowania, która pozwoli wypracować optymalne rozwiązania.
ikona lupy />
Ile lat mają sędziowie / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Projekt w opiniowaniu