Marcin Warchoł: Projekt dotyczy największych firm, a więc takich, które stać na wdrożenie systemu compliance. Taki jest też cel tej ustawy: nie karać, ale chronić

Ile obecnie prowadzi się postępowań na podstawie ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary?
Niewiele. W 2018 r. prowadzono 15 spraw, w 2019 - 6, w 2020 - 4. W pierwszych trzech kwartałach 2021 r. było trochę więcej, bo 18 spraw. Niewielkie są też sankcje, bo najczęściej orzekana kara to grzywna w wysokości 1000 zł. Najwyższa orzeczona do 2019 roku kara to 12 tys. zł. W 2019 r. orzeczono jedną karę w wysokości 70 tys. zł, a w 2021 r. - jedną w wysokości 50 tys. zł. Dla porównania najwyższa sankcja w historii USA to równowartość 12 mld zł.
Dlaczego tych spraw jest tak niewiele?
Bo ta ustawa to już relikt, swoisty skansen. To jedyna na świecie, nie mówiąc już o Unii Europejskiej, ustawa, która uzależnia odpowiedzialność firmy od prejudykatu w postaci wyroku skazującego osobę fizyczną. Na potrzebę zmian w polskim systemie odpowiedzialności podmiotów zbiorowych zgodnie wskazują Unia Europejska, OECD i Rada Europy. Niestety polskie prawo wciąż stoi na stanowisku, że aby postawić firmę w stan oskarżenia, trzeba znaleźć dokładnie tę rękę, która wylała ścieki do wody, albo tę, która podpaliła wysypisko śmieci. To niezwykle trudne. W korporacyjnym gąszczu, gdzie mamy mnóstwo wewnętrznych regulaminów, okólników, różnych przecinających się kompetencji, dojście do osoby, która za coś odpowiada, jest ogromnie trudne. To zresztą pokazują konkretne sprawy.
Jak na przykład?
Sprawa fabryki Thoni Alutec w Stalowej Woli. Wskutek rażącego niedbalstwa ze strony firmy w zakresie przepisów BHP i przeciwpożarowych zginęło tam od wybuchu pyłu magnezowego dwóch pracowników. Zaczęło się długotrwałe śledztwo, a następnie postępowanie sądowe. Wypadek nastąpił 30 kwietnia 2014 r., prawomocny wyrok skazujący zapadł w końcu w 2019 r. W innej sprawie, dotyczącej łódzkiego zakładu Indesit, wyrok wydano po blisko pięcioletnim procesie. Tam w 2005 r. prasa zmiażdżyła pracownikowi głowę. To były wyroki wobec osób fizycznych, natomiast samych spółek nie spotkały żadne konsekwencje. Rodziny ofiar zostały z niczym.
Co stało na przeszkodzie w pociągnięciu do odpowiedzialności spółek?
Wieloletnie postępowania prowadzone przeciwko osobom fizycznym. Po kilku latach dowodów po prostu już nie ma. Firmy tak skutecznie „czyszczą” potencjalne dowody, że postępowanie wobec nich nie ma już sensu. Dlatego trzeba bezwzględnie zlikwidować wymóg prejudykatu. Dobra wiadomość jest taka, że dzięki naszej inicjatywie to już się stało w przypadku przestępstw środowiskowych. Odpowiedni przepis umieściliśmy w ustawie zaostrzającej odpowiedzialność za przestępstwa przeciwko środowisku.
Zamiar ukształtowania odpowiedzialność podmiotów zbiorowych Ministerstwo Sprawiedliwości miało jednak już kilka lat temu. Dlaczego ostatecznie tamten projekt nie wszedł w życie?
Ze względu na dyskontynuację prac parlamentu. Na początku 2019 r. ustawa trafiła do Sejmu, ale do końca kadencji nie nadano jej biegu.
Planowane teraz zmiany będą szły w tym samym kierunku, co projekt z poprzedniej kadencji?
Tak, ale będzie to łagodniejsza forma. Tą ustawą będą objęte jedynie duże korporacje. Nie mali i średni przedsiębiorcy, a tylko podmioty zatrudniające więcej niż 500 pracowników albo mające obrót powyżej 100 mln euro rocznie. Te firmy stać na wyposażenie się w instrumentarium zapobiegające śmierci pracowników czy szkodom wyrządzanym konsumentom. Ta ustawa ma bowiem chronić osoby zarówno wewnątrz korporacji - pracowników, jak i na zewnątrz. Kiedy np. wysyłamy dzieci na wakacje czy sami jesteśmy pasażerami, powinniśmy mieć pewność, że autobus, którym jedziemy, ma odpowiednie ogumienie, sprawne hamulce itd. Znamy przecież ostatni przypadek wypadku autokaru w Chorwacji.
Zdaje się, że organizatorem tej wycieczki akurat nie była duża korporacja.
Tak, ale są też w Polsce duże koncerny organizujące transport pasażerski. Słyszeliśmy też o wypadkach autobusów komunikacji miejskiej. Zdarzały się przypadki kierowców jeżdżących pod wpływem narkotyków. Korzystamy z różnych produktów i usług, co do których powinniśmy mieć pewność, że są bezpieczne, powinniśmy być chronieni przed ich niepożądanymi skutkami. Duża firma ponosi ryzyko z samego faktu prowadzenia działalności gospodarczej. To nie poszkodowany powinien wykazywać uchybienia prowadzące do szkód, bo on nie ma pojęcia, jak wygląda podział obowiązków wewnątrz przedsiębiorstwa czy stosowane przez nie zabezpieczenia. To firma powinna pokazać, że jest w porządku, że wszystko zadziałało, a jednak mimo wszystko wydarzyło się coś złego. Dlatego w postępowaniu przeciwko podmiotom zbiorowym należy wprowadzić odwrócenie ciężaru dowodu. To fundamentalne zagadnienie dla ochrony klienta. Dziś to ofiary są skazane na samodzielne wykazywanie nieprawidłowości, a firma ma tysiąc możliwości, by od tego uciec. Może się np. podzielić albo przekształcić i to rzeczywiście dzieje się w praktyce. W sprawach przeciwko podmiotom zbiorowym, które analizowaliśmy, dochodziło do uniewinnień właśnie dlatego, że miały miejsce przekształcenia i nie było już winnego.
Nowe przepisy mają sobie z tym poradzić?
Tak. Zgodnie z nimi odpowiedzialność podmiotów będzie kontynuowana mimo przekształceń i podziałów. To zresztą naturalne, bez tego ustawa nie miałaby w ogóle sensu.
Czy odwrócenie ciężaru dowodu nie budzi pana zdaniem wątpliwości z punktu widzenia podstawowych zasad prawa karnego?
Przeczytam panu ten przepis z projektu. „Podmiot zbiorowy nie ponosi odpowiedzialności na podstawie ustawy, jeżeli pomimo istnienia nieprawidłowości wykaże, że wszystkie organy i osoby uprawnione do działania w jego imieniu lub interesie zachowały należytą staranność wymaganą w danych okolicznościach w organizacji działalności tego podmiotu oraz w nadzorze nad tą działalnością”. Czyli prokurator wykazuje przed sądem, że wystąpiła nieprawidłowość w działaniu firmy polegająca np. na tym, że 2 tys. t mazutu wylało się ze zbiornika do rzeki, a firma, jeśli chce się uwolnić od odpowiedzialności, musi wykazać, że zrobiła wszystko, co powinna - dochowano wszystkich procedur, urządzenia były sprawne i atestowane, pracownicy byli przeszkoleni, a zapobieżenie wypadkowi było niemożliwe. Na tym będzie polegało przeniesienie ciężaru dowodu. To nie prokurator będzie sprawdzał, czy sprzęt był sprawny, a pracownicy przygotowani, tylko firma będzie musiała wykazać, że zrobiła wszystko, co możliwe, by zapobiec zdarzeniu. Rolą tych przepisów jest zachęcenie przedsiębiorstw do stworzenia takich procedur wewnętrznych, które pomogłyby wychwytywać podejrzane i niepożądane zachowania, żeby działać prewencyjnie. Stworzenie takiego systemu compliance jest bardzo istotne. Co ważne, ten projekt dotyczy największych firm, a więc takich, które stać na wdrożenie tych procedur.
A przecież średniej wielkości przedsiębiorstwo też może wyrządzić dużą szkodę.
Owszem, ale od czegoś trzeba zacząć. Osobiście jestem zwolennikiem tego, żeby nowe przepisy dotyczyły wszystkich podmiotów zbiorowych. Wokół tej ustawy jest jednak niezbyt przychylna narracja, więc chcemy pokazać najpierw na przykładzie największych firm, że naprawdę nie zależy nam na tym, żeby niszczyć polski biznes i mniejszą przedsiębiorczość. Poza tym w dzisiejszej rzeczywistości gospodarczej, zdominowanej przez wielkie przedsiębiorstwa o złożonych strukturach korporacyjnych, wszyscy na świecie dochodzą do wniosku, że trzeba stworzyć bodziec skłaniający te podmioty do samoreformowania się i doskonalenia. Ani indywidualna odpowiedzialność karna, ani odpowiedzialność cywilna w obecnym kształcie nie są już do tego wystarczające. Skazanie osoby fizycznej nie spowoduje, że np. firma oszczędzająca na środkach ochrony środowiska zmieni praktykę. Tym bardziej gdy skaże się pracownika z samego dołu hierarchii organizacyjnej, a kierujący taką działalnością unikają odpowiedzialności.
W poprzednim projekcie ustawy była przewidziana możliwość współpracy podmiotu zbiorowego z prokuratorem i dobrowolnego poddania się odpowiedzialności. To rozwiązanie będzie także w nowym projekcie?
Tak, to dla nas bardzo ważne. Dzisiaj poszukiwanie tej jednej odpowiedzialnej za zdarzenie osoby wiąże się często z unieruchomieniem całej firmy i szukaniem przez prokuratorów po omacku. Tymczasem firma poprzez współpracę z prokuratorem mogłaby sama wskazać takiego winnego i wdrożyć odpowiednie procedury, żeby zabezpieczyć się przed niepożądanymi zdarzeniami na przyszłość. I to jest cel tej ustawy: nie karać, ale chronić. Wyrazem tego będzie właśnie możliwość szerokiej współpracy prokuratora z firmą.
Podczas dyskusji sprzed kilku lat kontrowersje wzbudzały środki zapobiegawcze, jakie miał mieć do dyspozycji prokurator: zakaz reklamy, zawierania określonych umów, a nawet całkowity zakaz działalności oraz zarząd przymusowy. Te rozwiązania są nadal w planach?
W nowelizacji przewidujemy zakaz łączenia się, podziału i przekształcenia, by zapobiec trikom mającym na celu uniknięcie odpowiedzialności. Jako że do ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych stosuje się w części nieuregulowanej przepisy kodeksu postępowania karnego, to nie ma potrzeby odrębnego uregulowania środków zapobiegawczych w tej ustawie. W kodeksie jest cały rozdział o tych środkach.
Co ze stosowaniem nowych przepisów do zdarzeń, które miały miejsce przed ich wejściem w życie? Załóżmy, że do zanieczyszczenia Odry doszło na skutek działań jakiejś spółki. Czy będzie można prowadzić wobec niej postępowanie na nowych zasadach?
Sądzę, że tak. To dlatego, że nie zmieniamy tą ustawą materialnoprawnych warunków odpowiedzialności. To będzie zmiana procedury. Co więcej, kodeks karny nie ma zastosowania do odpowiedzialności podmiotów zbiorowych, więc zasada stosowania przepisów względniejszych dla sprawcy nie będzie tu miała zastosowania. Ona dotyczy postępowania ściśle karnego, a my mówimy o postępowaniu odrębnym, quasi-karnym.
Kiedy można się spodziewać gotowego projektu nowelizacji?
Niebawem. Jeszcze w sierpniu projekt trafi do uzgodnień międzyresortowych. Mogę też już teraz powiedzieć, że tą ustawą chcemy ponadto ułatwić poszkodowanym dochodzenie roszczeń cywilnoprawnych. Planujemy, że będą oni mogli wystąpić w ramach postępowania przeciwko podmiotowi zbiorowemu z powództwem adhezyjnym i skorzystać z przywileju przeniesienia ciężaru dowodu. Takie powództwa sąd będzie rozpatrywał w tym jednym postępowaniu.©℗
W nowelizacji przewidujemy zakaz łączenia się, podziału i przekształcenia, by zapobiec trikom mającym na celu uniknięcie odpowiedzialności
Rozmawiał Paweł Kubicki