Wiesław Grajdura: To, że ustawodawca postanowił zastopować błędną praktykę, jaka się pojawiła po 7 listopada 2019 r., jest dość racjonalne. Tyle że niektóre projektowane zmiany w k.p.c. budzą wątpliwości.

Do projektu nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego wpłynęło tak wiele uwag, że ich analiza zabrała Ministerstwu Sprawiedliwości długie miesiące. Okazuje się, że nawet oczywiste na pierwszy rzut oka poprawienie błędów, wcale takim nie musi być.
Projekt jest bardzo szeroki, wprowadza wiele istotnych zmian, także kontrowersyjnych, jak choćby nowe postępowanie odrębne z udziałem konsumentów. Chciałbym się skoncentrować na przepisach odnoszących się do postępowania odwoławczego. Reforma k.p.c. z 2019 r. wprowadziła rewolucyjne zmiany, choćby w postaci instytucji zażaleń poziomych. W praktyce zrodziły one spore problemy i wątpliwości, które znalazły swoje odzwierciedlenie w licznych pytaniach prawnych do Sądu Najwyższego. Na część SN zdążył już odpowiedzieć, ale wiele jeszcze czeka na podjęcie stosownych uchwał. To, że ustawodawca postawił sobie cel doprecyzowanie, uporządkowanie czy wręcz zastopowanie błędnej praktyki, jaka się pojawiła po 7 listopada 2019 r., jest dość racjonalne. Tak się właśnie powinno postępować w przypadku tak ogromnych zmian, tj. po upływie dwóch, trzech lat od wejścia przepisów w życie powinno się dokonywać ewaluacji, na ile akt prawny pozwolił osiągnąć zakładane cele, co się nie sprawdziło i wymaga korekty. Z tego punktu widzenia ta nowelizacja jest pożądana.
Wiesław Grajdura, sędzia Sądu Okręgowego w Tarnowie / Materiały prasowe
Czy jednak propozycja nie wprowadza jeszcze większego zamieszania w niektóre obszary?
Skoncentrujmy się na nowelizacji art. 357, który co prawda dotyczy głównie postanowienia wydawanego przez sąd pierwszej instancji, ale ma jednak duże znaczenie dla postępowania odwoławczego, oraz na regulacjach związanych z postępowaniem zażaleniowym. Zarówno jeśli chodzi o zażalenia poziome z art. 3941a k.p.c., jak i tradycyjne zażalenia o charakterze dewolutywnym, czyli rozpoznawanym przez sąd wyższej instancji.
Zacznijmy od art. 357 k.p.c.
Projektowany par. 22 tego przepisu budzi pewne wątpliwości. Zgodnie z nim podlegające zaskarżeniu postanowienie wydane na posiedzeniu niejawnym sąd może doręczyć z uzasadnieniem, jeżeli pozwoli to na usprawnienie postępowania lub jeżeli postanowienie dotyczy przyznania zwrotu kosztów osobie niebędącej stroną. W takim przypadku postanowienie z uzasadnieniem doręcza się wszystkim stronom i osobom zainteresowanym. Rozumiem pomysł projektodawcy. Jeżeli sędzia sporządza uzasadnienie dopiero po iluś tygodniach od momentu, w którym wydał postanowienie, to musi jeszcze raz sięgać do akt i przeanalizować je, by sobie przypomnieć tok rozumowania, który ma przedstawić w uzasadnieniu. Z tego punktu widzenia możliwość sporządzenia uzasadnienia z urzędu na gorąco jest o wiele bardziej efektywna.
To w czym problem?
Zastanawiam się, czy można zostawić sądowi tak dużą swobodę decyzyjną co do tego, że w jednym przypadku będzie sporządzał uzasadnienie, a w innym nie.
Czyli w jednym przypadku strona będzie ponosiła koszty, a w innym - gdy sąd sporządzi uzasadnienie z urzędu - już nie.
Też. Ale nie tylko. W przepisie jest mowa tylko o tym, że sąd może doręczyć postanowienie podlegające zaskarżeniu wraz z uzasadnieniem. Zakładam więc, że jest to wyjątek od reguły dotyczącej doręczania postanowienia, a nie jego uzasadniania. Znikąd nie wynika więc, że sędzia może sporządzić uzasadnienie bez oczekiwania na wniosek strony tam, gdzie chce. W świetle projektowanego przepisu może tylko takie postanowienie, do którego sporządził uzasadnienie z urzędu, doręczyć również z tym uzasadnieniem. Brakuje więc regulacji odnośnie do fakultatywnego sporządzania uzasadnienia postanowienia podlegającego zaskarżeniu z urzędu. Liczyłem też na to, że projekt zmian w k.p.c. rozwiąże inny poważny problem istniejący w procedurze cywilnej, czego jednak niestety nie czyni.
Mianowicie?
Są przepisy, które stanowią, że sąd sporządza uzasadnienie postanowienia z urzędu, lecz powstaje pytanie, czy oznacza to również, że doręcza odpis takiego postanowienia także z uzasadnieniem (skoro już je ma), czy też, skoro nie ma wyraźnej regulacji, choć sąd był zobowiązany sporządzić uzasadnienie, doręcza samą sentencję postanowienia, a uzasadnienie dopiero wtedy, gdy strona złoży wniosek. Praktyka jest bardzo różna. Niektóre sądy wychodzą z założenia, że skoro uzasadnienie jest już sporządzone, to należy je doręczyć niejako z urzędu wraz z postanowieniem. Inne stoją na przeciwnym stanowisku, bo przepis wyraźnie mówi tylko o doręczeniu postanowienia, a uzasadnienie można doręczyć dopiero na skutek złożenia stosownego wniosku. Sąd Najwyższy zajmował się tą kwestią w uchwale III CZP 59/20. W sprawie mieliśmy do czynienia z sytuacją, że sąd sporządził uzasadnienie orzeczenia z urzędu i doręczył je stronom wraz z postanowieniem, a sąd drugiej instancji odrzucił zażalenie na to postanowienie z powodu niezłożenia wniosku o uzasadnienie. Z punktu widzenia strony to kuriozalna sytuacja, bo dlaczego ma płacić 100 zł za uzasadnienie, które już zostało sporządzone i nawet doręczone.
Problem w tym, że SN powiedział w tej uchwale, że bez wniosku żalenie podlega odrzuceniu jako niedopuszczalne. I szczerze mówiąc, też myślałem, że ten przepis rozwiązuje problem, który utrwaliła ta uchwała.
Jakkolwiek taka praktyka, potwierdzona uchwałą SN, jest z punktu widzenia stron nieco absurdalna, to wykładania zastosowana przez SN znajduje swoje uzasadnienie w treści kodeksu. Proszę spojrzeć na art. 331 par. 2 k.p.c., który stanowi, że sporządzenie pisemnego uzasadnienia wyroku z urzędu nie zwalnia strony od obowiązku zgłoszenia wniosku o doręczenie wyroku z uzasadnieniem. Co prawda dotyczy on wyroków wydawanych w postępowaniu pierwszo instancyjnym, ale odpowiednio stosuje się go też do postanowień, bo tu nie ma samodzielnej, odrębnej regulacji.
Wracając do proponowanego par. 22 art. 357 k.p.c. - jeżeli wolą ustawodawcy jest, aby sąd był zobowiązany do sporządzenia jakiegokolwiek uzasadnienia z urzędu, to powinien taką normę stworzyć. Z kolei, jeśli takie uzasadnienie zostanie już z urzędu napisane, to rzeczywiście racjonalne jest, by postanowienie było doręczane z urzędu już z nim, a nie dopiero na specjalny wniosek. Jeśli więc projektowany przepis stanowi, że sąd może doręczyć postanowienie z uzasadnieniem, to w następnym zdaniu powinno być napisane, że w takim przypadku uzasadnienie sporządza się z urzędu w takim i takim terminie i doręcza się wraz z postanowieniem. A najlepiej - i najwłaściwiej, jeśli chodzi o reguły techniki legislacyjnej - byłoby, aby najpierw stworzyć regulację określającą, w jakich przypadkach uzasadnienie postanowienia sporządzane jest z urzędu, a następnie wskazać, że w tych właśnie przypadkach orzeczenie jest doręczane z urzędu wraz z uzasadnieniem.
Ale przecież nie istnieje coś takiego jak wniosek o doręczenie uzasadnienia, lecz o jego sporządzenie. Jeżeli sąd miałby doręczać uzasadnienie z urzędu - czyli bez wniosku o sporządzenie uzasadnienia - to siłą rzeczy to uzasadnienie musi wcześniej powstać.
To prawda. Natomiast tu mówimy o sytuacji, w której nie ma wniosku. Jest powiedziane, że sąd ma doręczyć uzasadnienie z urzędu, ale nie, że ma je z urzędu sporządzić.
Jak rozumiem, pańskie obawy dotyczą tego, że przy takim brzmieniu przepisów powstanie wątpliwość, czy sąd będzie mógł sporządzić uzasadnienie z urzędu w każdej sprawie, by nie musieć tego robić po kilku tygodniach na skutek wpłynięcia wniosku, czy też tylko wtedy, gdy przepis szczególny stanowi, że w danym przypadku uzasadnienie sporządza się z urzędu.
Właśnie. Najpierw pomyślałem, że wreszcie mam przepis, który pozwala mi doręczyć już sporządzone uzasadnienie razem z orzeczeniem bez oczekiwania na wniosek, by przyspieszyć postępowanie. Tymczasem okazuje się, jak wynika także z uzasadnienia projektu, że on tego problemu w ogóle nie załatwia, natomiast kreuje możliwość sporządzenia uzasadnienia z urzędu w każdej sprawie podlegającej zaskarżeniu. Poza tym należy pamiętać, że do uzasadnienia projektu można wpisać różne rzeczy, natomiast przy niejasnym i niejednoznacznym przepisie istnieje ryzyko, że ta nowa regulacja będzie rozumiana zawężająco w stosunku do intencji projektodawcy.
Jest jeszcze jedna kwestia, i to ważniejsza. Jeżeli bowiem sędzia podejmie decyzję o sporządzeniu uzasadnienia i doręczeniu go wraz z orzeczeniem z urzędu, to powstaje pytanie: czy w takim wypadku wniosek o sporządzenie uzasadnienia jest nadal warunkiem koniecznym zaskarżenia? I z czego to wynika?
Wracamy do wspomnianej uchwały SN.
Tak. Proszę zwrócić uwagę, że znikąd jasno nie wynika, że jeśli sędzia z własnej inicjatywy podjął decyzję o sporządzeniu uzasadnienia i doręczeniu następnie postanowienia wraz z uzasadnieniem z urzędu, to do zaskarżenia tego orzeczenia nie jest już potrzebny wniosek strony o doręczenie tego postanowienia z uzasadnieniem. Trudno jednak zakładać, że sędzia, doręczając uzasadnienie, które sporządził z urzędu, pouczy adresata, że mimo wszystko powinien złożyć wniosek o coś, co właśnie otrzymał. Pouczy raczej o samym środku odwoławczym. Ale jeśli zostanie wniesione zażalenie, to sąd wyższej instancji - w świetle przytoczonej uchwały SN - nadal będzie wymagał złożenia wniosku o uzasadnienie, bo żaden przepis tego wymogu nie eliminuje. Przecież art. 331 par. 2, który, wskazuje, że sporządzenie pisemnego uzasadnienia wyroku z urzędu - a to jest właśnie ta sytuacja - nie zwalnia strony od obowiązku złożenia wniosku o doręczenie wyroku z uzasadnieniem, stosuje się też na zasadzie art. 361 k.p.c. do postanowień. W rezultacie, sądy odwoławcze nadal będą wymagały złożenia wniosku o uzasadnienie, nawet jeśli sąd napisze i doręczy je z urzędu. I takie zażalenia będą odrzucane jako niedopuszczalne. Dlatego przepisy powinny jasno wskazywać, że w takim przypadku do zaskarżenia takiego postanowienia wniosek strony o doręczenie uzasadnienia nie jest już konieczny. Tego chyba brakuje. Jest co prawda nowelizowany art. 394 k.p.c., w tym m.in. par. 2, w którym wskazano, że termin do wniesienia zażalenia wynosi tydzień od doręczenia postanowienia z uzasadnieniem (to już jest) także wtedy, gdy doręczenie postanowienia z uzasadnieniem nastąpiło z urzędu. To moim zdaniem jednak za mało, był przełamać ww. zasadę. Powołany ostatnio przepis reguluje przecież w zasadzie tylko kwestię długości terminu do wniesienia zażalenia. Ktoś może powiedzieć, że także początku biegu tego terminu. Ale czy z faktu, że termin do złożenia zażalenia rozpoczął bieg, bo doręczono odpis postanowienia wraz z uzasadnieniem sporządzonym z urzędu, równa się brakowi potrzeby składania wniosku o doręczenie postanowienia z uzasadnieniem? Mogą być wątpliwości. Lepiej byłoby chyba wprost napisać, że w takiej sytuacji złożenie wniosku o doręczenie orzeczenia z uzasadnieniem nie jest warunkiem zaskarżenia.
No i jest kwestia kosztów. Jeśli Nowak i Kowalski będą mieli podobne sprawy, dajmy na to o wartości 50 tys. zł, ale Nowak trafi na sędziego, który każde postanowienie wpadkowe będzie uzasadniał z urzędu, a Kowalski za każdy wniosek będzie płacił (nawet 30 zł po uwzględnieniu planowanej obniżki), to i tak będziemy mieli nierówność w opłatach sądowych.
To prawda, acz przesłanka do zastosowania doręczenia uzasadnienia postanowienia z urzędu, czyli „jeżeli pozwoli to na usprawnienie postępowania”, jest nie tylko mało precyzyjna i bardzo uznaniowa, lecz także zaskakująca, bo praktycznie w każdym przypadku sporządzenie uzasadnienia na gorąco pozwoli na usprawnienie postepowania, bo nie trzeba składać wniosku, wzywać do uzupełniania braków formalnych, czekać na doręczenie itp. Moim zdaniem taka możliwość pozwoli na usprawnienie w 100 proc. spraw. Może być jednak tak, iż sędzia nie będzie chciał pisać uzasadnienia od razu z urzędu, licząc, że strona go nie zaskarży postanowienia, a w związku z tym nie złoży wniosku o doręczenie orzeczenia z uzasadnieniem. Wtedy koszty postępowania w sprawie prowadzonej przez takiego sędziego mogą być wyższe, jeśli te odwołania jednak się pojawią. Będzie też ono dłużej trwało. Czy można to pozostawiać wyłącznie sędziowskiemu uznaniu? Zastanawia mnie jeszcze par. 5 omawianego art. 357.
Co z nim nie tak?
Reforma k.p.c. z 2019 r. wprowadziła w art. 375 par. 5 możliwość, aby przy wydawaniu postanowienia - nawet niepodlegającego zaskarżeniu - sąd mógł przy nim zwięźle wskazać zasadnicze powody rozstrzygnięcia, jeżeli mając na względzie okoliczności sprawy, uzna, że pozwoli to na usprawnienie postępowania. No i powstał problem, gdzie te zasadnicze powody rozstrzygnięcia trzeba wpisać i gdzie ma się znaleźć podpis sędziego. Czy pod sentencją orzeczenia, a później drugi po zasadniczych motywach rozstrzygnięcia? Czy może ta druga część - no właśnie, czego? - miałaby być już niepodpisana. Ustawodawca tego nie rozwiązał, bo użył ciekawego sformułowania „przy nim”. Nie wiadomo, co to znaczy z punktu widzenia budowy postanowienia. Wiemy, że orzeczenie sądu ma sentencję i uzasadnienie. I nie ma niczego więcej. Zasadnicze powody rozstrzygnięcia nie są uzasadnieniem (to jasne), ale jest pytanie, czy są wobec tego sentencją?
Teraz, aby rozwiązać ten problem, projektodawca dodał w par. 5 zdanie drugie: „Jeżeli postanowienie podlega zaskarżeniu, zasadnicze powody rozstrzygnięcia zawiera jego sentencja”. Wtedy oczywiście wszystko będzie podpisane. Tyle że art. 325 k.p.c. definiuje sentencję wyroku, a przez art. 361 k.p.c. ma on zastosowanie także do postanowień. I teraz projektodawca proponuje - tylko dla potrzeb rozwiązania problemu praktycznego, gdzie ma być podpis sędziego - zmodyfikować sentencję poprzez dodanie tam zasadniczych powodów rozstrzygnięcia. Ale uwaga! To będzie dotyczyło tylko postanowień zaskarżalnych. W efekcie tej propozycji legislacyjnej tam, gdzie postanowienie podlega zaskarżeniu, sentencję będą stanowić również zasadnicze motywy, ale już tam, gdzie postanowienie nie podlega zaskarżeniu, sentencja ma być taka jak w art. 325 k.p.c. Poza tym jedni piszą zasadnicze powody rozstrzygnięcia na jedno zdanie, a inni na 10 - i to wszystko będzie sentencja postanowienia. Dla mnie problem, który usiłuje się w ten sposób rozwiązać, jest mniejszy niż dziwoląg, który się tworzy. Z jednej strony coś się niby poprawia, z drugiej - ewidentnie za cenę psucia kodeksu i wprowadzania niepotrzebnego dualizmu.
Czy funkcjonalnie zasadnicze powody rozstrzygnięcia nie są bliższe uzasadnieniu niż sentencji?
Zdecydowanie. To jest takie skrócone uzasadnienie. Informacja, która pokrótce ma wyjaśnić stronie, dlaczego sąd podjął taką, a nie inną decyzję, bez konieczności obszerniejszego uzasadnienia. Zatem wrzucanie tego do sentencji postanowienia jest jej zaśmiecaniem, w dodatku czymś, co należy bardziej do tej części postanowienia, jakim jest uzasadnienie.
I pomyśleć, że tyle wątpliwości dotyczy tylko jednego przepisu. Przejdźmy zatem do art. 387 k.p.c. Wedle pierwotnej wersji projektu miał być nowelizowany, natomiast aktualna wersja już tego nie zakłada.
To przepis, który reguluje tematykę uzasadniania wyroków sądu drugiej instancji. Pierwotnie przygotowana zmiana polegała na tym, że sąd drugiej instancji miał nie musieć sporządzać z urzędu uzasadnienia nie tylko wtedy, gdy apelację oddalono albo zmieniono zaskarżony wyrok (tak jest już teraz), lecz także w sytuacjach, gdy ani skarga kasacyjna, ani zażalenie do Sądu Najwyższego nie przysługują. Wtedy też uzasadnienie wyroku miało być sporządzane na wniosek, co było dobrym rozwiązaniem, bo jeśli uzasadnienie nie jest warunkiem dalszego procedowania, to nie ma potrzeby sporządzenia go z urzędu. Służyłoby to zmniejszeniu obciążenia sądów drugiej instancji. Szkoda, że się z tego wycofano.
Jeszcze większa szkoda, że nie podjęto próby usunięcia problemu, który stwarza par. 2 tego przepisu, i nie postarano się o ujednolicenie regulacji. Jest tam mowa o tym, że w przypadku rozstrzygnięć sądu drugiej instancji, o których mówiliśmy, gdzie uzasadnienie sporządza się na wniosek, należy to uczynić w terminie dwóch tygodni od dnia zgłoszenia wniosku. Jeśli sięgniemy do innych przepisów kodeksu, np. do art. 357 par. 3 dotyczącego postanowień, to zobaczymy, że termin jest liczony od dnia wpływu wniosku do właściwego sądu. Tak samo jest z art. 329 par. 2, który dotyczy uzasadnienia wyroku wydawanego w sądzie pierwszej instancji. Nie rozumiem, dlaczego w przypadku uzasadnienia sądu drugiej instancji termin na napisanie uzasadnienia ma płynąć nie od momentu wpływu do właściwego sądu wniosku, lecz już od chwili złożenia wniosku. Przecież taki wniosek można złożyć nie tylko w biurze podawczym sądu, lecz także w każdym urzędzie pocztowym Unii Europejskiej. W świetle tego przepisu sądowi drugiej instancji termin na sporządzenie uzasadnienia już biegnie, a on nie ma o tym pojęcia.
A co z postępowaniami zażaleniowymi?
Dobrym pomysłem jest propozycja dodania par. 4 art. 394 k.p.c. Stanowi on, że jeżeli przepis szczególny przewiduje, że stronie przysługuje zażalenie na postanowienie sądu, i nie określa przy tym, jaki sąd ma je rozpoznać, to zażalenie rozpoznaje sąd drugiej instancji. W moim sądzie okręgowym przyjmujemy, że jeśli z przepisów nie wynikało, czy dane zażalenie ma rozpoznać inny skład sądu tej samej instancji w ramach tzw. zażalenia poziomego, czy jednak sąd drugiej instancji, to jednak właściwe będzie to drugie rozwiązanie, ponieważ w konstrukcji środków odwoławczych jest zapisana dewolutywność, a zażalenia poziome są wyjątkiem. Zresztą SN ten punkt widzenia zaaprobował w uchwale III CZP 17/20.
Moje zasadnicze wątpliwości budzi natomiast kwestia rozprawienia się z zażaleniem niedopuszczalnym bądź też takim, którego braków nie usunięto w terminie. W szczególności chodzi mi o wątpliwości co do tego, który sąd i w jakim składzie ma odrzucać takie zażalenie. Projektodawca próbuje rozwiązać ten problem w dwóch przepisach: art. 3941a poprzez dodanie par. 11 przy zażaleniach poziomych, a przy zażaleniach dewolutywnych poprzez nadanie nowego brzmienia art. 395 par. 1 k.p.c.
W przypadku zażaleń kierowanych do sądu drugiej instancji problem dotyczy tego, w jakim składzie ma nastąpić ich odrzucenie, zwłaszcza że art. 397 par. 1 stanowi, iż sąd rozpoznaje zażalenie w składzie trzech sędziów. Mamy już dość liczne wypowiedzi SN, że w składzie trzyosobowym. Ale w wielu apelacjach przyjęto, że odrzuca się takie zażalenie w składzie jednoosobowym, dlatego że w art. 397 par. 1 mowa jest o rozpoznaniu zażalenia, a formalnoprawne załatwienie zażalenia to nie jest jego rozpoznanie, więc przepis ten nie ma zastosowania. Z taką koncepcją zgodził się też SN, ale jednak przeważa w łonie tego sądu ta pierwsza interpretacja. W ten sposób mamy do czynienia z sytuacją, w której sąd drugiej instancji, orzekając na posiedzeniu niejawnym, odrzuca apelację w składzie jednoosobowym, ale już zażalenie powinien wedle SN odrzucić w składzie trzyosobowym. Jeszcze większy absurd jest w postępowaniu uproszczonym. Ponieważ nie ma tam odrębnej regulacji dotyczącej zażaleń, należały stosować przepisy z postępowania zwykłego, a więc odrzucać zażalenie niedopuszczalne w składzie trzyosobowym. Apelacja w tym postępowaniu rozpoznawana jest merytorycznie w składzie jednoosobowym.
Czy nowelizacja rozwiązuje ten problem?
Połowicznie. Projektowany art. 3941a par. 11, czyli przepis dotyczący zażalenia równoległego, stanowi, że sąd, który wydał zaskarżone postanowienie, odrzuca zażalenie w składzie jednego sędziego.
Gdy spojrzymy do projektowanego art. 395 par. 1, czyli tam, gdzie mamy do czynienia z zażaleniem do drugiej instancji, mamy rozwiązanie, według którego sąd pierwszej instancji po stwierdzeniu niedopuszczalności zażalenia z mocy ustawy albo jego spóźnienia nie będzie go przekazywał do sądu drugiej instancji, tylko sam odrzucał w składzie jednego sędziego. Kwestia składu jest więc załatwiona, ale tylko dla postanowień sądu pierwszej instancji. A co z odrzuceniem zażalenia przez sąd drugiej instancji? W jakim składzie ma to nastąpić? Nadal trzyosobowym, jak mówi SN? Prowadziłoby to do dość absurdalnej sytuacji. Gdy zażalenie będzie odrzucał sąd pierwszej instancji, to w składzie jednoosobowym, ale gdy sąd drugiej instancji, to już w trzyosobowym. Tymczasem powinno być jasno powiedziane: o odrzuceniu zażalenia orzeka się jednoosobowo, niezależnie od tego, kto to robi (pierwsza czy druga instancja) i w jakim postępowaniu (zwykłym czy uproszczonym).
Ale to nie wszystko. Zgodnie z projektowanym art. 395 par. 1, w przypadku wniesienia zażalenia sąd pierwszej instancji niezwłocznie przedstawia je wraz z aktami sądowi właściwemu do jego rozpoznania, chyba że zażalenie jest niedopuszczalne z mocy prawa lub spóźnione. Wówczas sam je odrzuca. A co, jeśli sąd pierwszej instancji nie dostrzeże owej niedopuszczalności czy złożenia zażalenia po terminie, prześle sprawę do sądu drugiej instancji, a ten zauważy, że zażalenie jest niedopuszczalne albo spóźnione? Kto więc odrzuca takie zażalenie? Czy sąd drugiej instancji zwraca akta sprawy sądowi pierwszoinstancyjnemu w celu odrzucenia na podstawie art. 395 par. 1 k.p.c. w nowym brzmieniu? Bo z tego przepisu wynika, że sąd pierwszej instancji ma przekazać zażalenie, chyba że jest niedopuszczalne, a contrario nie może więc przekazać zażalenia niedopuszczalnego (spóźnionego), lecz powinien je odrzucić. Sąd drugiej instancji nie będzie więc chyba mógł odrzucić tego zażalenia. Najgorzej, jak sąd pierwszej instancji stwierdzi, że jest ono dopuszczalne, i przekaże je do rozpoznania, a sąd drugiej instancji, że jest niedopuszczalne, ale nie będzie mógł go odrzucić i będzie musiał je zwrócić. Taki ping-pong może trwać.
To absurdalne.
Kiedyś, przed reformą, był taki przepis (dawne brzmienie art. 373), który stanowił, że jeśli orzeczenie podlegało odrzuceniu przez sąd pierwszej instancji, a on tego nie zrobił, to właściwy do odrzucenia jest sąd drugiej instancji. I aż się prosi, by taką regulację przywrócić. Po co te akta mają bez sensu podróżować pomiędzy instancjami.
Pojawi się jeszcze inny problem. Otóż obecnie wszystkie zażalenia podlegające rozpoznaniu przez sąd drugiej instancji, jeżeli są spóźnione czy niedopuszczalne albo z innych jeszcze powodów, odrzuca sąd drugiej instancji i nie podlega to już zaskarżeniu. Po wprowadzeniu projektowanych rozwiązań na postanowienie o odrzuceniu zażalenia, które wyda sąd pierwszej instancji, będzie służyło zażalenie, tak jak jest to obecnie (art. 3941a par. 1 pkt 12). Natomiast jak takie zażalenie odrzuci sąd drugiej instancji, to zażalenie na to nie będzie już przysługiwało. Dlatego też w również w tym kontekście istotne jest to, o czym mówiłem wcześniej - nie jest bez znaczenia, który sąd ma orzekać o odrzuceniu zażalenia. Czy jednak tak powinno być z tą dopuszczalnością zażalenia na postanowienie o odrzuceniu zażalenia? Mam poważne wątpliwości. ©℗
Do uzasadnienia projektu można wpisać różne rzeczy, natomiast przy niejasnym i niejednoznacznym przepisie istnieje ryzyko, że ta nowa regulacja będzie rozumiana zawężająco w stosunku do intencji projektodawcy
Rozmawiał Piotr Szymaniak