Jak pisaliśmy niedawno na łamach DGP, rzecznik praw obywatelskich po raz kolejny zaapelował o nagrywanie czynności protokołowanych. Jego postulat nie spotkał się jednak z akceptacją ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości.

RPO po raz pierwszy pisał o problemie cztery lata temu; w październiku i listopadzie 2017 r., a więc jeszcze za kadencji Adama Bodnara. Jego następca Marcin Wiącek niedawno ponownie wystąpił z takim wnioskiem. Celem nagrywania takich czynności jest z jednej strony ochrona zatrzymanych – zwłaszcza tych, którzy nie mają jeszcze obrońcy, przed ewentualnymi nadużyciami (głównie wywieranie niedozwolonego wpływu) ze strony policjantów i prokuratorów, z drugiej – ochrona funkcjonariuszy przed bezpodstawnymi oskarżeniami o takie nadużycia.
Tymczasem do biura RPO wciąż wpływają wnioski, z których wynika, że problem nie stracił na aktualności. Co prawda art. 147 kodeksu postępowania karnego zezwala na takie nagrywanie, ale jest to obligatoryjne tylko w ściśle określonych przypadkach. Rzecznik wskazał, że obowiązek nagrywania wszystkich czynności pozwoliłby na odtworzenie pełnej treści wypowiedzi świadków i podejrzanych na późniejszym etapie postępowania.
W odpowiedzi na pismo RPO Marcin Warchoł, sekretarz stanu w MS, zwrócił uwagę, że zgodnie z art. 148 par. 2 k.p.k. osoby uczestniczące w czynności mogą żądać zamieszczenia w protokole z pełną dokładnością wszystkiego, co dotyczy ich praw lub interesów, mają również prawo żądać odczytania fragmentów ich wypowiedzi z protokołu. Przed podpisaniem protokołu jest on natomiast odczytywany – można też zgłaszać zarzuty co do jego treści.
Zdaniem ministerstwa poziom gwarancji dla zatrzymanych jest więc bardzo wysoki, a co za tym idzie – nie ma potrzeby nagrywania każdej czynności, niezależnie od jej znaczenia dla postępowania.
Marcin Warchoł zwrócił też uwagę, że argument, zgodnie z którym nagrywanie wszystkich czynności w postępowaniu przygotowawczym ma chronić funkcjonariuszy przed pomówieniami, nie jest przekonujący. A gdyby postulowany obowiązek został wprowadzony, to istnieje prawdopodobieństwo, że nagrania te byłyby później odtwarzane na rozprawach, co skutkowałoby wydłużeniem postępowań. ©℗