Sprawa zaczęła się pod koniec 2018 r., kiedy Kamil Zaradkiewicz został mianowany przez prezydenta na sędziego Sądu Najwyższego (10 października). Prezes SN kierujący Izbą Cywilną, do której przydzielono sędziego, miał jednak wątpliwości co do prawidłowości jego powołania (kandydaturę prezydentowi przedstawiła obecna Krajowa Rada Sądownictwa uważana przez wielu za niekonstytucyjną) i odmówił przydzielania go do składów orzekających. Wobec tego Kamil Zaradkiewicz wniósł pozew o dopuszczenie do wykonywania funkcji orzeczniczych (zgodnie z ówczesnymi przepisami tego typu sprawy rozpatrywała ID SN).
Jeszcze w grudniu 2018 r. sędzia rozstrzygający sprawę w I instancji wydał postanowienie o zabezpieczeniu, nakazujące dopuszczenie powoda do orzekania, a I prezes SN zobowiązujące do zapewnienia wykonania tego postanowienia przez prezesa IC. Postanowienie to zostało wykonane, choć tylko częściowo. Sprawę rozstrzygnięto wyrokiem z 19 listopada 2020 r. (sygn. akt I DSP 1/18), ponownie nakazując dopuszczenie sędziego do orzekania. W międzyczasie zmieniły się przepisy (a także osoba I prezes SN) i Kamil Zaradkiewicz faktycznie orzekał w wielu sprawach, także jako sprawozdawca lub przewodniczący składu. Mimo to SN, jako pozwany w omawianej sprawie, wniósł apelację (21 stycznia 2021 r.).