Wbrew temu co podają dziś niektóre media, także branżowe, zniesienie zakazu eksmisji oraz zakazu licytacji nieruchomości, w których dłużnik mieszka, nie znajduje się w sferze planów, lecz ustawa została już uchwalona i przekazana do Senatu. Nieporozumienie wynika z tego, że jeden z branżowych portali „dotarł” do jawnego od pięciu dni projektu ustawy o automatyzacji KAS, nie zauważając, że jest już nieaktualny, bo rozwiązania dotyczące egzekucji przyjęto w tym czasie w innej ustawie. Tymczasem po dwóch latach, rząd doszedł do wniosku, że ograniczenia nie mają sensu i Sejm po cichu uchylił wadliwe przepisy w ramach… ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy

Zakaz eksmisji miał obowiązywać w okresie stanu epidemii i stanu zagrożenia epidemicznego, a zakaz przeprowadzania licytacji nieruchomości służących zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych dłużnika nawet 90 dni po odwołaniu ostatniego z tych stanów. Choć po zniesieniu większości obostrzeń sanitarnych sytuacja wróciła prawie do normalności, to formalnie stan epidemii wciąż obowiązuje. O potrzebie derogowania specprzepisów pisaliśmy wielokrotnie. Ostatnio w ramach akcji DGP „Czas wyleczyć prawo z pocovidowych złogów”.
Teraz regulacje z zaskoczenia uchylono za pomocą błyskawicznie przeprowadzonej nowelizacji tzw. specustawy ukraińskiej. Podczas prac w komisji administracji i spraw wewnętrznych Piotr Kaleta, poseł PiS, złożył poprawki, które uchylały par. 5 w art. 9521 kodeksu postępowania cywilnego oraz art. 15zzu specustawy covidowej (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1842 ze zm.). Czyli odpowiednio zakaz przeprowadzenia licytacji nieruchomości służącej zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych dłużnika oraz zakaz wykonywania eksmisji.
Warto zaznaczyć, że Sejm wprowadził zakaz licytacji do k.p.c. w czasie, gdy już obowiązywał wprowadzony specustawą covidową zakaz eksmisji.
Nieżyciowe przepisy
Licytacja jest tylko jednym z etapów egzekucji, po którym sąd wydaje postanowienie o udzieleniu przybicia (podlegające zaskarżeniu). Następnie po jego uprawomocnieniu wzywa się nabywcę do uiszczenia całej kwoty, po czym sąd wydaje postanowienie o przysądzeniu własności. Dopiero po uprawomocnieniu się tej decyzji nowy właściciel może wystąpić o wydanie nieruchomości (choć równie dobrze może wynajmować dłużnikowi lokal na warunkach rynkowych). Innymi słowy, pomiędzy licytacją a uprawomocnieniem się postanowienia o przysądzeniu własności może upłynąć wiele miesięcy czy nawet lat. Nawet bez zawieszenia przepisów o licytacji cała procedura mogłaby mieć swój finał już po unormowaniu się sytuacji epidemicznej. Z kolei zakaz eksmisji, na co zwracali uwagę w Sejmie przedstawiciele samorządu, nie tylko uniemożliwia prowadzenie racjonalnej polityki lokalowej, lecz także w skrajnych wypadkach mógłby doprowadzić do tragedii, bowiem uniemożliwia opróżnienie lokali także w budynkach grożących zawaleniem.
Uchylenie przepisów cieszy wierzycieli. – Już dawno odpadła przyczyna, dla której ustawodawca zdecydował się na wprowadzenie tych zmian. Wraz z rezygnacją z kolejnych obostrzeń, ustabilizowaniem się sytuacji związanej z epidemią, powrotem do normalności również ograniczenia egzekucji powinny zostać zniesione – mówi Marcin Czugan, prezes Związku Przedsiębiorstw Finansowych.
Skutki zamrożenia egzekucji z nieruchomości lokali, w których mieszkali dłużnicy, widać w statystykach. W 2019 r. w drodze licytacji sprzedano 7595 nieruchomości, a w 2020 r. już tylko 5397. Z kolei wartość wyegzekwowanych w ten sposób wierzytelności spadła z 839 mln zł w 2019 r. do 770 mln zł w 2020 r.
– Zakaz przeprowadzenia licytacji nie rozwiązał żadnego problemu, bowiem w tym czasie długi osób, które były nim chronione, tylko rosły. Może się okazać, że o ile kiedyś sprzedaż mieszkania w pełni zaspokoiłaby dochodzone roszczenie, to na skutek dwuletniego przyrostu odsetek tak już nie będzie – wskazuje dr Rafał Łyszczek, prezes Krajowej Rady Komorniczej.
Jego zdaniem nawet odblokowanie możliwości przeprowadzenia licytacji wcale nie oznacza, że potoczą się one teraz błyskawicznie. – Pomimo że mamy przepisy o elektronicznej licytacji, na razie wierzyciele specjalnie nie garną się do składania wniosków o jej przeprowadzenie. Może się okazać, że sądy zostaną zalane wnioskami o wyznaczenie licytacji w tradycyjny sposób, więc będą to dość odległe terminy. A to z kolei znowu spowoduje narośnięcie odsetek – wskazuje prezes KRK.
Podwójna wrzutka
Trzeba przyznać, że Ministerstwo Sprawiedliwości od początku było przeciwko uchwaleniu przepisów uniemożliwiających prowadzenie licytacji nieruchomości. Przedstawiciele kierownictwa resortu wielokrotnie zapewniali, że gdyby to od nich zależało, wprowadzone na skutek nadgorliwości posłów regulacje byłyby już dawno uchylone. Rządzący obawiali się jednak, że taka zmiana negatywnie odbije się w sondażach. Co się zmieniło? Nieoficjalnie dowiadujemy się, że zdecydowało coraz bardziej realne widmo pozwów właścicieli nieruchomości, którzy zostali pozbawieni możliwości czerpania zysków ze swojej własności. Zakaz eksmisji i licytacji oznaczał bowiem pomoc państwa dla dłużników, ale kosztem wierzycieli.
Co ciekawe, pierwotnie uchylenie tych regulacji przewidywał projekt noweli dotyczący automatyzacji załatwiania niektórych spraw przez Krajową Administrację Skarbową, który tydzień temu wpłynął do Sejmu. Z uwagi na szybsze tempo prac nad ustawą o pomocy Ukraińcom zrobiono wrzutkę właśnie do tego aktu. Ma on wejść w życie następnego dnia po ogłoszeniu, ale z mocą wsteczną. O ile w stosunku do uchylenia przepisu o zakazie eksmisji zrobiono wyjątek (i wejdzie w życie w dniu następnym po dniu ogłoszenia), o tyle uchylenie zakazu licytacji będzie obowiązywać od 24 lutego br.
Etap legislacyjny
Ustawa czeka na rozpatrzenie przez Senat